Koszmar z happy endem - odcinek 2. Udinese 0:1 Milan

Kiedy Gennaro Gattuso był piłkarzem, uwielbiał budzić strach u swoich przeciwników na każdym kroku. Starcie z tym wojownikiem zawodnicy przeciwnika traktowali jak prawdziwy horror. Tym razem takie samo show serwuje swoim kibicom AC Milan pod jego wodzą. W przeciągu ostatnich kilku dni na taki horror kibice Rossonerich nadziali się dwukrotnie, a mecz z Udinese i jego końcówka uruchomiła pewnie oddziały kardiologiczne w okolicach gdzie kibice Milanu oglądali ten mecz.

Wynik jest wynik. Milan pokonał Udinese 1:0 po golu Romagnolego w doliczonym czasie gry. Milaniści w tym meczu wyglądali zdecydowanie lepiej na każdej płaszczyźnie niż rywale z Udine, a rozwiązanie przyszło dopiero w samej końcówce. Tym samym Milan pierwszy raz od 15 kwietnia zachowuje czyste konto w spotkaniu ligowym, tylko pozostaje pytanie, czy to jednorazowy wybryk, czy faktycznie zacznie to lepiej wyglądać na przestrzeni całego sezonu.

Udinese (3-5-1-1): Musso; Opoku, Troost – Ekong, Samir; Ter Avest (84’ Nuytinck), Fofana, Mandragora, Pussetto (84’ Balić), Larsen; De Paul; Lasagna (90+2’ D’Alessandro)

Milan (4-4-2): Donnarumma; Abate, Zapata, Romagnoli, Rodriguez; Suso, Kessie, Bakayoko, Laxalt (73’ Borini); Cutrone, Higuain (35’ Castillejo)

Milaniści rozpoczęli to spotkanie dosyć nerwowo, a każde podanie do Gigiego Donnarummy wywoływało zawał u kibiców. Jednak to Rossoneri mieli najlepszą okazję w pierwszej połowie do zmiany rezultatu. Wystarczyło zrobić jedno. Dać piłkę Suso na wysokości pola karnego. Ten wbiegł głębiej, minął rywali, ale nie dokręcił piłki tak, żeby trafiła ona do bramki strzeżonej przez Juana Musso. Na dodatek Rossoneri zostali osłabieni, ponieważ lekkiego urazu nabawił się Gonzalo Higuain po starciu z Rolando Mandragorą. Profilaktycznie został on zmieniony, żeby być w pełni sił na niedzielne spotkanie przeciwko Juventusowi i pewnie opuści mecz z Betisem. O dziwo dobre spotkanie rozgrywał Tiemoue Bakayoko, który w ostatnich tygodniach był najbardziej krytykowanym zawodnikiem z całej drużyny. Z kolei Udinese miało problemy z grą w ataku, ponieważ De Paul nie dostawał miejsca, a Kevin Lasagna trafiał prosto w Donnarummę. W takim układzie, obydwa zespoły udały się na przerwę bez goli.

W drugiej połowie Milaniści ruszyli się do przodu, ponieważ czasu było coraz mniej. Najlepszą akcję w drugiej połowie miał Suso, ale zamiast na spokojnie przyjąć piłkę, uderzył z pierwszej nad bramkę gospodarzy. Ci również nie pozostawali dłużni, ale mieli elementarne problemy, żeby zakończyć akcje strzałami, a gdy do nich dochodziło, wszystko lądowało w koszyczku Donnarummy. Duża w tym zasługa krytykowanej pary obrońców, którzy obstawiali prawą stronę czyli Ignazio Abate i Cristian Zapata. Abate nie wyrywał się do ataku, a w obronie spisywał się bardzo dobrze, dzięki czemu Bianconeri nawet nie mieli jak się zbliżyć do bramki rywali. Kiedy wszystkim się wydawało, że rezultat nie ulegnie zmianie, przyszedł doliczony czas gry. Tam brzydko faulowany był Samu Castillejo, który leciał z kontrą. W nagrodę za faul, Bram Nuytinck, świeżo wprowadzony na boisko obejrzał czerwoną kartkę, więc pięć minut doliczonego czasu gry się przeciągało. I wtedy wydarzył się cud. Romagnoli perfekcyjnie zastopował kontrę gospodarzy i zagrał piłkę do Suso. Ten odegrał ją do Cutrone, który pomknął lewą stroną boiska. W polu karnym odegrał do środka do Suso. Ten dwukrotnie wymienił się piłką z Romagnolim i to kapitan Milanu huknął z lewej nogi po długim słupku, dając radość kibicom Rossonerich na całym świecie. Radość ta została na chwilę przerwana, ponieważ sędzia liniowy dopatrzył się tam spalonego, ale po interwencji systemu VAR, sędzia główny tego spotkania, pan Marco Di Bello wskazał na środek boiska.

Milaniści w tym meczu może nie grali wielkiej piłki, nie był to porywający styl, ale za to nadrobili to w końcu charakterem. Pod nieobecność lidera Higuaina potrafili w końcówce wziąć sprawy w swoje ręce, a Alessio Romagnoli staje się mediolańskim odpowiednikiem Sergio Ramosa, z tymi golami w doliczonym czasie gry. Przy okazji sprawia wrażenie, jakby miał więcej oleju w głowie niż Hiszpan, co czyni go idealnym materiałem na kapitana. Jak było powiedziane w drugim akapicie, jest to pierwszy mecz Milanu, gdzie drużyna zachowuje czyste konto.

Z kolei Udinese fajnie zaczęło sezon, ale teraz mają czas na zbieranie oklepu i żmudną walkę o utrzymanie. To już nie jest ten zespół, z którym na początku drugiej dekady XXI wieku liczył się każdy. Julio Velazquez może i miał pomysł, ale jeżeli grał ten mecz na bezbramkowy remis, to dostał swoją karę. Tak czy inaczej Milan wygrał zasłużenie, a kibice ostrzą sobie zęby na mecz z Juventusem i gorące przywitanie byłego kapitana Leonardo Bonucciego. Takiego piekła jeszcze nikt nikomu nie zgotował, jak zrobi to San Siro w niedzielę.

Jeżeli ktoś chce zobaczyć gole w lepiej opakowanej oprawie muzycznej to zapraszam poniżej:

@JanRusinek7 @susanoo128 @acmilan_com_pl @DlugoszMarcin @matiswiecicki @fkapica
Romagnoli moim bogiem pic.twitter.com/gSLwEdkLmz

— Kuba Pokłacki (@kubpok17) 4 listopada 2018

Klasyka gatunku, czyli Titanic.

Trzymaj 😉 pic.twitter.com/2wI92kXgpJ

— Kuba Pokłacki (@kubpok17) 4 listopada 2018

A tutaj nowinka, bo motyw z gry The Elder Scrolls V: Skyrim.

Autor

Janek Rusinek

JanRusinek7