Buntownicy z Zagłębia Ruhry
Rok 2016. Borussia Dortmund gra w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Monaco. Pierwszy mecz kończy się porażką 2:3, drugie spotkanie ekipa z Dortmundu przegrywa 1:3. Dziś oba zespoły są w zupełnie różnych miejscach, choć wtedy wydawało się, że ich potencjał jest bardzo podobny. W obu drzemał wielki potencjał. Tymczasem, na przestrzeni kilkunastu miesięcy AS Monaco wyprzedało połowę swoich obiecujących zawodników. Zyskało pieniądze, straciło jakość. A kogo ma słabsza wówczas Borussia? Sancho, który dzisiaj stoi na czele armii w żółto-czarnych koszulkach.
Każdy z nas ma pewnie wizje swojego idealnego futbolu. Dawno nie widziałem drużyny, która byłaby choćby zbliżona do mojej definicji perfekcji. Owszem, widzę ekipy świetne, mające też swoje wady. Ale żadna nie była przykładem maestrii.
Ale możliwe, że niedługo się to zmieni. Znalazłem chyba taką drużynę - w Bundeslidze. Na chwilę obecną, to nie przereklamowany Bayern jest najlepszy w Niemczech, lecz młoda i silna Borussia Dortmund.
Jej zawodnicy - mam takie wrażenie - mają ułożone w głowie tysiące pomysłów, jak rozegrać daną akcję. Jednocześnie, oni w tych akcjach starają się utrzymać wysokie tempo i zrobić wrażenie na widzu.
Na skrzydłach panuje pełna dominacja, w środku pola - również. Za każdym razem, gdy piłka ląduje w polu karnym rywala, robi się niebezpiecznie. Lucien Favre może tylko przyglądać się z ławki trenerskiej, jak piłka szuka w szesnastce jego zawodników.
Młodzież wspierają Marco Reus czy Axel Witsel, czyli zawodnicy doświadczeni, którzy wiele widzieli w futbolu przez ostatnie lata. Muszę wam powiedzieć, że zawsze bardzo lubiłem drużyny złożone z młodzieży, dopełnione dwoma lub trzema starszymi zawodnikami. Wówczas młodsi mają obok siebie starszych piłkarzy, którzy są im stawiani za wzór. To przy nich dojrzewają.
Średnia wieku 25 lat w drużynie... to musi robić wrażenie. Mając tak młodych piłkarzy w kadrze, mało która drużyna zajmuje wysokie lokaty w swoich ligach. „Die Schwarzgelben” udało się to perfekcyjnie. Grają jak z nut.
***
Spójrzcie zresztą na nazwiska najważniejszych postaci:
Jadon Sancho
Doskonały przegląd pola, zgranie na wysokim poziomie i wyśmienita akcja zwieńczona golem Jadona Sancho
Wyżej widzimy gola Jadona Sancho ze spotkania przeciwko ekipie Herthy Berlin. 19-latek wcale nie musiał dzisiaj zachwycać na boiskach Bundesligi. Nie było dla niego miejsca w drużynie Guardioli. Dostał propozycje sporadycznej gry w pierwszym zespole Manchesteru City, ale to nie satysfakcjonowało nastolatka. Sancho, mimo tego, że Guardiolę cenił wysoko postanowił zrobić bunt. Przez dwa tygodnie nie angażował się w życie klubu, tym samym dając do zrozumienia, że chce transferu. I ten transfer dostał. - Jeśli nikt nie będzie go ograniczał, to może osiągnąć poziom Neymara. Wychował się na ulicy i dzięki temu jest w swojej grze nieprzewidywalny. Uwielbia dryblować, ale robi to z rozsądkiem. Jeśli ktoś pyta mnie, czy prawdziwych piłkarzy wychowują akademie, to odpowiadam, że nie. W klubie można się wiele nauczyć, może nawet 90 procent rzemiosła. Ale kluczowe jest te 10, które przychodzi we wczesnych latach młodzieńczych, właśnie grając na ulicy, a nie na wymuskanej murawie w ośrodku treningowym. Sancho bez wątpienia ma w sobie dar od Boga i, podobnie jak Neymar, jest ekstrawagancki, pragnie zachwycać kibiców i sprawiać, że gdy dostaje piłkę, wstają z miejsc – deklarował Pep Guardiola. Z trenerem „The Citizens” ciężko się nie zgodzić. Boisko jest jego kartką papieru, on tworzy na niej niesamowite rysunki, swoją, oryginalną kreską. Jego kreska najbardziej mi się najbardziej spodobała. Gdy 18-latek jest przy piłce ręce składają się do oklasku. Doskonale drybluje, czerpie inspiracje z Ronaldinho. W przyszłości może być największą gwiazdą angielskiej reprezentacji.
Jacob Bruun Larsen
Kolejną złotą rybką ze szkółki Borussii jest Jacob Bruun Larsen. Jego losy mogły potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby wybrał inny klub niż Dortmund. Spośród trójki PSV, Liverpool, BVB, wybrał tę trzecią opcję. Powody były proste - Niemcy sąsiadują z Danią, więc znikał problem z daleką podrożą. Sam Larsen właśnie w szkółce drużyny z Signal Iduna Park czuł się najlepiej.
20-latek czuje się najlepiej na pozycji lewoskrzydłowego, ale może też występować na pozycji ofensywnego pomocnika. Technicznie już jest być może najlepszy w BVB, a również jego szybkość może imponować. Idealnie wpasował się w filozofię gry prezentowaną w Dortmundzie. Jeśli dobrze pamiętacie, to on otworzył wynik w spotkania Champions League... o ironio, przeciwko Monaco! Było to jego pierwsze trafienie do siatki w Lidze Mistrzów. Jak sam przyznaje, kocha Borussię i bardzo dobrze układają mu się relacje z trenerem i kolegami z zespołu.
To jest wreszcie Borussia Dortmund. Ekipa, która może znów zawojować Europę.
Drużyna nieprzewidywalna - nie wiadomo, gdzie ich zawodnik pośle podanie, albo co za chwilą wykombinuje. Jasnym jest, że zawodnikom w tak młodym wieku będzie brakować dojrzałości, a czasem wytrzymałości. Tyle że są to wady, które z czasem będą zanikać - oni dopiero wejdą w najlepszy wiek dla piłkarzy.
Odrobina prywaty z mojej strony: Borussię pokochałem, gdy Błaszczykowski, Piszczek i Lewandowski sięgali po mistrzostwo Niemiec. Mam nadzieję, że nadchodzi sezon, w którym właśnie piękna Borussia przerwie dominację Bayernu.