Lewy w Realu? Nie! Dlaczego?
Lewandowski mówi TAK Realowi! Lewandowski zagra w Realu! I tak dalej, i tak dalej. NIE. Nie mówi. Te plotki można uznać za brazylijską telenowelę. A w zasadzie hiszpańską, bo przynajmniej raz w miesiącu tamtejsze gazety wywołują temat przenosin Polaka do zespołu Królewskich. Niestety, ale mijają się one z celem biorąc pod uwagę całą otoczkę, filozofię Florentino Pereza i wiele innych kultowych już „detali”. Dlaczego? Poniżej wszystko wyjaśniam.
Real Madryt ma dziwny fetysz. Fetysz, który jest związany z uwielbieniem do piłkarzy, którzy są medialni... Galaktyczni. To jest lepsze słowo. I od wielu lat odkąd Florentino Perez jest prezydentem Realu Madryt dla wielu piłkarzy przywdzianie białego trykotu to mokry sen, który ziścić się może, kiedy zawodnik faktycznie jest wybitny. A jak Perez kogoś chce, to go dostaje. Tak już jest i nikt nie ma pewnie zamiaru z tym handlować.
Czyli wniosek nr 1. Skoro Perez faktycznie nie wziął Lewego to znaczy, że faktycznie nie było ostatnio zainteresowania nim ze strony Realu. Zainteresowanie mogło się pojawić w okolicach 2013 roku, gdy wahała się jego przyszłość w Dortmundzie. Po wszystkich plotkach łączących go z Realem, postanowił przenieść się do Bayernu, który był wówczas na topie i miał tam perspektywę na większe sukcesy. Perspektywa była jednak bardzo krótka, o ile za wystarczający sukces Bawarczyków od czasu pojawienia się Roberta jest wygrywanie rok w rok mistrzowskiej patery i odpadanie z hiszpańskimi zespołami w Lidze Mistrzów.
Prawda jest taka, że Lewy przespał swój dogodny moment na transfer do Realu gdy była na to okazja i temat faktycznie często się pojawiał. W sierpniu Robert skończy 30 lat. Jego klasa na boisku jest niepodważalna, a on z roku na rok notuje coraz większy progres. Z tego tytułu Bayern mógłby być w stanie zażyczyć sobie za niego niezłą sumkę, a negocjacje zaczynałyby się od kwoty +/- 120 milionów euro. Bo na dobrą sprawę kapitan polskiej kadry jest tyle warty. Ale Real Madryt nie kupi go za takie pieniądze.
Florentino Perez od lat ma słabość do młodych chłopców i zamierza swoją filozofią budować zespół na lata. Ostatni raz, kiedy na dłużej w Realu zadomowił się zawodnik 30+ to był rok 2006. Czyli nie czasy sobowtóra Tadeusza Rydzyka, tylko jego wielkiego wroga Ramona Calderona. Ów prezydent kupił wtedy za niewygórowaną kwotę Ruuda Van Nistelrooya, który przez dwa sezony błyszczał i zdobywał gola za golem. Można rzec, że Ruud był ostatnim napastnikiem Realu, takim z prawdziwego zdarzenia. I nie kosztował on mnóstwo pieniędzy, ale to Manchester United chciał się go wówczas pozbyć za wszelką cenę.
Perez w ostatnich latach ułożył sobie w głowie wizję rozbudowy Santiago Bernabeu, żeby był obiektem nie z tej ziemi. Na takie inwestycje należy mieć odpowiednie środki, a nie pakować klub w długi. Dlatego Florek od dawna oszczędza i nie wykłada bajońskich sum na piłkarzy w ostatnich latach. Ostatnim transferem do Madrytu z kategorii „Galaktycznych” był James Rodriguez za 75 mln €. Wcześniej wielkim zakupem był Bale, a cofając się w czasie ostatnią wielką bombą był zakup Ronaldo, a potem Kaki. W międzyczasie Real nie przepłacał na swoich zawodników. Kroos – kradzież stulecia. Modrić, Kovacić – niska kwota i wielka jakość wniesiona do zespołu. I tak dalej, i tak dalej. Real stara się kupować z głową zawodników i najważniejsze w filozofii Pereza jest myślenie o przyszłości, żeby mieć kadrę na lata. Dlatego właśnie Lewandowski na ten moment by nie pasował, bo najzwyczajniej w świecie nie ma opcji, żeby wokół niego budować drużynę.
I po ostatnie primo ultimo jest jeden problem. Real Madryt ma już napastnika. Karim Benzema jest w tym klubie absolutnie nietykalny. On tam ma być bo tak. Tak powiedział prezydent i tak ma być. Zwolennikiem Karima jest również sam Zidane, a Perez prawdopodobnie ma oklejoną jego plakatami całą ścianę w sypialni. Benzema do najmłodszych nie należy, ale nie wiadomo jaki musiałby się wydarzyć kataklizm, żeby Francuz opuścił Bernabeu.
Robert niestety, ale teraz może sobie pluć w brodę, bo temat jego transferu to mrzonka, pic na wodę fotomontaż. Prawda jest taka, że przespał taką możliwość, ale będzie to miało swoje plusy w postaci bycia niekwestionowaną legendą Bayernu i całej Bundesligi. A nóż widelec może to właśnie z Bawarczykami sięgnie po upragnione trofeum? Czas i zdrowie to pokażą.