Koguty zadziobały Kanonierów - co wiemy po Derbach północnego Londynu?
O tym, że Tottenham był faworytem tego starcia wiedzieli wszyscy. Nikt jednak nie wiedział, że Kanonierzy, mając tak wielki potencjał w ofensywie, wyjdą na derby tak defensywnie. Oraz bez ikry, którą pokazali w poprzednich derbach.
I o ile w pierwszej połowie ta taktyka się sprawdzała i Spurs bardzo rzadko zagrażali ich bramce, o tyle w drugiej po szybko zdobytej przez Kane’a bramce gra The Gunners kompletnie się załamała. Podopieczni Arsene’a Wengera, zamiast ruszyć do odrabiania strat w meczu z odwiecznym rywala, zaczęli się zachowywać jakby dostali obuchem w głowę. Duża nonszalancja i niedokładność, rozkojarzenie, wreszcie głupie straty i praktycznie zerowa aktywność z przodu. To tworzyło kolejne okazje strzeleckie Harry’emu Kane’owi i spółce i tylko ich nieskuteczności Arsenal może zawdzięczać tak ,,łagodny” wymiar kary. W końcówce były jeszcze co prawda trzy szanse – dwie z nich (zwłaszcza tę drugą) koncertowo spieprzył wprowadzony w drugiej połowie w miejsce słabiutkiego dziś Mkhitaryana Alexandre Lacazette, a w trzeciej Mesut Özil z rzutu wolnego będącego dość blisko bramki uderzył w mur. Był to końcowy akcent tego spotkania i od razu po nim sędzia Anthony Taylor zagwizdał po raz ostatni.
Podsumowując: Tottenham zasłużenie zgarnia 3 punkty i ponownie doskakuje do czołówki. Arsenal natomiast tylko po to wyskoczył na chwilę z czarnej dupy, by po dzisiejszym meczu ponownie się w niej znaleźć. Kanonierzy tracą 7 punktów do Kogutów, a do miejsca gwarantującego występy w Lidze Mistrzów – 6. Warto jednak dodać, że Liverpool, który ma właśnie tyle oczek przewagi nad Arsenalem, swoje spotkanie rozegra dopiero jutro w Southampton. A biorąc pod uwagę to, w jakiej ostatnio The Reds są formie, nie sądzę, by Święci zdołali im zagrozić. A co pozostało nam, fanom Arsenalu? Odpowiedź jest krótka: NIC. Nic, bo tym właśnie jest wiara w to, że The Gunners nagle zaczną grać jak z nut, do tego dołożą regularność i zdołają albo odrobić bardzo wysoką stratę do TOP 4, albo zwyciężyć w rozgrywkach Ligi Europy.
Kończąc nawiążę jeszcze szybko do tytułu – Kanonierzy zostali dziś przez Koguty wydziobani jak ziarna spośród trawy. I niech się cieszą, że nie mają pseudonimu Dżdżownice, bo mogłoby być jeszcze brutalniej.