"PSG, na następnych zawodach Cię pokonam" - relacja z meczu Real Madryt kontra Real Sociedad
Real Madryt chciał jak najszybciej zmazać plamę ze spotkania przeciwko Levante i jednocześnie nastraszyć PSG przed zbliżającym się spotkaniem Ligi Mistrzów. Udało się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Jedynym piłkarzem, który może mieć nietęgą minę po tym meczu jest już tradycyjnie Karim Benzema. Francuz po raz kolejny skończył mecz ligowy bez strzelonego gola.
Los Blancos ruszyli na gości bardzo szybko. Efektem tego była bramka Lucasa Vazqueza zdobyta już w 47 sekundzie (słownie czterdziestej siódmej sekundzie!). Kibice zgromadzeni na Estadio Santiago Bernabeu nie mogli wyobrazić sobie lepszego początku meczu. Dominacja Realu Madryt w pierwszej połowie nie podlegała żadnej dyskusji. Goście sprawiali wrażenie, jakby totalnie nie wyjechali z Kraju Basków. W wyniku takiej postawy, Królewscy mieli sporo przestrzeni, swobodnie rozgrywali piłkę i cieszyli się grą w piłkę (to rzadkość w tym sezonie). Bardzo dobrze wyglądała współpraca na linii Marcelo–Asensio, a prawy obrońca Sociedad, Alvaro Odriozola, będzie miał koszmary nocne po tym meczu.
By nie było tak słodko, Karim Benzema po raz kolejny dał dowody, dlaczego nigdy nie będzie pasował do gwiazdozbioru i obecność Francuza w pierwszej jedenastce kibice Realu kwitują burzą gwizdów. Gdy na boisko wybiega madrycka dziewiątka, z góry można założyć, że ekipa Zinedine Zidane’a zaczyna spotkania w osłabieniu (Harry Kane, Robercie Lewandowski – ratujcie!). Z drugiej strony, Cristiano Ronaldo kompletując hat-tricka w tym spotkaniu dał nadzieję fanom, że powoli wraca do swojej normalnej dyspozycji. To był ten „Crack”, którego chcemy widzieć na co dzień. W drugiej połowie, nastąpiło totalne rozluźnienie. Poziom spotkania zaczął bardziej przypominać sparing niż normalne starcie ligowe. Real Sociedad wykorzystał chwilę gapiostwa w szeregach gospodarzy i zdobył dwa gole, a strzelcem jednego z goli był Asier Illaramendi – były piłkarz Realu Madryt, który totalnie nie poradził sobie w drużynie ze stolicy Hiszpanii. Skoro już mowa o środkowym pomocniku, czas na fakty, które będą bardzo niekorzystne dla Karima Benzemy. Francuski element tria BBC ma w tym sezonie o trzy gole mniej od piłkarza, który nazywany jest Illarą.
Podsumowując: Gospodarze ani na moment nie czuli zagrożenia ze strony ekipy z San Sebastian. Dopisanie kolejnych trzech punktów w tabeli pozwala Realowi Madryt wskoczyć na chwilę na najniższy stopień podium. Pamiętajmy jednak, że Valencia ma jeszcze przed sobą mecz do rozegrania w tej kolejce. Jedyna nadzieja dla Los Blancos to fakt, że czekają nas derby miasta Walencji, a podopieczni Marcelino przestają tak zachwycać, jak w pierwszej części sezonu. A oprócz tego, Real ma zaległy mecz z Leganes. A każdy pamięta, jak skończyło się ostatnie starcie między tymi zespołami w Pucharze Króla.
Na sam koniec trzeba jeszcze poruszyć temat Ligi Mistrzów i pojedynku z PSG. Dzisiejsze spotkanie nadal nie rozwiało wątpliwości, bo o przezwyciężeniu kryzysu mówiliśmy po spotkaniach z Sevillą, Valencią, a następnie przychodziły pojedynki z Levante, Villareal i po raz kolejny wracaliśmy do szarej, smutnej rzeczywistości. Nie zdziwcie się więc, gdy Francuzi z Paryża totalnie zdominują Los Blancos w środowy wieczór.