Esport coraz odważniej wkracza na rynek
Esport. Niektórzy uważają, że siedzenia przed komputerem nie można traktować jako sportu, inni zaś powołują się na rosnącą z miesiąca na miesiąc profesjonalizację tej branży. Nie można jednak przejść obojętnie obok faktu, jak świetnie rozwija się ta dyscyplina... sportu.
W zeszłym tygodniu ruszyły rozgrywki zasadnicze drugiego sezonu Polskiej Ligi Esportowej. Już w pierwszym sezonie nie grało się o frytki, bo pula nagród wynosiła 240 tysięcy złotych. Tygodniowo rozgrywki oglądało około 150 tysięcy widzów. Liczby robią wrażenie, tym bardziej, kiedy porównamy je z Ekstraklasą. Wg danych serwisu Ekstraklasa.tv w sezonie 2016/2017 przed telewizorami zasiadało średnio 117,6 tysięcy widzów. Gołym okiem widać, jak wielką popularnością cieszy się ten sport.
Nowy sezon przynosi nowe atrakcje.
- większa pula nagród, która tym razem wyniesie 261 360 PLN
- więcej drużyn grających w Counter Strike: Global Offensive,
- inne dni oraz godziny rozgrywek,
- zmieniony system przyznawania punktów,
- więcej informacji na temat drużyn biorących udział w sezonie zasadniczym.
Jedną z najważniejszych rzeczy jest połączenie świata sportowego i internetu. Zauważają to marketerzy. W coraz więcej projektów angażują się partnerzy biznesowi, widząc perspektywę zwiększenia zasięgu komunikacji, wzrostu zaangażowania, a także utrzymania uwagi. - W rozmowach ze specjalistami ds. marketingu zainteresowanych esportem łatwiej rozmawiać o partnerstwie w transmisjach rozgrywek niż na przykład o dedykowanych kampaniach influencerskich. Wynika to z bezpośredniego porównania do transmisji z tradycyjnego sportu. Taka metafora przemawia do wyobraźni i znacząco ułatwia edukację rynku - mówi Krzysztof Stypułkowski, członek zarządu Fantasy EXPO
Do Esportu można mieć różne podejście, ale nie sposób go lekceważyć. Rozwija się w dynamicznym tempie, z miesiąca na miesiąc zwiększając swoją widownie. Pierwszy sezon ligowy okazał się sukcesem, więc warto rzucić okiem na drugi - chociażby z ciekawości.