City wykonało na Arsenalu swój obywatelski obowiązek
Obecna kolejka Premier League jest wyjątkowo bogata w szlagiery. Oprócz spotkania Chelsea z Manchesterem United mieliśmy dziś też bitwę tego niebieskiego, obecnie lepszego Manchesteru z Arsenalem. Mając na uwadze to, że Mourinho prawdopodobnie ustawi po południu autobus, wszyscy ci, którzy chcieli obejrzeć trochę ładnej piłki, nastawili się właśnie na spotkanie The Citizens z The Gunners. Prawdę mówiąc, nie mogli być zawiedzeni.
Od samego początku spotkania było widać która z drużyn jest pewnym siebie liderem, a która chimerycznym, chwiejnym zespołem. City wyszło na boisko jak po swoje i błyskawicznie przejęło inicjatywę. Kluczową rolę odgrywał Kevin De Bruyne. Belg w pierwszej połowie stworzył kilka okazji swoim kolegom, wiele takich, po których zaliczyłby tak zwaną asystę trzeciego stopnia. Zniecierpliwiony jednak nieudolnością swoich towarzyszy w ofensywie, tak Sterling mówię tutaj głównie o tobie, wziął sprawy w swoje ręce. Przeprowadził prostą klepkę z Fernandinho wbił się w pole karne jak polscy aktorzy w jakikolwiek protest przeciwrządowy i pewnym strzałem pokonał Cecha. W pewnym momencie sytuacja Arsenalu była tak dramatyczna, że Coquelin zamiast normalnie wznowić piłkę z wolnego, postanowił kopnąć ją w plecy Ozila.
Druga połowa wcale nie wyglądała lepiej, jeśli chodzi o grę Kanonierów. Delph, który nawet nie jest lewym obrońcą, kiwał podopiecznych Wengera na leżąco. Wynik na 2-0 podwyższył Sergio Aguero strzałem z karnego. Kiedy wydawało się, że City będzie prowadziło już tylko wyżej i wyżej, bo ich przewaga na boisku rosła, Arsenal przeprowadził jedną składną akcję, którą zakończył Lacazette. Co ciekawe, ta bramka bardzo wyrównała nam to spotkanie. The Gunners ruszyli do ataku i nawet byli blisko wyrównania, ale czegoś zabrakło. Kompletnie skrzydła podciął im błąd sędziego. Liniowy nie zauważył półmetrowego ofsajdu Silvy, prawdopodobnie został oślepiony przez łysinę Hiszpana, co doprowadziło do strzelenia bramki przez Jesusa. To trafienie zakończyło krótki moment w tym meczu, w którym pojawiły się emocje.