Adriano wróci na boisko?
Kiedyś mówiło się o nim, że będzie drugim Ronaldo. Kiedy jego brazylijski rodak powoli przybierał na wadze, Adriano stawał się jednym z najlepszych napastników na świecie. Był szybki, a jego sylwetka sprawiała, że nie jeden wielki defensor odbijał się od niego jak od ściany. Poza tym, miał nienaganną technikę, a kopał mocniej niż bimber pędzony na boazerii. To wszystko jest już jednak pieśnią przeszłości. Nie musi być nią jednak sama kariera Adriano, która, jak się okazuje, może zostać wznowiona.
Jak podaje Entrando Em Campo, Brazylijczyk bardzo chciałby powrócić do futbolu. W rozmowie z gazetą wyjawił, ze najbardziej zainteresowany byłby grą dla jego ukochanego Flamengo. Napastnik zdradził, że wraz z nowym rokiem rozpocznie pracę nad sobą i wróci do regularnych treningów. Ma tym skusić działaczy Flamengo, by ci podpisali z nim umowę. Co ciekawe, z nią raczej nie powinno być problemu, bo Brazylijczyk przyznał, że pieniądze nie grają roli. W prawdzie mógłby grać dla nich za darmo, tak bardzo kocha ten klub.
Powrót Adriano na piłkarskie salony byłby nie lada niespodzianką. Mnóstwo osób już dawno przekreśliło Brazylijczyka i to dwiema grubymi kreskami. Napastnikowi pomieszało się coś w głowie i w pewnym momencie zaczął skupiać się na wszystkim, poza futbolem. Imprezy i alkohol stały się ważniejsze od meczy, w efekcie czego porównania do Ronaldo znów były na miejscu, ale w tym wypadku już tylko te dotyczące tuszy obu panów. Potem Adriano miał nawet zatargi z prawem, był zamieszany w porachunki gangów i handel narkotykami.
Nie ma co liczyć na powrót do szczytowej formy czy nawet jej cienia. Brazylijczyk ma już na karku, poza delikatną fałdką tłuszczy oczywiście, 36 lat. Fakt, że od dawna wyczynowo nie uprawiał sportu na pewno nie pomaga. Teoretycznie Adriano nie jest bowiem już czynnym piłkarzem od ponad roku, ale biorąc pod uwagę liczbę jego występów i zaangażowanie, możemy śmiało powiedzieć, że nie jest profesjonalnym zawodnikiem od jakichś 6 lat. Czy Brazylijczyk zagra nam na nosie i pokaże, że jednak się zmienił? A może to tylko słowa rzucane na wiatr i Adriano już nigdy nie zobaczymy na boisku, a jedynie na trybunach z piwkiem w ręku?