Jeśli Kogut zapieje, to Szwajcar się obudzi?
Wczoraj byliśmy świadkami prawdopodobnie najlepszego meczu w tym sezonie, jeśli chodzi o Bundesligę, choć nie wykluczone, że i wszystkie ligi europejskie. Schalke dokonało niesamowitego powrotu i z stanu 0-4 wyrównało wynik na Signal Iduna Park. W tym meczu było wielu bohaterów, jak i antybohaterów. Byli też jednak tacy, o których szybko zapomnimy, nie zostaną nawet wymienieni przez jakiegoś polskiego komentatora, który w przyszłości będzie przytaczał składy drużyn z tego kultowego meczu. Mam tu na myśli konkretnie Breela Embolo, który choć miał być wschodzącą gwiazdą zespołu z Gelsenkirchen, cały mecz przesiedział na ławce, a nie było to odstępstwo od reguły jeśli chodzi o ten sezon. Szwajcar może się jednak odrodzić pod kogucimi skrzydłami Mauricio Pochettino.
Jak podaje Daily Mirror, Tottenham szuka na rynku transferowym zmiennika dla Harry'ego Kane'a. Według wcześniej podanego źródła poważnym kandydatem do zostania wice napastnikiem Kogutów jest właśnie Breel Embolo. Nie wiadomo ile miałby kosztować Szwajcar, ale możemy się domyślać, że Schalke nie puści go za mniej, niż swego czasu kupiło. Zeszłego lata Niemcy sprowadzili młodego napastnika za 22.5 miliona euro. Pomimo braku formy, jego cena nie powinna spaść, a to ze względu na wiek Szwajcara.
Przy czym często w przypadku transferowej polemiki piszę, że zainteresowanie kimś nie powinno dziwić, to w tej sytuacji jest zupełnie inaczej. W tym sezonie Embolo spędził na boisku ledwie 339 minut rozdzielonych na dziewięć występów. Nie zdobył w tym czasie żadnego gola, ani nawet nie zaliczył asysty. Mówimy więc o kompletnej posusze. Mało tego, poprzedni rok wcale nie był lepszy. Wystąpił łącznie również w dziewięciu spotkaniach na przestrzeni całego sezonu we wszystkich rozgrywkach, strzelając trzy bramki i notując dwa ostatnie podania. Trzeba go jednak troszkę rozgrzeszyć, ponieważ doznał wówczas poważnej kontuzji, która wyeliminowała go na niemal cały sezon.
Niemniej jednak na chwile obecną jest kompletnie nieskuteczny. Wydaje się, że uraz odcisnął poważne piętno na formie i prawdopodobnie również psychice młodego zawodnika. Dziwi więc fakt, że Pochettino chce sięgnąć po tak niepewne wzmocnienie. Argentyńczyk musi liczyć na to, że pod jego wodzą Szwajcar przypomni sobie jak grał jeszcze w Bazylei. W barwach tego zespołu dwa sezony pod rząd inkasował równo dziesięć goli, dokładając do tego 7 asyst. Trzeba też dodać, że był wtedy jeszcze kompletnie niedoświadczonym nastolatkiem. Dzięki tamtym występom został uznany za ogromny talent, który bezdyskusyjnie gdzieś tam w nim drzemie. Potrzeba jednak kogoś, kto ów talent obudzi. Czy Kogut zapieje wystarczająco głośno, by to zrobić?