''Jesteśmy gotowi na Anglię''. Co jeszcze powiedzieli POLACY?
Chyba nie będzie takiego meczu reprezentacji Polski, po którym nie będziemy mieli ambiwalentnych odczuć. Niby 7 bramek zostało strzelonych, niby wprowadzany do kadry Buksa zdobył hattricka, niby świetnie sprawdził się debiutujący Nicola Zalewski, ale jednak nawet San Marino strzeliło nam gola. Co więc po takim dobrym, ale nie do końca jednoznacznym meczu mieli do powiedzenia reprezentanci?
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Przed kamery nie udało się wyciągnąć Kamila Piątkowskiego, głównego winowajcę spotkania, który popisał się świetnym prostopadłym podaniem do młodego zawodnika San Marino, który zdobył dzięki niemu gola, ale za kolegę wypowiedział się dyrygujący tego dnia obroną Michał Helik. Stoper Barnsley zaznaczył, że to zwykłe nieporozumienie, którego nie ma co roztrząsać i które panowie szybko sobie wyjaśnili. Obydwaj po prostu mieli inne wyobrażenie tej akcji i dlatego wyszło z tego zamieszanie. Helik z mocnym przekąsem skomentował też pytanie, twierdząc, że kadra wygrywa 7-1, a mimo to w pierwszej odpowiedzi już musi tłumaczyć, co poszło nie tak. No cóż, reprezentanci sami są sobie winni, a fakt, że kibice chociaż w starciu z San Marino wymagają czystego konta nie jest jakimś tyrańskim żądaniem, prawda?
Przyjemniejszą rozmowę mógł odbyć za to strzelec hattricka, Adam Buksa. Przyznał, że Polska długo rozkręcała się po zejściu Roberta Lewandowskiego, ale zaznaczył, by skupić się na tym, że wreszcie się jednak rozkręciła. Co warte podkreślenia, pomimo niemrawego jednak spotkania z San Marino dumnie stwierdził, że Polacy są gotowi na Anglię i stać ich na zdobycz punktową w meczu z nimi, "bo w sporcie wszystko jest możliwe". Rzetelny, oparty na faktach i analizie argument, nie ma co.
Przy czym na dwóch powyższych piłkarzy można było patrzeć z podejrzliwością i nieodpartym wrażeniem, że znowu zaklinają rzeczywistość, to kompletnie odwrotnie było w przypadku rozmowy z Nicolą Zalewskim. Od chłopaka biło szczęście związane z debiutem w reprezentacji i duma z faktu, że na żywo mogli to obejrzeć jego rodzice. Oby Mourinho faktycznie obejrzał chociaż skrót tego spotkania.