Co do powiedzenia mieli Polacy po meczu z Anglią?
Paulo Sousa może pod pewnymi względami nie zachwyca, ale po raz kolejny udowodnił, że potrafi ustawić zespół na trudne mecze z mocniejszymi rywalami. Polakom udało się wczoraj ugrać remis, który można nawet nazwać mianem "zwycięskiego", choć i o 3 punkty można było wczoraj powalczyć. W każdym razie, powody do zadowolenia są. Co więc mieli do powiedzenia piłkarze i selekcjoner?
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Damian Szymański, strzelec decydującej bramki przyznał, że Polacy tak dobrze prezentowali się w tym spotkaniu, bo Anglicy niczym ich nie zaskoczyli. Świadczy to o dobrym przygotowaniu taktycznym pod to spotkanie, które jest oczywiście zasługą trenera. Selekcjoner z kolei chwalił zawodników za to, że skrupulatnie wykonywali powierzone im obowiązki. Co ciekawe, już w pomeczowym wywiadzie Paulo Sousa był w stanie niemalże powiedzieć, co nie zagrało, a co mogło pójść nawet lepiej, choć przecież nie miał jeszcze czasu na analizę. Pokazał tym samym, że to faktycznie człowiek z pomysłem, któremu po prostu trzeba zaufać.
#konferencjaLIVE
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) September 8, 2021
🔴🎙 Paulo Sousa: Mentalność tej drużyny cały czas się rozwija, rośnie i jesteśmy coraz bardziej świadomi swojej siły.
________#POLENG 🇵🇱🏴 1:1
Istotną ważną kwestią, na której skupił się trener, jest mentalność Polaków. Portugalczyk został bowiem zapytany o to, czy do końca wierzył w pozytywny rezultat i zdecydowanie odpowiedział, że tak. Dodał, że bez wiary osiągnięcie dobrego wyniku nie byłoby możliwe. Zaznaczył, że taką mentalność próbuje zaszczepić w zespole już od samego początku pracy. Mało tego, podkreślił, że wczoraj Polacy grali w zasadzie bez 14 regularnych reprezentantów kraju, a mimo to byli w stanie poradzić sobie z Anglią, co świadczy o tym, że bojowe nastawienie jest na odpowiednim poziomie. Nie ma się co dziwić, to w końcu polska Husaria.
Kamil Glik dla #tvpsport: wróciła stara dobra reprezentacja z charakterem (...). Chyba już nigdy nie przegramy na Narodowym. pic.twitter.com/ln5L0gjNrw
— TVP SPORT (@sport_tvppl) September 8, 2021
Co do powiedzenia miał ulubieniec wszystkich fanów, ten który z podskakującymi mu gagatkami zawsze jedzie krótko, Kamil Glik? Przede wszystkim tyle, że jego uraz nie powinien się okazać poważny. Po powtórkach mogliśmy nawet martwić się o jego więzadła, ale on sam przyznał, że chyba raczej skończy się na strachu niż poważnej kontuzji, choć doktorzy więcej będą w stanie powiedzieć dopiero dziś. Nasz stoper również przyznał, że Polacy czuli się mocni mentalnie i "wróciła stara reprezentacja z charakterem", choć wydaje się, że to jednak nowa kadra z nieco świeższym, choć nie mniej zawziętym podejściem. A jak Glikson skomentował awanturę z Anglikami? Z typowym dla takiego boiskowego zakapiora luzem, twierdząc, że to była "taka zwykła, boiskowa przepychanka".
Puchacz jak kejnem kręci hahah nie no, masakra ta połówka
— Greg (@gr3gor_g3) September 8, 2021
W zdecydowanie najlepszym humorze po meczu był Tymek Puchacz, który najpierw wystosował oficjalne pretensje do Kyle'a Walkera, zarzucając Anglikowi, że ten niepotrzebnie blokował jego strzał, a potem stwierdził, że Kane zdobył gola, bo piłka mu zeszła na zewniaka. Dużo bardziej stonowany był za to kapitan naszej reprezentacji, który jasno zaznaczył, że o naszej kadrze po ostatnich wynikach nie można już mówić tylko w kontekście silnego charakteru i "przysłowiowych jaj", gdyż do takiej gry potrzebna jest jeszcze jakość piłkarska, którą Polacy również prezentowali. "Lewy" nie skupiał się jednak tylko na chwaleniu. Zaznaczył, że gra kadry idzie w dobrym kierunku, ale należy pracować nad utrzymaniem piłki w środkowej strefie boiska. Robert stwierdził, że gdyby ten element był bardziej dopracowany, w kilku momentach można byłoby stworzyć groźniejsze sytuacje.