Footrollowy TOP DZBANÓW 2021
W końcu! 2021 rok dobiega końca. Zostało już raptem kilka dni, więc wiele wskazuje na to, że nie będzie lepszego momentu na wszelkie podsumowania. Wiadomo, bywało lepiej, bywało gorzej. My jednak zaczniemy od kwestii, które raczej łączą się z tym drugim. Na dobry początek wybraliśmy największych dzbanów lub jak kto woli, osoby, którym w ostatnim roku nie wyszło.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Kibice we Francji: Mówi się, że na zachodzie sobie poradzili, że to w Polsce mają miejsce najbardziej karygodne wybryki z udziałem miejscowych kibiców. Patrząc jednak na wydarzenia, do których doszło się trakcie ostatnich kilku miesięcy, naprawdę można mieć spore wątpliwości. Pomijając już wszelkie akcje na Półwyspie Apenińskim, wszak doszło tam do pewnej stabilizacji, nie da się pominąć tego, co działo się we Francji. Nie mówimy tu o jednym, dwóch czy trzech przypadkach. Przerwanych spotkań mieliśmy przynajmniej kilka, o ile nie kilkanaście. W pewnym momencie nie było kolejki, w której butelka wyrzucona z trybun nie upolowała jednego z piłkarzy. Czy to Dimitri Payet, czy to jeden z piłkarzy Olympique Lyon. Były kary, zamknięte trybuny, więc bez najmniejszych wątpliwości wypada też stwierdzić, że kibice we Francji zasługują na miano dzbana 2021 roku.
SKANDALICZNE zachowanie kibiców w Lyonie, Dimitri Payet został trafiony w głowę butelką rzuconą z trybun 😱😱😱
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 21, 2021
⚠ Mecz @OL - @OM_Officiel został przerwany ⚠ pic.twitter.com/OkZvOSnVO5
Uczestnicy Superligi: Zapowiadało się pięknie. Nowe rozgrywki, więcej emocji. Superliga miała być nie tylko konkurencją dla Ligi Mistrzów, ale przede wszystkim czymś, co na zawsze odmieni futbol na najwyższym poziomie. Ba, udało się nawet zebrać kilkunastu uczestników. Rozpisano cały projekt, który zapowiadał się niezwykle ciekawie. I co? Nie minęła nawet doba. Na ulice wyszli kibice, rozpoczęto strajki pod siedzibami poszczególnych klubów, po czym część uczestników się zawinęła. Po prostu stchórzyła. Gdy okazało się, że pieniądze przysługujące im z uczestnictwa w Superlidze nie zwrócą kosztów związanych z brakiem kibiców na stadionach, ktoś się przestraszył. Na dobrą sprawę zostało ich tylko trzech – Barcelona, Real Madryt oraz Juventus, aczkolwiek miano dzbana roku bardziej pasuje do tych pierwszych.
Kyle Walker: Dlaczego defensor Manchesteru City znalazł się w tak nędznym towarzystwie? Cóż, cofnijmy się do rewanżowego meczu reprezentacji Anglii z Polską i przypomnijmy sobie zarzuty wobec Kamila Glika. Pamiętacie? Tak, chodzi o te feralne starcie, w którego trakcie padły oskarżenia o rzekomy rasizm. Reprezentant Polski tłumaczył zaś, iż doszło do małej przepychanki. No i mieliśmy różnicę zdań. Rozpoczęło się gromadzenie dowodów, przeglądanie zapisów kamer, cała sprawa trafiła do FIFA, po czym okazało się, że gracz mistrza Anglii czegoś nie dosłyszał. Rozumiecie? Przez kilkanaście dni przedstawiciele angielskiej federacji walczyli o dobre imię swojego piłkarza tylko po to, aby w ostateczności i tak przegrać, wszak jak informował prezes PZPN, Cezary Kulesza – niesłuszne pomówienia także powinny być karane. Cóż, wiele wskazuje na to, iż nie pozostało nic innego, jak czekać na dalszy rozwój zdarzeń.
Zgodnie z naszym stanowiskiem wyrażanym od samego początku FIFA nie znalazła podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego względem @kamilglik25 po absurdalnych oskarżeniach ze strony angielskiej federacji. Sprawa, przynajmniej na gruncie FIFA, została zamknięta
— Jakub Kwiatkowski (@KwiatkowskiKuba) October 13, 2021
Peter Hyballa: Plany wobec niemieckiego szkoleniowca były tak ogromne, że kibice Wisły Kraków zaczęli myśleć o powrocie na szczyt. Tymczasem jedyne co im zostało, to te żałosne „gegenpress”, które poza sporą liczbą przebiegniętych kilometrów nie wniosło niczego dobrego. Aczkolwiek zarzutów wobec Petera Hyballi było dużo, dużo więcej. Po pierwsze, wyrzucił Tima Halla po kilku dniach wspólnych treningów. Po drugie odszedł spod Wawelu jako jeden z najgorszych trenerów w historii klubu. Następnie trafił do Danii, choć i tam mu raczej nie wyszło, wszak wystarczył zaledwie miesiąc, aby tamtejsze media zaczęły trąbić o motywacji w postaci wykręcania sutków. O przygodzie za zachodnią granicą wspominać może nie będziemy, bo w jakim celu kompromitować kogoś, kto i tak skompromitował się sam?
Dariusz Mioduski: Sam fakt, że trener Legii Warszawa nie ma łatwego życia, jest stary jak świat. Prezes stołecznego klubu przecież nie lubi, gdy ktoś ma inne zdanie niż on sam. Jeśli coś idzie we właściwym kierunku, najpewniej za chwilę pójdzie pod prąd. Coś w stylu przygody Czesława Michniewicza. Było dobre wejście do nowej szatni, naprawienie błędów po poprzedniku, budowa bardzo mocnego zespołu, obrona mistrzowskiego tytułu i finalnie awans do Ligi Europy. Potem przyszły dwa zwycięstwa w fazie grupowej i potężny kryzys na krajowym podwórku. Kto za to odpowiadał? Nikt inny jak Czesław Michniewicz. Nawet gdy został już odsunięty od pracy z pierwszym zespołem to i tak przyczyną słabych wyników był doświadczony szkoleniowiec. Tak przynajmniej twierdził Dariusz Mioduski, dla którego ostatnie miesiące były nie tyle złe, co wręcz fatalne. Trzech trenerów na przestrzeni roku, brak kontaktu z dyrektorem sportowym, dużo błędów i kompromitujący występ w konfrontacji z kibicami.
Mioduski: - Mamy najszybszego zawodnika w Europie.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) December 7, 2021
😂😂😂
Joan Laporta – były piękne zapowiedzi. Mówiło się o Barcelonie jako największym klubie świata, miał być powrót do stabilizacji i totalna dominacja na rynku transferowym. Za główny priorytet w trakcie kampanii prezydenckiej uważano zatrzymanie Leo Messiego. Niby niewiele, do przejęcia schedy po Josepie Marii Bartomeu wystarczyła obietnica w postaci przedłużenia współpracy z najlepszym zawodnikiem na świecie, lecz w ostateczności i to udało mu się zepsuć. Jak wiadomo, fenomenalnego Argentyńczyka w Katalonii już nie ma. Zostały zaś złe relacje, coraz gorsza sytuacja w klubie, odpadnięcie z Ligi Mistrzów i miejsce w środku stawki. Nieźle jak na kilka miesięcy pracy.
Zbigniew Boniek: Ostatnie dwanaście miesięcy w wykonaniu byłego prezesa PZPN to szereg złych decyzji. Zaczęło się od zwolnienia Jerzego Brzęczka. Jasne, samo rozstanie było w pełni zrozumiałe, bo zespół pod wodzą 50-letniego trenera zamiast się rozwijać, zrobił kilka kroków wstecz. Błędem był jednak czas, w którym byłego selekcjonera pożegnano. Zamiast zrobić to już w listopadzie, aby przygotować grunt pod jego następcę, stało się tak dopiero w styczniu na niespełna pół roku przed najważniejszym turniejem w kończącym się roku. Ale to nie wszystko. Potem było zatrudnienie Paulo Sousy, kilka afer i masa kompromitujących wypowiedzi. Taki to był rok właśnie w wykonaniu Zbigniewa Bońka.
Paulo Sousa stawiając pieniądze przed przyzwoitością czy zasadami stracił chyba wszystko w naszej rzeczywistości. Uważam jednak ze teraz zadziała wkur…. całej grupy i szanse w barażach się zwiększą. Nowy Prezes niech zrobi dobry wybór ( trzymam kciuki) i gramy dalej🇵🇱👍⚽️
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) December 27, 2021
Jan Tomaszewski: O takiego eksperta nic nie robiliśmy. Ale gdyby spojrzeć na to z drugiej strony, część kibiców może mu dziękować. Krótko, to jego krytyka wobec Paulo Sousy sprawiła, że portugalski szkoleniowiec na poważnie wziął pod uwagę zmianę otoczenia.
Joshua Kimmich: Fantastyczny piłkarz, lider środka pola w Bayernie Monachium, ale też gracz, który ma za sobą kilka fatalnych decyzji. Ta najpoważniejsza? Oczywiście lekceważące podejście do tematu koronawirusa. Reprezentant Niemiec był jednym z tych piłkarzy mistrza kraju, którzy stanowczo odmówili możliwość szczepienia. Efekt? Zakażenie, kwarantanna i finalnie problemy zdrowotne, które wykluczyły go z gry do końca roku. Jasne, nie będziemy oceniać. Nie jesteśmy od tego, choć sam fakt, że ostatni mecz z udziałem 26-letniego pomocnika miał miejsce blisko dwa miesiące temu, mówi sam za siebie. Zawodnik Bayernu Monachium przestrzelił, za co został już ukarany – przez kilka tygodni miał okrojone wynagrodzenie ze względu na to, iż przez własną głupotę osłabił swój zespół.
Paulo Sousa: Do niedawna mówiło się o nim jako o zbawcy narodu i trenerze, z którym wyszarpaliśmy punkty z Anglią oraz Hiszpanią. Dziś bardziej oszust, zdrajca i siwy bajerant. Bo były też gorsze momenty. Mistrzostwa Europy same się przecież nie przegrały. Zwycięstwo z reprezentacją Słowacji nie miało prawa się przydarzyć. Sześć zwycięstw z Andorą, San Marino oraz Albanią wielkim wyczynem także nie było. Do tego fatalne decyzje kadrowe na ostatni mecz z Węgrami i krążące od kilku dni plotki na temat rozmów z Flamengo, które przy dobrym wietrze nie dojdą do skutku. Wiele wskazuje na to, że klub z Rio de Janeiro ma jeszcze lepszego kandydata w postaci Jorge Jesusa. Jedno jest jednak pewne, cokolwiek by się nie stało, Paulo Sousa i tak nie wróci do Polski.
To też jest dobry komunikat - "już podpisali". Bezczelność bije z każdego kroku. https://t.co/mT4m6c9qjc
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) December 26, 2021