Wraca temat TRANSFERU Walukiewicza!
Kilkanaście miesięcy temu wydawało się, że Sebastian Walukiewicz z buta wejdzie do wielkiej piłki. Szybko odnalazł się w pierwszym składzie Cagliari, ale niestety później, ze względu na różne przetasowania, grał dużo mniej. Co gorsza, we wrześniu doznał jeszcze poważnej kontuzji biodra, która wstrzymała jego rozwój na niemal rok. Polak ma jeszcze w tym sezonie wrócić na boisko i będzie starał się udowodnić potencjalnym kupcom, że warto w niego zainwestować pomimo problemów. Transfer wisi bowiem w powietrzu.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Wspomniał o tym jego agent w rozmowie z portalem Weszło. Wyjawił, że jego klient już poprzedniego lata był bardzo bliski transferu do Torino, gdyż zespół objął Ivan Jurić, który lubi grać trójką stoperów i ceni umiejętności Walukiewicza. Jak wyjawia przedstawiciel Polaka, obiecywano mu wówczas pierwszy skład. Negocjacje między klubami jednak się przeciągały, bo sprawę skomplikował Armando Izzo, który miał pójść na wymianę w drugą stronę. Latem więc do transferu nie doszło, a ewentualne dopięcie transakcji w zimie nie wchodziło w grę, bo Walukiewicz był w środku rehabilitacji. Temat wciąż jest jednak aktualny i niewykluczone, że Sebastian jeszcze trafi do Torino, jeśli po powrocie zaprezentuje się wystarczająco dobrze.
Sebastian Walukiewicz trenował wczoraj z drużyną. Nie był to jeszcze pełny trening grupowy, ale informacje bardzo dobre. https://t.co/fPCHF3XUyo
— Tomek Hatta (@Fyordung) March 18, 2022
Pozostaje mieć nadzieje, że faktycznie tak będzie, bo byłoby bardzo szkoda, gdyby pechowe półtora roku przekreśliło wybitnie zapowiadającą się karierę Sebastiana. W końcu w pewnym momencie wydawało się, że wyrośnie na kogoś znacznie lepszego niż Glik i Bednarek. Teraz nie jest to już takie pewne, jego przyszłość to w zasadzie jedna, wielka niewiadoma, ale i tak mamy nadzieję, że dojrzeje do roli czołowego polskiego stopera i przy okazji będzie grał w naprawdę sensownych zespołach. Oby Torino było więc dopiero jednym z przystanków, a nie stacją końcową.