Nieoczekiwanie ZWOLNIENIE w Premier League
Wydawać by się mogło, że kluby, które do tej pory nie zdecydowały się na zmianę menedżera, już tego nie zrobią. Mamy w końcu połowę kwietnia, do końca rozgrywek zostało raptem po kilka spotkań. Nawet w przypadku słabej formy sensowniejsze wydawałoby się pozostawienie menedżera, by nie robić niepotrzebnego, dodatkowego zamieszania na finiszu sezonu. Na przekór takiej logice poszło jednak Burnley, które dziś rozstało się z legendarnym dla klubu menedżerem.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Po 10 latach pracy zwolniono bowiem Seana Dyche'a. "The Clarets" w zasadzie od samego początku obecnych rozgrywek walczą o utrzymanie i to z mizernym skutkiem. Od dawna są bowiem w strefie spadkowej. Mimo to z klubu dochodziły sygnały, że menedżer, który przecież zagwarantował na przestrzeni dekady aż dwa awanse temu zespołowi, nie zostanie zwolniony, bo wszyscy w niego wierzą. Biorąc pod uwagę fakt, że do końca Premier League Burnley ma rozegrać jeszcze 8 spotkań, a do bezpiecznej pozycji w tabeli traci 4 punkty, wciąż były spore szanse na to, że uda mu się otrzymać. Czemu więc nagle uznano, że Sean Dyche nie da rady tego zrobić?
Burnley Football Club can confirm the Club has parted company with manager Sean Dyche, assistant manager Ian Woan, first-team coach Steve Stone and goalkeeping coach Billy Mercer.
— Burnley FC (@BurnleyOfficial) April 15, 2022
Niewykluczone, że w strukturach klubu doszło do jakiegoś zgrzytu. Trudno bowiem sensownie wytłumaczyć tę decyzję. Wątpliwe, by jakikolwiek nowy menedżer był w stanie na przestrzeni kilku spotkań tak poprzestawiać zespół, by ten jednak się utrzymał. To po prostu za mało czasu. A Dyche nic by już nie musiał zmieniać i kto wie, być może swoim zachrypniętym głosem zmotywowałby oddanych mu "The Clarets" na tyle, że udałoby im się pozostać w angielskiej ekstraklasie. Wydaje się więc, że Burnley w tym momencie samo zabrało sobie ostatnią szansę na utrzymanie w Premier League.