Lipsk i transfery za 50 mln euro? Nie liczcie na to
RB Lipsk jest bardzo specyficznym klubem na piłkarskiej mapie Europy. W takim Paryżu nadal nie potrafią zrozumieć, jakim cudem ktoś może mieć niemalże nieograniczone fundusze i nie wykorzystywać tego do wykupywania największych gwiazd Barcelony. Przecież Messi to tylko 300 mln euro... Takich ruchów w ekipie Red Bulla raczej się w najbliższych latach nie spodziewajcie, bo dyrektor sportowy Niemców, słynny Ralf Rangnick, stanowczo temu zaprzeczył.
Clemens Tönnies powiedział niedawno, że Schalke musi dokonywać transferów za 50 mln euro. Ja sobie tego u nas nie wyobrażam w ciągu najbliższych 5 lat.
Zaczęły Was teraz pewnie nękać różne kwestie i zagadnienia, jak chociażby to kim do cholery jest Clemens Tönnies. On akurat jest zupełnie nieistotny w tym kontekście, więc jego możemy pominąć. Bardziej zastanawiające jest to, czy Lipsk faktycznie wytrzyma te 5 lat, zapewne rzucone tak "na oko", tym bardziej że ich ambicje są nieco większe niż ambicje Piasta Gliwice w Ekstraklasie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że Rangnick czasem dopuszcza wyjątki w swojej filozofii, czego dowodzi niedawny zakup Kevina Kampla z Bayeru Leverkusen.
Jeśli przyjrzycie się historii transferów RB w ostatnich latach, to zobaczycie, że ten specyficzny klub w zdecydowanej większości kupował piłkarzy do 23 roku życia. Tylko na nich wykładał hajsy, bo przecież wiadomo, że za 24-letniego emeryta trochę szkoda płacić. Taka też jest ich filozofia. Ale od każdej reguły znajdą się wyjątki, a takim wyjątkiem w ostatni dzień sierpnia został właśnie 26-letni Kampl, który kosztował Lipsk 20 mln euro.
Skoro więc czasem da się przełamać zamiłowanie do młodych chłopców, to może również uda się sypnąć jakimiś 70 milionami? Tym bardziej że za te 5 lat, za taką kasę będzie można kupić co najwyżej Rymaniaka. Legendarny RasenBallsport, który opierał się chorym szejkom i rozwydrzonym Ruskom, brzmi ładnie, ale zobaczymy, czy na legendzie to się nie skończy.