Peter Bosz wraca do Bundesligi!
Mimo że do zimowego okienka transferowego zostało jeszcze trochę czasu, w Bundeslidze już zaczęli wlatywać z konkretnymi oficjalkami. Wiadomo, Niemcy lubią mieć porządek ogarnięty za wczasu. Dlatego Bayer Leverkusen ogłosił chwilę temu, że ich nowym trenerem będzie Peter Bosz, znany ze swojej przygody w Borussii Dortmund.
Holender został zatrudniony w ekipie "Die Werkself" do 2020 roku, co wiąże się jednocześnie z tym, że z zespołu został pogoniony Heiko Herrlich - razem ze swoim asystentem Nico Schnecke. Jak powszechnie wiadomo, dyspozycja Bayeru w tej rundzie była co najwyżej przeciętna i rzadko kiedy "Aptekarze" prezentowali się tak, jak się tego od nich oczekiwało, czy chociażby tak, jak w poprzednim sezonie. Z czasem co prawda zaczęli piąć się w górę, w ostatnich sześciu spotkaniach przegrali tylko raz, dzięki czemu zajmują 9. lokatę, mając na koncie tyle samo punktów co ósma Hertha i siódme Hoffenheim - które jednak nie rozegrało jeszcze swojego meczu. Strata do Ligi Europy jest niewielka, Liga Mistrzów także jest w zasięgu Leverkusen, lecz to, co drużyna pokazywała jesienią, kazało sądzić, że raczej na takie wojaże Bayer szans nie ma.
Herrlich pracował w klubie od początku poprzedniego sezonu i choć wtedy wszyscy patrzyli na niego z nieskrywaną podejrzliwością, przewidując nastanie bardzo topornego czasu w Leverkusen, to jednak Niemiec zaskoczył wszystkich i stworzył naprawdę fajną i ciekawie grającą ekipę. Sama końcówka rozgrywek zadecydowała o tym, że to Dortmund, a nie Bayer załapał się do Champions League, lecz wszyscy i tak byli przekonani, że wszystko idzie w dobrym kierunku, tym bardziej że latem kadra nie została osłabiona, a wręcz przeciwnie. Cóż, okazało się jednak inaczej, bo w większości spotkań tej jesieni drużyna Herrlicha grała bez pomysłu, była mdła, nijaka, nierówna, popełniała błędy i nie przypominała tego zespołu z zeszłego sezonu. Stagnacja. Końcówka rundy i poprawienie wyników (dzięki 19-letniemu Kaiowi Havertzowi) dawały trenerowi jakąś nadzieję na pozostanie, ale jak widać włodarze klubu rozprawili się z nim od razu po rozpoczęciu przerwy.
Taki obrót spraw i wybór takiego nazwiska nie jest niespodzianką, bo mówiło się o tym już od jakiegoś czasu. Peter Bosz jest znany kibicom Bundesligi, bo to właśnie on w poprzednim sezonie zagwarantował nam wiele emocji. Trafił do Dortmundu, któremu nie udało się ściągnąć swojego pierwszego wyboru, czyli... Luciena Favre'a. Borussia zgarnęła tym samym szkoleniowca... właśnie Bayerowi, bo w Leverkusen opcją nr jeden był właśnie Holender. Bosz rozpoczął fantastycznie, ofensywna i wysoko ustawiona ekipa BVB miażdżyła przeciwników przez siedem kolejek, ale potem przyszła passa ośmiu spotkań bez wygranej, co zakończyło się dymisją szkoleniowca. Zobaczymy, czy 55-latek wyciągnął wnioski ze swojej niemieckiej przygody, bo słabej drużyny na pewno nie dostaje. Cele "Die Werkself" mają są jasne i środek tabeli zdecydowanie do nich nie należy.