A u Eugena Polanskiego nadal bez zmian, czyli... źle
Dość niespodziewane są losy Eugena Polanskiego, który mimo zaledwie 32 lat na karku i karty zawodniczej na ręku nadal pozostaje bez klubu. Były reprezentant Polski i trzeci Polak pod względem liczby występów w Bundeslidze, po Łukaszu Piszczku i Robercie Lewandowskim, od lipca nie potrafi znaleźć sobie nowego pracodawcy.
Dziwi mnie to, że Polanski nadal jest bez klubu. Gdy jego kontrakt z Hoffenheim wygasł po poprzednim sezonie, 32-latek myślał, że liczba i jakość ofert będzie wyraźnie lepsza niż to, co otrzymał. Zazwyczaj siadaliśmy, rozmawialiśmy i wszystko rozmywało się w ostatnim momencie. W lipcu chciał mnie klub z Ekstraklasy, ale nie byłem zainteresowany. Nie chodziło o czołową drużynę. Nie podobało mi się to pod względem sportowym. Zdawałem sobie jednak sprawę, że zarobki w Polsce są mniejsze niż w Bundeslidze. Teraz już nie mogę wybrzydzać - można przeczytać na stronie TVP Sport.
Polanski głównie miał dostawać oferty z 2. Bundesligi, a z Polski rzekomo chciała go Pogoń Szczecin, która nie mogła jednak sobie pozwolić na dawanie mu 15 tysięcy euro na rękę miesięcznie. Mało kto w Ekstraklasie by mógł, aczkolwiek sam zawodnik w rozmowie z "Super Expressem" zaprzeczył doniesieniom odnośnie tej kwoty. Zaważyć miały względy sportowe, które nadal są ważne dla pomocnika. Były reprezentant Polski nie wyklucza zakończenia kariery, choć jeszcze chce poczekać, jest świadomy też tego, że będzie musiał zejść nieco z oczekiwań. Twierdzi, że jest w dobrej formie fizycznej, ponieważ trenuje ze swoim macierzystym klubem, czyli Borussią Mönchengladbach, która przez większość rundy jesiennej była wiceliderem Bundesligi. Polanski chce także skończyć kurs trenerski DFB-Elite-Jugend-Lizenz.
Agent piłkarza miał mu przekazać, że sytuacja z ofertami wygląda bardzo mizernie i wydaje mi się, że może to być spowodowane tym, że urodzony w Sosnowcu zawodnik może ciut dużo wymagać. Nie zmienia to jednak faktu, że ma czysto piłkarską jakość, bo jeśli w ostatnich sezonach grał już w Bundeslidze, to nie schodził poniżej pewnego poziomu. W Hoffenheim, mimo że prawie nie grał, bo trener Julian Nagelsmann oczekiwał od pomocników więcej kreatywności i wszechstronności, był kapitanem, ale zanim do klubu przyszedł utalentowany szkoleniowiec, prezentował się naprawdę bardzo dobrze. Zresztą 254 mecze w najwyższej lidze niemieckiej same się nie uzbierały, do tego dołożył 26 występów w LaLiga w barwach Getafe. Polanski naprawdę nie jest kimś, kto nie poradziłby sobie w 2. Bundeslidze, a może i nawet mógłby pokopać jeszcze w jakimś słabszym klubie 1. Bundesligi! Zobaczymy, czy w styczniu ktoś nie sięgnie po opcję rodem z Zagłębia.