Francuskie fochy w Schalke
Nie ma to jak w dzień Wigilii Bożego Narodzenia rzucić jakimś newsikiem o tym, że u wicemistrza Niemiec pieprzy się nie tylko na boisku. W sumie nie jest to dziwne, zważając na fakt, że Schalke radziło sobie na jesień jak jamnik na wyścigach konnych i brak miejsca spadkowego może zawdzięczać temu, że w tych samych wyścigach brały udział także chomiki. Chomiki są wolniejsze od jamników, a tak przynajmniej mi się wydaje. "Bild" rzucił plotką o tym, kto w Gelsenkirchen jest problemem i kto może odejść już zimą.
A osią kłopotów w Schalke jest grupa związana z Francją, czyli dwóch Marokańczyków, Algierczyk oraz Senegalczyk. Jedynie Benjamin Stambouli, który faktycznie jest Francuzem, aczkolwiek mającym jakieś tam algierskie korzenie, nie ma zdaniem mediów żadnych problemów, a już na pewno nie ma o tym żadnych informacji. W każdym razie w Niemczech pisze się o tym, że Amine Harit, Hamza Mendyl, Nabil Bentaleb i Salif Sane są najbardziej problemowymi piłkarzami w szatni zespołu, co może odbić się na przyszłości tego pierwszego, który zimą może opuścić klub.
Co prawda te plotki są na razie bardzo mało wyraziste i szczegółów w nich nie uświadczymy, ale jakoś specjalnie nie dziwi fakt, że wymienieni zostali akurat ci gracze. No, może za wyjątkiem Sane, który wyglądał na dobrego chłopaka. Ale Mendyl? Został sprowadzony latem i choć umiejętności motoryczne i nawet piłkarskie ma całkiem niezłe, to jego głowa na boisku ewidentnie nie funkcjonuje i służy tylko do wygrywania pojedynków powietrznych. Bentaleb? Dupna gwiazdeczka, która zarabia za dużo i jest jedną z najbardziej przepłaconych postaci drużyny, gra chimerycznie, nierówno, a gole strzela tylko z karnych. No i w końcu Harit, który przyszedł do Schalke rok temu z metką niezwykle utalentowanego, lecz niepoukładanego zawodnika wymagającego właśnie okrzesania. I na nim się zatrzymamy, bo wydawało się, że ta sztuka w Gelsenkirchen im się udała.
Harit ma dopiero 21 lat, a mimo tego w Nantes, gdzie grał poprzednio i gdzie został piłkarsko wychowany, lubił sobie iść na melanż do nocnego klubu. Cóż, Zagłębie Ruhry nie jest europejską stolicą imprezy, więc wydawało się, że w Gelsenkirchen będzie mógł skupić się tylko na piłce. I tak faktycznie było. W poprzednim sezonie nowy nabytek "Königsblauen" był bardzo ważnym elementem drużyny, w Bundeslidze do 3 goli dołożył 7 asyst i w wielu spotkaniach był tą postacią, która swoimi dryblingami, nieprzewidywalnością i nietuzinkowymi zagraniami dawała zespołowi przewagę, jakość, element zaskoczenia. Był po prostu gwiazdą, tym bardziej że w Schalke za wielu piłkarzy o takiej charakterystyce nie było.
Latem odeszli w dodatku techniczni Leon Goretzka i Max Meyer, więc Harit stał się technikiem numer jeden, najbardziej kreatywnym zawodnikiem, ale... coś się zaczęło dziać, bo i Domenico Tedesco nie stawia na niego aż tak pewnie, i sam Marokańczyk prezentuje się dużo, dużo słabiej niż sezon temu. Zresztą w ogóle całemu zespołowi nie idzie, wygląda bardzo mizernie i zajmuje dopiero 13. miejsce w tabeli, mając cztery "oczka" przewagi nad miejscem barażowym. Gdyby nie fakt, że w Bundeslidze są takie Norymbergi, Hannovery i Stuttgarty, to fani królewsko-niebieskich mogliby się martwić o utrzymanie! Tak fatalnie wygląda Schalke. Aż dziwne było, że u wicemistrzów nie było widać ani słychać żadnych fochów i problemów, ale... jak się okazuje, rzeczywistość była inna.
Dlatego "Bild" zasugerował, że problemowy Harit może opuścić zespół już zimą, co nawet mimo jego krnąbrności wydaje mi się ciut nieprawdopodobne. O tym, że interesowała się nim Barcelona, to już nawet nie mówię, bo w Katalonii to 21-latek mógłby co najwyżej wiązać buty takiemu Coutinho czy Rakiticiowi. W Gelsenkirchen nie ma drugiego takiego grajka i nawet bez formy Marokańczyk jest w stanie dać w ofensywie więcej niż taki Sebastian Rudy czy Suat Serdar, o Alessandro Schöpfie już nie wspominając. Nie wierzę w jego sprzedaż, a jeśli faktycznie miałaby ona miejsce, to by oznaczało, że Harit jest większym ziółkiem, niż się pisze. W sumie z Ousmanem Dembele mogliby stworzyć w Barcy ciekawy duet...