Śmieszna cena za Kagawę
Pozycja Shinjiego Kagawy w zespole Borussii Dortmund jest właściwie żadna. Tylko jakiś cud albo zmiana trenera mogłyby spowodować, że Japończyk zacząłby coś znaczyć w drużynie, ba, żeby zaczął chociaż cokolwiek grać. Bo na razie 95-krotny reprezentant swojego kraju nie łapie się nawet do kadry BVB, w związku z czym klub nie ma zamiaru robić mu żadnych problemów przy odejściu.
W przy Kagawie cały czas pojawia się jeden i ten sam kierunek - Hiszpania. Japończyk przyznał kiedyś wprost, że w swojej karierze chciałby koniecznie zagrać w LaLiga i teraz czyni wszystko, żeby jego marzenie się spełniło. Nie tak dawno pojawiły się informacje o tym, że 29-latek ma otwartą drogę do francuskiego Bordeaux. Oba kluby były zainteresowane transakcją, a "Żyrondyści" byli bardzo otwarci na przyjęcie kreatywnego pomocnika. Ten jednak nie był zainteresowany, bo choć Bordo nie leży aż tak daleko od hiszpańskiej granicy, to jednak w jej obrębie się nie znajduje.
"Bild" informuje o tym, że Borussia nie ma najmniejszego zamiaru sprawiać Japończykowi jakiegokolwiek problemu w odejściu. Dlatego też ma oczekiwać za niego marnych pieniędzy, które są w stanie wyłożyć nawet największe ogórki czołowych pięciu lig w Europie. Mówi się o 2-3 mln euro, co jak na takiego Kagawę w takim wieku brzmi jak półdarmo. Jasne, że obecnie Japończyk nie jest w rytmie meczowym, nie gra i ogólnie rzecz ujmując, jest trochę takim kotem w worku, ale myślę, że za taką mizerną sumę warto, wręcz trzeba go ściągnąć! Transfermarkt wycenia go na 8 mln euro i jest to jego najniższa wartość od prawie ośmiu lat. Kłopotem może być jednak czas, ponieważ do końca okienka transferowego zostało pięć dni, a w mediach ani widu, ani słychu o potencjalnych zainteresowanych. Null.
Co oznacza to, że Kagawa nie ma w Dortmundzie żadnej pozycji? Ano fakt, że w tym sezonie zagrał tylko cztery razy, zbierając nieco ponad 200 minut w pierwszej drużynie. Oprócz tych śmiesznych epizodów w totalnie nieistotnych spotkaniach 29-latek nie łapał się do kadry meczowej zespołu, który ławkę rezerwowych ma naprawdę obszerną. Trener Lucien Favre nie widzi go w swoim pomyśle, a wybiegający z szatni przekaz jest powszechnie znany. Sęk w tym, że ktoś go musi chcieć kupić, bo jego kontrakt obowiązuje jeszcze do 2020 roku.
Po powrocie z Manchesteru United w 2014 Kagawa nie jest już tym Kagawą, którym był za czasów Jürgena Kloppa, gdy razem z niesamowitą ekipą BVB zdobył dwa mistrzostwa i Puchar Niemiec. To był wtedy gracz! Dwa lata w Anglii nie wyszły mu na dobre i choć zagrał tam prawie 60 razy, to jednak "Czerwone Diabły" oddały go z powrotem do Dortmundu bez większego żalu. I choć Kagawa czuje się w Zagłebiu Ruhry dobrze, to już nigdy nie powrócił do tej dyspozycji, którą prezentował w złotym okresie klubu z Signal Iduna Park.