Ribery dalej błaznuje i strzela kolejne fochy

O ile mój stosunek do Francka Ribery'ego pozostawał przez większość czasu obojętny, o tyle ostatnio Francuz zaczął mnie solidnie wkurzać. Pokazuje w idealny sposób, jak zbudować sobie rewelacyjny pomnik, a następnie przyozdobić go własną uryną, kałem oraz wymiocinami - żeby nie wyrażać się nieco wulgarniej. Doświadczony wiekiem, ale nie umysłem, skrzydłowy odwalił w Monachium kolejny koncert kretynizmu. 

W kwietniu stuknie temu inteligentowi 36 lat, ale żadnej ogłady bynajmniej po nim nie widać. Fani Bayernu powinni cieszyć się i dziękować Bogu, że tak toksyczny i mało jakościowy piłkarz jak Ribery opuści ich klub latem - no, chyba że władze lubują się w podbijaniu cegły głową i zdecydują się na zaoferowaniu mu przedłużenia kontraktu o kolejny rok. Skrzydłowy od jakiegoś czasu nie prezentuje się tak, jak za swoich najlepszych lat, co jest jak najbardziej logiczne. Lata lecą, kontuzje doskwierają, a motoryka jest już nie ta co niegdyś. Nie zmienia to jednak faktu, że kontrakt wciąż plasuje się wysoko, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość inkasowanej przez Ribery'ego gotówki.

Wiele osób dziwiło się, jakim cudem Uli Hoeneß z Karlem-Heinzem Rummeniggem mogli zaoferować nową umową staremu zawodnikowi, który w dodatku ma wybujałe ego. Bo ono jest największym problemem Francuza. Od lat on i Arjen Robben blokują miejsce na skrzydłach innym zawodnikom, bo oni są gwiazdami i oni muszą grać, kropka. Warunkiem przedłużenia kontraktów obu panów było to, że ci mają zaakceptować fakt dostawania coraz mniejszej liczby minut na boisku i oddania placu młodym. Holendrowi się to nie spodobało, ale jakoś to trawi, zaś Francuz odwala cyrk za cyrkiem. Tutaj poszedł sobie z ławki rezerwowych do domu w trakcie meczu, bo trener go nie wpuścił, tu gdzieś rzucił koszulką, tu się bóldupił w mediach, tu obrażał kibiców na Instagramie... Legenda, powiadacie?

Co zrobił tym razem? Ano dowiedział się, że w dzisiejszym spotkaniu z Schalke nie jest awizowany do wyjściowej jedenastki. Na wczorajszym treningu, podczas ćwiczenia, znalazł się w drużynie tych graczy, którzy nie wyjdą od pierwszej minuty na Allianz Arenie. Z tego powodu Ribery odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku szatni, ciskają przy okazji rękawiczkami o ziemię. Najzabawniejsze jest nie tylko to, że 35-latek jest zawodnikiem, którego jakość piłkarska wcale nie broni. Bo nie broni. On w dodatku jest świeżo po kontuzji, z powodu której opuścił trzy pierwsze kolejki tej wiosny. Ale on chce grać! Już! Teraz! W tej chwili! Bo on jest wielkim Franckiem Riberym! Kingsley Coman i Serge Gnabry są lepsi? On to ma głęboko między pośladkami, bo to ON jest panem i bogiem tego zespołu! Żałosne... Brzydzę się takim zachowaniem. 

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub