Plany na przyszłość Javiego Martineza
Postać Javiego Martineza nie znajduje się na czele listy zawodników Bayernu, na których światła fleszy padają z najmocniejszą siłą. On po prostu jest, czasem tam coś pogra i raczej tyle go widzieli. No, chyba że akurat łączy się go z grupą piłkarzy, mających rzekomo na pieńku z Niko Kovacem, to wtedy Bask znowu może się pojawić. Zastanawiano się także, jaka może być jego przyszłość, ponieważ sugerowano jego odejście, ale teraz - zdaniem "Bilda" i "Tageszeitung" - wszystko się na pewien czas wyjaśniło.
Martinez ma już na karku 30 lat, a w wakacje minie mu 7 lat, odkąd przeniósł się na Allianz Arenę. Przez ten okres baskijski zawodnik przeżywał lepsze i gorze chwile, bardziej zdrowe i bardziej kontuzjowane, na środku obrony i na środku pomocy - teraz jest przeciętnie. Na jakieś wielkie problemy zdrowotne narzekać nie może, ale trudno go też nazwać jakąś istotną postacią w monachijskiej drużynie, nawet pomimo ich niemałych kłopotów kadrowych. 21 meczów i prawie 1,5 tysiąca minut na boisku to wynik naprawdę dobry, ale nie jest tajemnicą, że u Kovaca Martinez nie jest pierwszym czy zapewne też drugim wyborem. Przed nim są chociażby Thiago Alcantara, Leon Goretzka, kontuzjowany obecnie Corentin Tolisso, a w obwodzie pozostaje jeszcze Renato Sanches, a nawet mający swoje pięć minut w środku pola Joshua Kimmich.
Na poziom klasy światowej Javi Martinez się w tym sezonie raczej nie wzbija, ale jest zadowolony ze swojego pobytu w Bayernie. Nie tak dawno powiedział, że nie wyobraża sobie przejścia do innego europejskiego klubu, a na tym poziomie Bawarczycy są jego ostatnim zespołem. Mocna deklaracja, trzeba przyznać. Dodatkowo, jak donoszą wspomniane na początku media, 30-latek miał spotkać się w zeszłym tygodniu z prezesem zarządu monachijczyków, Karlem-Heinzem Rummeniggem, gdzie ustalono, że masywny pomocnik pozostanie latem w drużynie. Jest to o tyle istotne, że ostatnimi czasy zainteresowanie Martinezem wykazywały PSG i jego poprzedni klub Athletic Bilbao. Mimo tego wszystkiego Bayern... i tak chce kupić latem jakąś nową "szóstkę". Jednak pierwszym do ostrzału nie jest Bask, a niesprawdzający się Renato Sanches.
Jeśli nic wyjątkowego się nie stanie, były reprezentant Hiszpanii pobędzie w Bundeslidze jeszcze co najmniej rok. Jego kontrakt wygasa w czerwcu 2021 roku, a więc ma jeszcze w zapasie dwa pełne sezony do rozegrania. Latem 2019 jego nazwisko nie powinno więc występować na liście "odchodzących", ale co będzie się działo za rok, tego jeszcze nie wiadomo.