Bayern już tylko pół kroku za Borussią! - podsumowanie kolejki
Ale tak z Norymbergą?! Z Norymbergą zremisować?! Czy Wyście są w tym Dortmundzie poważni? Panie i panowie, czyżbyśmy dotarli do momentu, w którym należy zadać sobie pytanie: jak można było wypuścić to mistrzostwo z rąk?! Zapraszam, razem z pomagającym mi Mateuszem Fabrowskim, na podsumowanie 22. kolejki Bundesligi, które stoi pod znakiem frajerów weekendu: Borussii! Na końcu znajdziecie podsumowanie gry Polaków, tabelę oraz jedenastkę kolejki Footrolla, w której piłkarzy BVB bynajmniej nie będzie!
Augsburg 2:3 Bayern Monachium (1’ Goretzka, 23’ Ji - 17’, 45+3’ Coman, 53’ Alaba) - Mateusz
Składy:
- Augsburg: Kobel - Oxford, Khedira, Danso - Schmid, Moravek (78. Koo), Stafylidis (69. Richter), Max - Ji - Cordova, Gregoritsch
- Bayern: Neuer - Kimmich, Süle, Hummels, Alaba - Alcantara (82. Martinez), Goretzka - Gnabry (64. Ribery), Rodriguez (56. Müller), Coman - Lewandowski
Szybko rozpoczęło się strzelanie w tym meczu, a to wszystko dzięki bramce samobójczej ze strony Leona Goretzki: Philipp Max dośrodkował piłkę z lewej strony boiska i trafił nią pomocnika Bayernu. Po spotkaniu gospodarze przyznali się, że... przeanalizowali sobie Bayern i taki był właśni ich plan. Po takim starcie mogliśmy pomyśleć, że monachijczycy znów dostaną po tyłku, ale nic z tych rzeczy. Kingsley Coman - man of the match - wziął się za odrabianie strat. Już w drugiej minucie idealnie dograł piłkę do Serge’a Gnabry’ego, ale on nie skorzystał tej sytuacji i strzelił poza światło bramki. W 17. minucie gry to Francuz otrzymał świetne podanie i wyrównał stan gry. Następnie Bayern atakował aż miło, ale do futbolówki znów dobrał się Max i znów dośrodkował w pole karne przeciwników. Tam znajdował się Ji Don-Won, który strzelił z całej siły pod poprzeczkę. Manuel Neuer ponownie był bezradny. Po tej sytuacji do głosu doszedł zespół gości i naciskał na rywali do końca pierwszej połowy. Swoje okazje zmarnowali Goretzka oraz Robert Lewandowski, ale na szczęście tuż przed ostatnim gwizdkiem w tej części meczu Coman wyrównał stan gry. Ośmieszył bramkarza Augsburga strzelając mu bramkę pomiędzy nogami. W drugiej połowie nie oglądaliśmy już tak otwartego spotkania ponieważ ekipa Niko Kovaca w miarę szybko strzeliła bramkę na 2:3 i pierwszy raz w tym spotkaniu wyszła na prowadzenie. Tym razem Coman asystował przy bramce Davida Alaby. Później gra się uspokoiła, a Bayern skrupulatnie atakował bramkę Augsburga. Niestety, ale zawodnicy Kovaca byli nieskuteczni, a mogli na luzaku zdobyć jeszcze z trzy bramki. W szczególności Robert Lewandowski, który grał tak, jak opisał go ostatnio Dietmar Hamann - beznadziejnie. To samo tyczy się Niklasa Süle, który przy obu bramkach dla przeciwników zachował się jak amator. Przy pierwszej złamał linię spalonego, a przy drugiej nie potrafił wybić piłki lecącej wprost w niego. A podobno został głównym stoperem Bayernu...
Hoffenheim 3:0 Hannover (4’ Joelinton, 14’ Belfodil, 80’ Demirbay)
Składy:
- Hoffenheim: Baumann - Adams, Vogt, Posch - Kaderabek, Amiri, Demirbay, Schulz - Joelinton (74. Bittencourt), Belfodil (85. Otto), Kramarić (79. Szalai)
- Hannover: Esser - Anton, Felipe, Wimmer - Korb, Bakalorz (46. Asano), Walace (67. Schwegler), Ostrzolek - Haraguchi - Jonathas (67. Wood), Müller
Jedną z niewielu osób w Hannoverze, której nie powinno zależeć na poprawie gry zespołu, jest... Michael Esser. Bramkarz Hannoveru po raz kolejny zagrał bardzo dobry mecz między słupkami i zapracował sobie na transfer do jakiegoś mocniejszego klubu. Co prawda ma 31 lat na karku, ale zawsze można... W każdym razie jego koledzy z zespołu zapewnili mu niemały ubaw, ponieważ zagrali tak fatalnie, że aż brakuje mi słów, żeby to jakoś sensownie skomentować. Golkiper „Die Roten” nie miał za wiele do gadania przy wszystkich golach, a w kilku sytuacjach pokazał, że jest godny miana bramkarza Bundesligi. Hoffenheim było królem, było panem i powinno prowadzić nawet wyżej, bo oni nie oddawali w tym meczu strzałów - oni bombardowali jak nie powiem kto, nie powiem co, nie powiem kiedy. 27 strzałów, 11 celnych - to robi wrażenie. Bardzo dobrze, że w końcu udało im się tak pewnie wygrać, bo piłkarze Juliana Nagelsmanna tak zakochali się w remisach, że od połowy listopada odnieśli tylko... dwie wygrane. W sobotę była ta druga...
Stuttgart 1:3 RB Lipsk (16’ Zuber - 6’, 74’ Poulsen, 68’ Sabitzer) - Mateusz
Składy:
- Stuttgart: Zieler - Kabak, Pavard, Kempf - Beck (80. Donis), Ascacibar, Castro (74. Didavi), Insua (86. Sosa) - Esswein, Gomez, Zuber
- Lipsk: Gulacsi - Klostermann, Konate, Orban, Halstenberg - Sabitzer, Adams, Demme, Forsberg (59. Bruma) - Poulsen (90. Cunha), Werner (78. Ilsanker)
Stuttgart po raz kolejny się nie popisał i dał się pokonać na własnym stadionie. Czemu to aż tak mnie dziwi, skoro grali z Lipskiem? Bo obie drużyny miały identyczne statystyki, ale zawodnicy Markusa Weinzierla znów nie grzeszyli skutecznością. Ich jedyną bramka w tym meczu padła po rzucie karnym, który i tak mógł zostać wybroniony przez Petera Gulacsiego. Dziesięć minut przed tym doszło jednak do niemałego wylewu w obronie VfB i Yussuf Poulsen zdobył swoją pierwszą bramkę w tym spotkaniu. Defensywa Stuttgartu nie potrafiła wybić piłki dośrodkowanej przez Timo Wernera, a ona trafiła pod nogi Duńczyka, który umieścił ją w siatce z metra. Pozostała część pierwszej połowy nie była już tak emocjonująca, bo żadna z ekip nie oddała żadnego celnego strzału. Za to w drugiej mogliśmy być świadkami nieco ładniejszych akcji. Bramka na 1:2 padła po rzucie wolnym wykonanym przez Marcela Sabitzera, który przymierzył z 27. metra w okienko bramki. Ron-Robert Zieler mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. Parę minut po tym zdarzeniu decydującą bramkę zdobył znów Poulsen, po samotnym rajdzie z lewej strony boiska. Nie podał piłki do lepiej ustawionego Timo Wernera, lecz sam wykończył akcję i to z dobrym skutkiem. Stuttgart był na łopatkach i nie był w stanie odrobić chociaż jednej bramki przez ostatnie 15 minut meczu.
Schalke 0:0 Freiburg - Mateusz
Składy:
- Schalke: Fährmann - McKennie, Sane, Nastasić, Oczipka - Serdar, Mascarell - Harit (66. Bentaleb), Uth, Matondo (89. Bruma) - Kutucu (84. Burgstaller)
- Freiburg: Schwolow - Kübler, Lienhart, Heintz, Günter - Haberer (88. Niederlechner), Abrashi, Frantz (46. Gondorf), Grifo - Höler (46. Waldschmidt), Petersen
Fajnie odrabia Schalke te straty do górnej części tabeli, fajnie. Ten mecz był idealny, aby wznieść się w stawce nad Freiburg, ale piłkarze Domenico Tedesco z tego nie skorzystali. Najciekawszym momentem w tym spotkaniu był faul Suata Serdara na Mike Frantzu. Pomocnik Schalke nakładką wjechał w wyprostowaną nogę przeciwnika i sędzia pokazał mu czerwoną kartkę. Stało się to w 43. minucie gry, więc drugą część meczu grali w osłabieniu. Powinni się cieszyć, że byli w stanie utrzymać ten wynik, bo zawodnicy z Fryburga naciskali na nich bardzo mocno. Dziwi mnie też ustawienie Westona McKenniego, bo z meczu na mecz gra na coraz dziwniejszych pozycjach. Nominalnie jest pomocnikiem, ostatnio grywał na napadzie, a teraz na prawej obronie. Czekam tylko, aż w jakimś meczu wystąpi w bramce, skoro jest aż tak uniwersalny. Warto też dodać, że w samej końcówce za drugą żółtą kartkę wyleciał Christian Günter, a tak poza tym to po obu stronach boiska pojawiły się duże kontrowersje z niepodyktowanymi karnymi za zagrania piłki ręką. Trudno to wszystko w Niemczech ogarnąć...
Wolfsburg 3:0 Mainz (4’ Arnold, 69’ Weghorst, 76’ Knoche) - Mateusz
Składy:
- Wolfsburg: Casteels - William, Knoche, Brooks, Roussillon - Guilavogui (85. Rexhbecaj) - Gerhardt, Arnold - Steffen (71. Mehmedi), Weghorst, Brekalo (78. Klaus)
- Mainz: Müller - Brosinski, Bell, Niakhate, Caricol - Kunde - Gbamin, Latza (77. Holtmann) - Boetius (77. Ujah) - Mateta, Quaison (60. Onisiwo)
Oho, to już trzeci mecz z rzędu w którym Mainz dostało porządne bęcki. Tym razem ich egzekutorem był Wolfsburg, który w końcu przypomniał sobie, jak się gra w piłkę. Było to pierwsze spotkanie bez Daniela Ginczka w składzie, w którym “Wilki” nie gubiły się w ofensywie. Wydaje mi się, że nauczyli się grać w końcu na jednego napastnika i oby ta forma pozostała na długo. Warto też wspomnieć, że Maximilian Arnold w końcu trafił do siatki po uderzeniu z dalszej odległości. Ostatnio narzekałem na to, że Niemiec często oddaje strzały z daleka, ale nic z nich nie wynika. Tym razem pokonał bramkarza i otworzył wynik meczu. Powiem Wam jeszcze, że trzeci gol w tej batalii padła po akcji rodem z Ekstraklasy. Najpierw Arnold uderzył z daleka (heh), bramkarz sparował piłkę pod nogi Yannicka Gerhardta, który próbował ją dobić z przewrotki, ale mu nie wyszło. Następnie futbolówkę chciał uderzyć Robin Knoche, ale minął się z nią i dzięki temu wyminął jednego rywala i za drugim zamachem uderzył na bramkę. No śmiesznie to wyglądało.
Hertha Berlin 1:1 Werder Brema (25’ Selke - 90+6’ Pizarro)
Składy:
- Hertha: Jarstein - Lazaro, Stark, Rekik, Torunarigha (57. Skjelbred) - Grujić, Lustenberger, Mittelstädt - Duda (90. Darida) - Selke, Kalou (81. Klünter)
- Werder: Pavlenka - Gebre Selassie, Langkamp, Moisander, Augustinsson - Bargfrede (75. Möhwald) - M. Eggestein, Klaassen - J. Eggestein (61. Pizarro), Kruse, Rashica (75. Sargent)
Sam mecz jest tutaj najmniej istotny. Pierwsza połowa dla Herthy, druga dla Werderu, a całość dla... CLAUDIO PIZARRO! Najstarszy strzelec gola w historii Bundesligi (właśnie od soboty), najskuteczniejszy obcokrajowiec, zabójczy 40-latek! Co za gość! Peruwiańczyk to żywa legenda i to, co wyczynia w swoich ukochanych bremeńskich barwach, przechodzi wszelkie pojęcie. Wchodzi w 61. minucie, a w szóstej minucie doliczonego czasu gry, już nieco ponad tym, co doliczył arbiter, bierze piłkę na rzucie wolnym i płaskim strzałem sprzed szesnastki daje Werderowi remis! Gość jest po prostu niesamowity! Wiadomo, że nigdy nie da już takiej jakości piłkarskiej, jaką dałby, gdyby był z 10 lat młodszy - norma. Ale swoim doświadczeniem, sprytem i wyrachowaniem wciąż potrafi uczynić cuda, jakie młodym się nie śniły. Cóż, wybacz Davie Selke, ale dzisiaj Twój kolejny bardzo dobry występ nie zostanie tutaj pochwalony. Jesteś w cieniu Pizarro!
Eintracht Frankfurt 1:1 Borussia Mönchengladbach (45+1’ da Costa - 82’ Zakaria)
Składy:
- Eintracht: Trapp - Hinteregger, Hasebe, N’Dicka - da Costa, de Guzman, Fernandes (78. Willems), Gacinović, Kostić - Haller (89. Paciencia), Rebić (84. Jović)
- Gladbach: Sommer - Johnson, Ginter, Elvedi, Wendt - Zakaria, Kramer (77. Strobl), Neuhaus (67. Drmić) - Herrmann (67. Plea), Stindl, Hazard
Jeden z najciekawiej zapowiadających się meczów kolejki zakończył się nieciekawym remisem. Nie było źle, ale spodziewałem się czegoś więcej mimo wszystko. Ciekawe jest to, że Borussia po raz kolejny uratowała swój wiosenny mecz w ostatnim kwadransie. Tak wygrywała z Augsburgiem, tak wygrywała z Schalke, tak teraz remisuje z Frankfurtem. Niby fajnie, niby punkty, ale co by było gdyby? Gdyby to nie pykło? Słabnie Gladbach na wiosnę, nie grają już tak, jak jesienią, Alassane Plea to już nie ten sam ziomek co jeszcze parę tygodni temu. Natomiast Eintracht zremisował po raz czwarty z rzędu i jeśli doliczymy do tego inaugurującą wygraną z Freiburgiem, to wyjdzie nam, że w 2019 są jeszcze niepokonani! I wciąż grają w Lidze Europy!
Bayer Leverkusen 2:0 Fortuna Düsseldorf (18’ Havertz, 66’ Bailey)
Składy:
- Leverkusen: Hradecky - Weiser, Tah, Dragović, Wendell - Aranguiz - Havertz, Brandt (80. Baumgartlinger) - Bellarabi (15. Alario), Volland (89. Paulinho), Bailey
- Fortuna: Drobny - Zimmer (27. Barkok), Kamiński, Hoffmann, Suttner (64. Raman) - Lukebakio, Zimmermann, Morales, Gießelmann - Fink (75. Kownacki) - Karaman
Normalnie powiedziałoby się, że był to mecz bez historii, bo Bayer Leverkusen totalnie zdominował swoich przeciwników, tak jak Imperium Rzymskie zdominowało Galów (za wyjątkiem takiej małej wioski...). Jednak starcie to zostało owiane legendą i w internecie do teraz krążą ploty o tym, jak to "Aptekarze" wymienili ponad 1000 podań z ponad 90-procentową skutecznością, jak to mieli 84% posiadania piłki i nie pozwolili Fortunie zaistnieć w żaden sposób. Gładko, bezproblemowo, efektownie (asysta Kevina Vollanda przy golu na 1:0 to 10/10) - to charakteryzuje Bayer Petera Bosza. To lubimy. To szanujemy. Chociaż oczywiście trzeba pamiętać o tym, że goście też preferują futbol, który wykręceniu takich liczb przez ich przeciwników sprzyja. O polskim trio z Düsseldorfu przeczytacie na samym końcu podsumowania.
Norymberga 0:0 Borussia Dortmund
Składy:
- Norymberga: Mathenia - Valentini, Mühl, Ewerton, Leibold - Petrak - Kubo (86. Palacios), Löwen (77. Bauer), Behrens, Pereira - Zrelak (66. Ishak)
- BVB: Bürki - Wolf, Weigl, Zagadou, Diallo - Witsel, Delaney (80. Larsen) - Sancho, Philipp (63. Alcacer), Guerreiro - Götze
Halo, halo! Gdzie jesteście, fani Bayernu? Możecie wyjść już z tych swoich krzaków, wiem, że przyszliście tutaj specjalnie po to, żeby przeczytać bekę Borussii Dortmund! Tak sfrajerzyć z Norymbergą, z którą na jesień wygrało się 7:0, to trzeba naprawdę umieć. Szanuję za to BVB! Wybitnego czynu dokonali zaiste! Ale spoko, spoko, trzy punkty przewagi nad Bawarczykami zostały zachowane, żebyście, drodzy kibice, nie poczuli się zbyt pewnie w tych swoich frywolnych internetowych napinkach z dortmundczykami. Chociaż... może trzeba im współczuć? Bezradności? Jednostajności? Cóż, prawda też jest taka, że Borussia w kryzysie (który ją dopadł) i tak gra lepiej niż znajdujący się na jesień w kryzysie Bayern. To dla mnie oczywiste. Ale liczy się tabela, a w tej widzę, że lider zremisował z najgorszą (aczkolwiek zdeterminowaną) ekipą Bundesligi. No brawo! Duma rozpiera!
Co tam słychać u tych Polaków?
- U Roberta Lewandowskiego bez szału w starciu z Augsburgiem, bez szału. Taki przeciętniak bez gola na koncie;
- Łukasz Piszczek leczy się;
- Marcin Kamiński zagrał całość w Fortunie i był to jego typowy występ - ani nic nie zawalił, ani nie poratował. Chociaż trzeba skłaniać się raczej w stronę bardziej negatywnej oceny - minimalnie;
- Adam Bodzek opuścił mecz Fortuny z powodu urazu
- Dawid Kownacki wszedł na ostatnie 15 minut, ale był to zbyt krótki okres, żeby w totalnie zdominowanej drużynie odmienić losy wszechświata
Czas teraz na coś, na co czekają WSZYSCY! Piąta jedenastka kolejka Bundesligi FOOTROLLA! (piłkarz, klub, ile razy w jedenastce kolejki)
Bramkarz:
Christian Mathenia (Norymberga, 1)
Obrońcy:
Danny da Costa (Eintracht, 1)
Robin Knoche (Wolfsburg, 1)
Ewerton (Norymberga, 1)
Nico Schulz (Hoffenheim, 1)
Pomocnicy:
Kai Havertz (Leverkusen, 1)
Maximilian Arnold (Wolfsburg, 1)
Kerem Demibay (Hoffenheim, 2)
Kingsley Coman (Bayern, 1)
Napastnicy:
Yussuf Poulsen (Lipsk, 2)
Claudio Pizarro (Werder, 1)
Mathenia - da Costa, Knoche, Ewerton, Schulz - Havertz, Arnold, Demirbay, Coman - Pizarro, Poulsen