Niemcy w odwrocie - zapowiedź kolejki Bundesligi
Niemcy chcieli zawojować Europę, ale zostali zmuszeni do odwrotu. Kluby z Bundesligi odpadały z większą lub mniejszą kompromitacją i tylko jeden jedyny Eintracht Frankfurt, od którego nikt niczego nie oczekiwał, przynosi dumę niemieckiej piłce nożnej. Reszta wraca z podkulonym ogonem i z powrotem idzie się bić na ligowym podwórku. Ale to już nie to samo.
Eintracht to jedyny promień słońca w tym smutnym niemieckim świecie. Frankfurtczycy grają może tylko w Lidze Europy, ale wraz z kibicami oddają tam całe swoje serce i płuca. Nie odpuszczają w żadnym meczu, ani na boisku, ani na trybunach, co skutkuje tym, że lecą sobie jak Pihu po bicie i pokonują kolejnych faworytów z uznanymi markami - Lazio, Marsylia, Szachtar, wczoraj Inter Mediolan. Nie ma na nich mocnych! Na San Siro "Orły" były wyraźnie lepsze od mediolańczyków i tylko swojej nieskuteczności mogą zarzucać fakt, że wygrały zaledwie 1:0. Bo gdyby wcisnęły Włochom trójkę, nikt nie mógłby mieć o to pretensji. W Bundeslidze idzie Eintrachtowi różnie, raz lepiej, raz gorzej, ale w Lidze Europy nie stosują półśrodków. Tam idą na całość i to przynosi efekty, mimo że ich kadra nie jest przesycona gwiazdami. Inaczej - te gwiazdy tam są, ale zostały ściągnięte za jakieś grosze albo wyciągnięte z jakiegoś zaułka.
Oczywiście martwię się o to, jak poradzą sobie z biegiem kolejnych tygodni, ponieważ trener Adi Hütter, któremu zawdzięczają rozwój, nie przepada specjalnie za rotowaniem składem i dość mocno wykorzystuje swoich kluczowych zawodników. Nieważne jednak jak to się skończy, Eintracht już teraz zasłużył na gratulację i pokłony w pas, bo pozostaje ostatnią niemiecką drużyną, która w tym sezonie punktuje w europejskich pucharach. Jak na razie Niemcy wyglądają w tym aspekcie gorzej od Anglików i Hiszpanów, a lepiej od Włochów - tabelkę znajdziecie trochę niżej.
Tylko w przypadku "Orłów" możemy coś zobaczyć, bo w przypadku innych już zobaczyliśmy. Hoffenheim z RB Lipskiem nie wyszły z grup, kolejno, Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Z ich brakiem na salonach już się oswoiliśmy, więc nie ma sensu na głębsze rozkminianie co, kiedy, czemu, jak i w ogóle. Odpadli i już. Inaczej ma się sprawa z pozostałą piątką, która mówiąc wprost - zawiodła (wyłączając oczywiście Eintracht). Można zrozumieć tutaj Bayer Leverkusen, który w LE grał, bo grał, ale raczej z dobrym efektem. Jednak gdy przyszedł trener Peter Bosz, "Die Werkself" wyraźnie odpuścili sobie dwumecz z Krasnodarem i polecieli w siną dal. Skąd to wiadomo? Ano nie wiadomo, ale można się domyślać, ponieważ nie jest tajemnicą, że dla Bayeru najistotniejsze jest załapanie się do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie.
Po przeciętnej jesieni do tego celu było daleko, ale gdy pojawił się Bosz, gra drużyny uległa wyraźnej zmianie na plus. W Bundeslidze "Aptekarze" mielą aż miło, lecz odpuszczają - a właściwie już odpuścili - inne rozgrywki. W Pucharze Niemiec odpadli po nijakiej grze z drugoligowym Heidenheim, mimo że we wcześniejszym i późniejszym meczu ligowym prezentowali się kapitalnie. Z Krasnodarem było podobnie i można to zrozumieć, bo po co się męczyć, skoro ich kadra na dłuższą metę mogłaby tego nie wytrzymać? Futbol Bosza jest bardzo wyczerpujący, a dodatkowe wojaże po rosyjskich kresach na pewno by tego nie zredukowały. Mierz siły na zamiary, czy jakoś tak to leciało.
Przechodząc do tych najświeższych bundesligowiczów, którzy odpadli zgodnie jak jeden mąż... Po Schalke można się było tego spodziewać. Fatalna dyspozycja, fatalna kadra i Manchester City na rozkładzie... 10 goli w dwumeczu nie jest wcale niespodzianką. Dobrze też trafił Tottenham, który starł się z Borussią Dortmund, gdy ta była akurat pogrążona w kryzysie. Mecz na Wembley załatwił sprawę. No i trzeci, czyli ten, po którym zawsze w Niemczech oczekuje się najwięcej, Bayern poleciał z Liverpoolem po dwumeczu, w którym faworytem na pewno nie był. Takie to życie. Nikt z tej trójki nie był faworytem w swoich starciach, a każdy grał z Anglikami. Tymi wyśmiewanymi Anglikami. Należy się zastanowić, z kogo teraz należy się śmiać.
No pewnie nadal z Anglików, choć fakty są takie, że siła Bundesligi nie jest już taka, jak chociażby parę lat temu, kiedy w finale Ligi Mistrzów grały Bayern i Borussia. Finansowo Niemcy próbują gonić, ale idzie im to różnie, na co wpływ ma także zdroworozsądkowe (czy też zdrowoekonomiczne) zarządzanie klubami, a także zasada 50+1, która w pewnym stopniu odstrasza inwestorów, niemogących przejąć w klubie tylu udziałów, ile by chcieli - nie oceniam, nie czas i nie miejsce na takie dywagacje. Niemcy nie wydają kroci, przez co już nie od jednego okienka muszą poszukiwać piłkarzy po taniości, młodych, ze słabszych lig albo z akademii tych lepszych (Jadon Sancho), żeby wychować ich, wypromować i sprzedać z zyskiem. Takie są fakty, to nie jest opinia. Bundesliga to taka Eredivisie premium - to już jest opinia.
Oczywiście nie jest tak, że mamy do czynienia z całkowitymi ogórkami, bo Niemcy nimi nie są, ale nie jest to też ten pułap, na którym są najlepsze kluby innych czołowych lig. Włochy, Hiszpania i Anglia są ponad Bundesligą i nie ma co z tym dyskutować. Najgorszy występ w Lidze Mistrzów od 13 lat wiąże się oczywiście z impotencją Bayernu, który zawsze był niemieckim gwarantem na jakieś minimum. Sęk w tym, że monachijczycy są w trakcie przebudowy, która zakończy się latem, a co przyniesie? Trudno stwierdzić. No i trafili na zespół, który ostatnio przegonił ich pod względem jakości i wyeliminował ich w pełni zasłużenie. Niemiecka piłka jest w dołku, ale nie ma oczywiście co panikować, ponieważ z tego dołka wyjdzie. Są za mocni, po prostu. Jednak widać chociażby po reprezentacji, że pewne kwestie wymagają tam przebudowy, która już trwa. A co przyniesie?
Trochę długi wyszedł ten tekst główny, dlatego teraz naprawdę króciutko o meczach w tej kolejce:
Borussia Mönchengladbach vs Freiburg, piątek, 20:30
Pierwszy mecz 3:1 dla Freiburga. Przypuszczalne składy (wg "kickera"):
- Gladbach: Sommer - Johnson, Jantschke, Elvedi, Wendt - Strobl - Zakaria, Hofmann - Hazard, Stindl, Plea
- Freiburg: Schwolow - Stenzel, Schlotterbeck, Heintz, Günter - Frantz, Abrashi - Haberer, Grifo - Niederlechner, Petersen
Będzie ciekawie, bo ostatnio wszystko, co Borussia zagra u siebie, przegrywa. Trzy porażki z rzędu z bilansem 1:11 to zatrważający wynik, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że wcześniej u siebie wygrali absolutnie każdy mecz. Zacięli się, obrona robi błędy, Alassane Plea nie jest taki cudowny, Jonas Hofmann wypadł z rytmu, Thorgan Hazard znowu rzuca się jak ryba złowiona w sieci... Muszą wziąć głęboki oddech i ogarnąć się, jeśli myślą o załapaniu się na Ligę Mistrzów i utrzymanie największych gwiazd. Zmierzą się z Freiburgiem, który na wiosnę udowodnił, że Schwarzwald-Stadion to bardzo trudny teren, ale na wyjazdach nie radzi sobie już tak kolorowo jak u siebie. Ktoś tu się chyba dzisiaj przełamie... albo zremisuje...
Wolfsburg vs Fortuna Düsseldorf, sobota, 15:30
Pierwszy mecz 3:0 dla Wolfsburga. Przypuszczalne składy:
- Wolfsburg: Casteels - William, Knoche, Brooks, Roussillon - Guilavogui - Gerhardt, Arnold - Mehmedi - Klaus, Weghorst
- Fortuna: Rensing - Zimmermann, Ayhan, Kamiński, Gießelmann - Sobottka, Stöger - Lukebakio, Fink, Raman - Karaman
Wszyscy polakofile pewnie rozpaczają, ponieważ w tym meczu zamiast trzech zobaczą tylko jednego Polaka. I to w dodatku grającego w defensywie, nie strzelającego goli, więc tego mniej ciekawego. Dawid Kownacki wypadł z kontuzją, a szkoda, bo zaczynał się rozkręcać i grać naprawdę dobrze. Był fajnym wzmocnieniem nieźle grającej Fortuny, która teraz będzie obiektem wyżycia się dla Wolfsburga. "Wilki" przegrały ostatnio 0:6 z Bayernem, co zapewne potraktowali jak słynną wizytę u dentysty i nie przywiązali do tego jakiejś szczególnej wagi - będą chcieli się odkuć. Bardziej zastanawia mnie, jak piłkarze zareaguję po tym, gdy oficjalnie już okazało się, że trener Bruno Labbadia nie przedłuży wygasającego z końcem sezonu kontraktu i mimo dobrego wyniku odejdzie z klubu (dla tych, którzy nie wiedzą - bo nie kleci się między nim a dyrektorem sportowym).
Schalke vs RB Lipsk, sobota, 15:30
Pierwszy mecz 0:0. Przypuszczalne składy:
- Schalke: Nübel - Bruma, Sane, Nastasić, Oczipka - Stambouli, Bentaleb - McKennie, Matondo - Embolo, Burgstaller
- Lipsk: Gulacsi - Klostermann, Konate, Orban, Halstenberg - Adams, Kampl - Sabitzer, Laimer - Werner, Poulsen
Dzięki zarządowi Schalke mecz, który pozornie byłby tylko kolejnym upokorzeniem Schalke, stał się jednym z najciekawiej zapowiadających się w ten weekend w ogóle. Trenera Domenico Tedesco już w Gelsenkirchen nie ma, a jest legendarny (choć tymczasowy) Huub Stevens i pomagający mu Mike Büskens, którzy zastąpili niedoświadczonego szkoleniowca. Wczoraj do południa pojawiały się info, że Tedesco nic nie grozi i dostanie szansę w sobotę, ale... zonk! Niespodzianka i jednak go już w Gelsenkirchen nie ma. Bardzo ciekawe jest to, jak teraz zaprezentuje się Schalke i co na to pocznie Lipsk. RB nie wie, czego może się spodziewać i może czuć się zawiedziony, bo pewnie spodziewał się kolejnego łatwego i pogrążonego w kryzysie rywala, a dostał jajko niespodziankę, które może być przeterminowane albo mieć w sobie fajnego Smerfa.
Stuttgart vs Hoffenheim, sobota, 15:30
Pierwszy mecz 4:0 dla Hoffenheim. Przypuszczalne składy:
- Stuttgart: Zieler - Kabak, Pavard, Kempf - Castro - Beck, Ascacibar, Zuber, Insua - Esswein, Gonzalez
- Hoffenheim: Baumann - Posch, Vogt, Bicakcić - Grillitsch - Kaderabek, Amiri, Bittencourt, Schulz - Joelinton, Kramarić
Powoli odzyskuje godność ten Stuttgart i choć ostatnio przegrał ostatecznie z Borussią Dortmund, to zaprezentował się o nieco lepiej, niż czynił to w jeszcze dawniejszych kolejkach. Coś się tam dzieje, coś się zmienia, przez co wcale nie jest powiedziane, że Hoffenheim tak łatwo zgarnie tutaj komplet punktów. Ba, wcale tego kompletu może nie zgarniać, a nawet może zostać z pustymi rękoma. Dostrzegam tutaj mityczny potencjał na niespodziankę, tym bardziej że TSG na stadionie VfB w niedalekiej przeszłości było w stanie zainkasować 5 czy nawet 6 goli!
Augsburg vs Hannover, sobota, 15:30
Pierwszy mecz 2:1 dla Augsburga. Przypuszczalne składy:
- Augsburg: Kobel - Schmid, Danso, Khedira, Max - Baier - Koo, Gregoritsch - Hahn, Ji - Cordova
- Hannover: Esser - Sorg, Anton, Wimmer, Albornoz - Walace, Schwegler - Bakalorz - Maina, Haraguchi - Jonathas
Nie jest to za ciekawy mecz, ale z drugiej strony jest bardzo istotny dla dolnej części tabeli. Zmierzą się ze sobą w końcu drużyny z anty-top 4 (a licząc jeszcze Schalke - anty-top 5). Chciałoby się wierzyć, że Hannover jest w stanie coś jeszcze w tym sezonie ugrać, ale chyba nawet oni sami powoli zaczynają oswajać się z myślą, że razem z Norymbergą ponownie zawitają na drugoligowe fronty i rejony. Tydzień temu co prawda H96 prawie urwał punk Bayerowi Leverkusen, ale udowodnił, dlaczego jest tam, a nie gdzie indziej i w ostatecznym rozrachunku przegrał. Nie odbieram im szans w starciu z Augsburgiem, ale jeśli uda im się zwyciężyć, na pewno będzie to jakaś drobna niespodzianka.
Hertha Berlin vs Borussia Dortmund, sobota, 18:30
Pierwszy mecz 2:2. Przypuszczalne składy:
- Hertha: Jarstein - Stark, Rekik, Torunarigha - Lazaro, Grujić, Maier, Mittelstädt - Duda - Ibisević, Kalou
- BVB: Bürki - Hakimi, Akanji, Weigl, Diallo - Götze, Delaney, Reus - Sancho, Alcacer, Guerreiro
Wkurzył się ostatnio Lucien Favre i bez większych ceregieli zaczął grać na jednego defensywnego pomocnika zamiast dwóch i stawiać obok siebie Mario Götzego i Marco Reusa jako dwóch ofensywnych rozgrywających. Ciekawe, nie powiem, że nie. Takiemu ustawieniu sprzyja na pewno fakt, że z powodu urazu wypadł z tego meczu Axel Witsel, przez co Szwajcar bez większego bólu głowy mógł umieścić razem wyżej wymienionych Niemców. A czy to coś da? Berlińska wredota najbardziej lubi uprzykrzać życie Bayernowi, ale tym razem może mu pomóc narzucając się Borussii. Dortmundczycy jeszcze nie wyszli z kryzysu, dlatego to spotkanie zapowiada się tym ciekawiej. Reus stwierdził ostatnio, że nie ma co tutaj kminić, po prostu ani oni, ani monachijczycy nie mogą już popełnić więcej błędów w walce o tytuł mistrzowski. Zobaczymy, jak długo te słowa pozostaną aktualne.
Bayer Leverkusen vs Werder Brema, niedziela, 13:30
Pierwszy mecz 6:2 dla Leverkusen. Przypuszczalne składy:
- Leverkusen: Hradecky - Weiser, Tah, Dragović, Wendell - Aranguiz - Havertz, Brandt - Bellarabi, Volland, Bailey
- Werder: Pavlenka - Gebre Selassie, Friedl, Moisander, Augustinsson - Bargfrede - M. Eggestein, Klaassen - J. Eggestein, Kruse, Rashica
Pamiętam jesienny mecz tych ekip, kiedy w Bremie huknęło jak po wybuchu bomby atomowej. Słabo grające Leverkusen skończyło fajną passę mocno startującego Werderu, który potem popadł w kryzys i do góry tabeli już nie zawitał. To był niezły hit i teraz wcale gorzej nie będzie, ponieważ bremeńczycy ustabilizowali swoją formę na ciekawym poziomie mocnego średniaka, zaś Leverkusen ruszyło w szalony pościg za Ligą Mistrzów, o którą biją się z Eintrachtem, Lipskiem i Mönchengladbach. Obie drużyny grają ciekawą piłkę, ofensywną, mają wielu świetnie wyszkolonych technicznie piłkarzy, dlatego sądzę, że warto to będzie zobaczyć. Co lepszego możecie robić w niedzielę o tej porze?
Eintracht Frankfurt vs Norymberga, niedziela, 15:30
Pierwszy mecz 1:1. Przypuszczalne składy:
- Eintracht: Trapp - Hinteregger, Hasebe, N'Dicka - Fernandes - da Costa, Rode, Gacinović, Kostić - Paciencia, Haller
- Norymberga: Mathenia - Mühl, Margreitter, Ewerton, Baur - Erras - Behrens, Löwen - Kubo, Ishak, Palacios
Przewyższyli z palcem w tyłku Inter, a mieliby nie dać rady Norymberdze? Cóż, to możliwe... Faworytem jest oczywiście Eintracht i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, tym bardziej że będą grali przed własną publiką, gdzie siedem goli zgarnął swego czasu drugi beniaminem - ten z Düsseldorfu. Jednak jak sami widzicie, na jesień "Der Club" był w stanie uprzykrzyć frankfurtczykom życie na tyle, że ci byli w stanie tylko zremisować i nie potrafili złapać odpowiedniego polotu. Teraz dochodzi do tego zmęczenie meczem z Interem, który był grany na wielkiej intensywności i to, że najprawdopodobniej Hütter ponownie nie będzie szalał z rotacją. Może być ciekawie, chociaż i tak postawiłbym na gospodarzy.
Bayern Monachium vs Mainz, niedziela, 18:00
Pierwszy mecz 2:1 dla Bayernu. Przypuszczalne składy:
- Bayern: Neuer - Kimmich, Süle, Hummels, Rafinha - Martinez, Thiago - Müller, James, Gnabry - Lewandowski
- Mainz: Müller - Brosinski, Bell, Niakhate, Caricol - Gbamin, Latza - Onisiwo, Boetius - Mateta, Quaison
Z Liverpoolem nie byli już takie kozaki! Wiem, że to zdanie nie jest najbardziej poprawne, jeśli chodzi o budowę zdania w języku polskim, ale był to celowy zabieg mający na celu pokazanie, że Bayern jest tutaj wyraźnym faworytem. Myślę, że Bawarczycy zdominują na spokojnie Mainz i grając albo lepiej, albo gorzej, ale klepną ich przewagą 2-3 goli. Tak to widzę - okaże się, czy będą mi potrzebne nowe okulary. Warte przypomnienia jest oczywiście to, że wciąż tyle samo punktów co Bayern ma Borussia Dortmund i że po nieudanych wojażach w Europie trzeba się przerzucić już tylko na walkę o mistrzostwo (i puchar) Niemiec. Nie ma Ligi Mistrzów, więc najprawdopodobniej zawodnicy Niko Kovaca już tego fotelu lidera nie wypuszczą. Szkoda.