''To najgorsze, co można zrobić w piłce nożnej'' - podsumowanie kolejki Bundesligi
Dość konsekwentna była 29. kolejka Bundesligi, bo poza drobnymi wyjątkami góra wygrywała, a dół przegrywał. Stało się parę rzeczy, na które należy zwrócić uwagę, jak np. oplucie przeciwnika, pierwsza porażka w 2019 roku, trzy zmiany bramkarzy i takie tam. Na końcu znajdziecie jedenastkę kolejki, podsumowanie gry Polaków, tabelę, a w ogarnięciu całości pomógł mi Mateusz Fabrowski - zapraszam!
Norymberga 1:1 Schalke (82' Kubo - 85' Nastasić)
Składy:
- Norymberga: Mathenia - Bauer, Mühl, Ewerton, Leibold (50. Kubo) - Erras - Löwen, Behrens - Pereira, Ishak, Kerk
- Schalke: Nübel - Stambouli, Sane, Nastasić - Mascarell - Caligiuri, Harit (67. Bentaleb), Boujellab (81. Rudy), Oczipka - Skrzybski (46. Embolo), Burgstaller
No nie wierzę. To Schalke się tak zeszmaciło, że nawet w starciu z Norymbergą wyglądało jak zespół o klasę gorszy, jeśli w ogóle o jakiejkolwiek klasie można tutaj mówić. Mówię serio, nic wyolbrzymiam - byli fatalni. Bronił się jedynie bramkarz (hehe) Alexander Nübel (jedyny, który uniknął opierniczu od kibiców) i ewentualnie Omar Mascarell w środku pola - pozostali do zaorania. "Der Club" pokazywał im, jak się gra w piłkę i gdyby miał trochę więcej farta (i jakości) to gładko by to wygrał. Jaja były jak berety w końcówce pierwszej połowy, bo najpierw sędzia Robert Kampka uwidział sobie faul Hanno Behrensa i anulował mu gola, po czym chwilę później... podyktował gospodarzom karnego (słusznego). Strzelał Behrens, a Nübel obronił - to trzeba mieć pecha. W drugiej połowie obrońcy Schalke raz wybijali piłkę z linii bramkowej i ogólnie rzecz ujmując mogli spokojnie dostać ze dwa gole, bo sami nie stwarzali żadnego zagrożenia. Matheus Pereira nieźle bujał nimi na boki, ale jak widać głupi ma zawsze szczęście.
Warto oczywiście przypomnieć o zgodzie, jaką mają kibice obydwu tych klubów. Fajną oprawę zrobili.
Ilkay Gündogan zaczynał w Norymberdze i też dziwił się, dlaczego gol Behrensa nie został uznany. Gdzie VAR?
RB Lipsk 2:0 Wolfsburg (16’ Kampl, 28’ Werner) - Mateusz
Składy:
- Lipsk: Gulacsi - Mukiele, Konate, Klostermann - Kampl (89. Demme) - Laimer, Sabitzer, Forsberg (90+1. Smith Rowe), Halstenberg - Cunha (69. Haidara), Werner
- Wolfsburg: Pervan - Tisserand, Knoche, Brooks, Roussillon - Guilavogui - Rexhbecaj (69. Klaus), Arnold (86. Malli) - Steffen (46. Ginczek), Weghorst, Mehmedi
Fajnie, że Lipsk nadal zwycięża. Ciężko było się spodziewać, że “Wilki” postawią się swoim przeciwnikom tak, jak to miało miejsce w Dortmundzie. “Byki” są w zbyt dużym sztosie na tym etapie sezonu, aby jakakolwiek ekipa mogła im zagrozić. Myślę, że nawet Bayern za parę tygodni straci tam punkty. Wracając do gości, to byli oni pozbawieni swojego najlepszego zawodnika w tym sezonie. Koen Casteels doznał ostatnio kontuzji i wypadł z gry do końca obecnego sezonu. W bramce zastąpił go Austriak Pervan Pavao (spoko, też nie kojarzę) i zagrał naprawdę dobrze, broniąc aż dziesięć strzałów - choć przy bramce na 1:0 mógł się lepiej ustawić. Skoro mowa już o tym golu, to strzelił go Kevin Kampl, który grał w tym meczu z opaską kapitańską. Jeżeli kapitan strzela takiego gola, to automatycznie morale zespołu się podnoszą. To było widać, bo po tej bramce gospodarzom grało się o wiele lepiej, można wręcz powiedzieć, że bawili się z przeciwnikami.
Hannover 0:1 Borussia Mönchengladbach (53’ Raffael) - Mateusz
Składy:
- Hannover: Esser - Korb, Anton, Felipe, Ostrzolek - Bakalorz, Schwegler (64. Muslija) - Haraguchi (81. Soto), Müller, Maina (87. Bech) - Weydandt
- Gladbach: Sommer - Ginter, Strobl, Elvedi - Kramer - Herrmann, Neuhaus (75. Hofmann), Zakaria (81. Cuisance), Hazard - Stindl (5. Raffael), Plea
Oj, biedny ten Hannover. Fajnie było ich oglądać przez dwa sezony w Bundeslidze, ale najwyższy czas, aby te ogórki spadły i odbudowały się w niższej lidze, bo na ten moment nie prezentują poziomu godnego najwyższego szczebla rozgrywkowego w Niemczech. Nie można też się dziwić, że Borussia wygrała, bo przecież są o niebo lepszą ekipa, nawet pomimo ich ostatnich problemów. W końcu zwyciężyli i utwierdzili swoją pozycję w tabeli. Fajnie też, że Raffael w końcu się przełamał i strzelił bramkę. Jest to dopiero jego drugie trafienie w sezonie, ale zahamowała go mocno kontuzja, więc można to jakoś usprawiedliwić. Wrócił z przytupem, bo pięknie przelobował Michela Essera. Co ciekawe Hannover gra prawie najgorszy sezon w historii wszystkich zespołów występujących w Bundeslidze. Jedynie Wuppertal i Tasmania Berlin miały mniej punktów po 29. kolejkach, a przypomnijmy, że miało to miejsce jeszcze w poprzednim stuleciu. Dno dna.
Werder Brema 2:1 Freiburg (76’ Klaassen, 84’ Gebre Selassie - 90+3’ Waldschmidt) - Mateusz
Składy:
- Werder: Pavlenka (46. Kapino) - Gebre Selassie, Veljković, Moisander, Augustinsson - Sahin - M. Eggestein, Klaassen - Kruse - Osako (63. Pizarro), Rashica (87. Harnik)
- Freiburg: Schwolow - N. Schlotterbeck, K. Schlotterbeck, Heintz - Abrashi - Stenzel (63. Frantz), Haberer, Gondorf (81. Waldschmidt), Günter - Niederlechner (81. Höler), Grifo
Niesamowity jest ten Werder w tym sezonie. Strzelili bramkę w każdej możliwej kolejce, a to jest nie lada wyczyn. Ostatnio takie serie zanotowali Bayern i Kolonia i zostawali oni w ostatecznym rozrachunku mistrzami Niemiec. Bremeńczycy nie mają już szans na majstra, ale nadal mogą zachwycać kibiców swoją grą. Jest spora szansa, że zagrają w przyszłym sezonie w Lidze Europy, co będzie wielkim świętem w Bremie. Nie ma co się oszukiwać, od paru sezonów zasługują na europejskie puchary. A co do Freiburga to nie popisał się. Grał swoje aż do 76. minuty gry, kiedy Davy Klaasen w końcu pokonał Alexandra Schwolowa. Murowali się, jak szaleni, ale ostatecznie Werder przebił się przez ich defensywę. Zrobił to aż dwa razy, nie to co słaby Bayern dwa tygodnie temu.
Stuttgart 0:1 Bayer Leverkusen (64’ Havertz) - Mateusz
Składy:
- Stuttgart: Zieler - Kabak, Pavard, Kempf - Castro - Beck, Esswein, Ascacibar, Zuber (82. Gomez) - Didavi (68. Thommy), Gonzalez (70. Donis)
- Leverkusen: Hradecky - Weiser, Tah, S. Bender, Wendell - Baumgartlinger - Aranguiz, Brandt - Havertz, Volland, Bailey (78. Alario)
Oh, wow! Peter Bosz wygrał mecz w Bundeslidze! Najwyższy czas. Holender po raz kolejny źle sobie radzi, jako szkoleniowiec niemieckiego zespołu i po dobrym początku ponownie przyszła do niego seria przegranych meczów. Teraz nastąpiło przełamanie i to w jaki sposób! Bayer rozgromił Stuttgart na wyjeździe aż 1:0! Niesamowita był gra "Aptekarzy"! Tak serio to nie. Coś jest nie tak z tym zespołem, bo ich skuteczność spada z meczu na mecz. Gdyby nie cudowny Kai Havertz to w tym sezonie Bayer nie biłby się nawet o Ligę Europy. To jest straszne, że cała drużyna opiera się na 19-latku. Warto jeszcze dodać, że bramka dla gości padła po rzucie karnym, co jeszcze bardziej podkreśla niemoc strzelecką tego zespołu. Warto jednak oddać Stuttgartowi, że po raz kolejny postawił trudne warunki swoim przeciwnikom, ale za takie coś nie dostaje się punktów. Widmo spadku nadal jest bardzo realne, bo do Schalke tracą sześć punktów. Oznacza to, że Stuttgart musiałby wygrać przynajmniej dwa spotkania, co raczej graniczy z cudem.
Ostatnią rzeczą wartą uwagi w tym meczu jest czerwona kartka dla Santiago Ascacibara, który dostał ją w ostatnich minutach gry za oplucie Havertza. Ostre komentarze pojawiły się w stosunku do Argentyńczyka, Kevin Volland mówił, że tacy ludzie nie są potrzebni w Bundeslidze, a Peter Bosz stwierdził, że to najgorsza rzecz, jaką można zrobić w piłce nożnej.
Borussia Dortmund 2:1 Mainz (17', 24' Sancho - 83' Quaison)
Składy:
- BVB: Bürki - Wolf (78. Zagadou), Weigl, Akanji, Diallo - Witsel, Delaney - Sancho, Reus, Bruun Larsen (72. Philipp) - Götze (89. Toprak)
- Mainz: Müller - Donati, Gbamin, Hack, Niakhate, Caricol - Boetius, Kunde (46. Baku), Latza (82. Ujah) - Mateta (56. Quaison), Onisiwo
To nie jest najlepszy prognostyk, jeśli najlepszym zawodnikiem Borussii w takim meczu był Roman Bürki. Marco Reus mówił po spotkaniu, że w drugiej połowie zapomnieli, jak się gra w piłkę, a Julian Weigl opowiadał o uldze, którą poczuli po ostatnim gwizdku. Co się z nimi dzieje? Szwajcarski golkiper wyczyniał cuda w końcówce, jak chociażby wtedy, kiedy popisał się potrójną paradą i ostatecznie złapał futbolówkę na linii bramkowej. Karim Onisiwo ustrzelił dwa słupki i trzeba powiedzieć wprost, że goście zasłużyli na remis. Wydawało się, że Dortmund dowiezie to prowadzenie bez problemu, ale coś się tam stało i była mega nerwówka. Nie rozumiem też trenera Luciena Favre'a i jego zmian. Czemu tak późno zdjął fatalnego Jacoba Bruuna Larsena? Czemu w ogóle nim gra? Czemu na koniec ratował się jakimś dziwnym wprowadzeniem obrońców? Co oni z Barceloną grali czy z ligowym średniakiem z dolnych partii tabeli? Ludzie... Tak to oni sensacji na czele tabeli nie sprawią. Jedyną sensacją jest skala talentu Jadona Sancho, który na ten moment ma w lidze 10 goli i 16 asyst. A końcem marca skończył dopiero 19 lat, wow!
Hoffenheim 2:0 Hertha Berlin (29' Amiri, 76' Nelson)
Składy:
- Hoffenheim: Baumann - Kaderabek, Vogt, Hübner, Schulz - Grillitsch - Amiri (69. Nelson), Demirbay (77. Bittencourt), Kramarić - Szalai (64. Bicakcić), Belfodil
- Hertha: Jarstein - Pekarik, Klünter, Rekik, Plattenhardt - Skjelbred, Mittelstädt - Lazaro (63. Dilrosun), Kalou, Leckie - Selke (85. Köpke)
Typowe Hoffenheim. Pokaz dominacji i siły ofensywy połączony z niefrasobliwością i nieskutecznością. Był w tym meczu taki moment, że gospodarze mieli 14-15 uderzeń na bramkę, a goście zero. Do przerwy TSG uderzało 16 razy, ale tylko 2 razy celnie - przy czym nie wiem, jak policzyli gola, który wpadł od słupka. W każdym razie była to totalna miazga, Hertha nie istniała nie tylko wtedy, ale i w całym spotkaniu. Hoffenheim miało to pod kontrolą, chociaż powinno klepnąć ich spokojną czwórką, czego nie zrobili. Ale oni z tego słyną, przez co mimo trzeciej najlepszej ofensywy ligi trochę straty do Ligi Mistrzów mają. Myślę, że pewnego rodzaju stabilizacja w drużynie, której im brakowało, przyszła wraz z powrotem do obrony Benjamina Hübnera. Z nim na boisku Hoffenheim przegrało tylko raz i to jeszcze z Bayernem Monachium (poza tym 4 remisy, 4 wygrane), a w ostatni trzech meczach (czyli po powrocie) zdobyła 9 punktów z bilansem 10:1. Fajny z niego grajek. Otarł się o jedenastkę kolejki.
Fortuna Düsseldorf 1:4 Bayern Monachium (89' Lukebakio - 15', 41' Coman, 55' Gnabry, 90+2' Goretzka)
Składy:
- Fortuna: Rensing - Zimmermann, Hoffmann, Kamiński, Ayhan - Sobottka (67. Morales) - Raman, Stöger, Barkok, Kownacki (80. Usami) - Hennings (68. Lukebakio)
- Bayern: Neuer (53. Ulreich) - Kimmich, Süle, Hummels, Alaba - Martinez, Alcantara - Gnabry (80. Rodriguez), Müller (70. Goretzka), Coman - Lewandowski
Na luziku wygrał ten mecz Bayern i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. To jest prawdziwy lider! Niestety... W każdym razie Was pewnie interesują Polacy na boisku, których było trzech, choć powinno być czterech, co w Niemczech zdarza się ostatnio bardzo rzadko - ale o tym przeczytacie na końcu, hehe. Naprawdę nie ma co rozwodzić się nad tym meczem, bo monachijczycy zagrali prawie perfekcyjnie i nie dali przeciwnikom za wiele do gadania. Swój show dali Serge Gnabry i Kingsley Coman, a na kartach historii zapisał się także ten skurczybyk Dodi Lukebakio, który na jesień zapakował Bayernowu hat-tricka. Dzisiaj strzelił bramkę z karnego, podyktowanego po debilnej ręce sprokurowanej przez duet Alcantara-Hummels, co oznacza, że w tym sezonie pokonywał bawarskiego golkipera już cztery razy. Ostatni takiego wyczynu dokonał słynny Ebbe Sand w sezonie 2000/2001, czyli dość dawno. Części z Was pewnie nawet na świecie nie było. Na koniec wspomnę też o kontuzji Manuela Neuera, który musiał zejść z boiska w drugiej połowie. Doznał kontuzji łydki, z którą już wcześniej miał problemy, a na ile to jest poważne, okaże się jutro. Stay tuned!
PS. Bayern też leci na piro!
Eintracht Frankfurt 1:3 Augsburg (14' Paciencia - 31', 45+4' Richter, 84' Gregoritsch)
Składy:
- Eintracht: Trapp - Toure, Hasebe, Hinteregger (26. N’Dicka) - da Costa, Rode (66. de Guzman), Fernandes, Kostić - Rebić - Jović, Paciencia (54. Gacinović)
- Augsburg: Kobel (40. Luthe) - Schmid, Gouweleeuw, Khedira, Stafylidis - Hahn, Koo (90+2. Janker), Baier, Richter - Gregoritsch - Finnbogason (83. Schieber)
Kiedy efekt nowej miotły wchodzi za mocno... Martin Schmidt fajnie zaczął swoją trenerską przygodę z Augsburgiem, ale specjalnie bym z tego wniosków nie wyciągał. Fakty są takie, że bardzo pomógł im w tym Eintracht i Marco Richter, który ukłuł frankfurtczyków dwukrotnie - choć mógł skompletować i hat-tricka. Zresztą w ogóle Augsburg powinien wygrać wyżej, bo w drugiej połowie - gdy w 47. minucie Gelson Fernandes wyleciał z boiska - gospodarze zaczęli robić takie błędy, jakich trampkarze w B-klasie nie popełniają. Fatalnie się spisywali i mogli tylko gościom dziękować, że ci byli takimi sierotami i nie wykorzystywali tych wielbłądów. Fernandes, jesteś zadowolony?! Czerwona kartka ustawiła mecz (nikt nie ogląda ich częściej niż frankfurtczycy), bo w osłabieniu "Orły" nie potrafiły się tak dobrze ustawić i przegrały pierwsze spotkanie w 2019 roku. Nie wszystko Jović, co się świeci, a Serb po raz kolejny pokazał, że choć faktycznie jest super, to jeszcze nad wieloma elementami musi popracować.
No i tutaj dochodzimy do jeszcze jednego szalonego elementu, bo jak co bardziej spostrzegawczy zauważyli, w tym meczu doszło do zmiany bramkarza. Trzeciej w tej kolejce! W sobotę był Jiri Pavlenka w Werderze, potem Neuer w Bayernie, a tutaj Gregor Kobel. Nie wiem, czy kiedyś zdarzyło się w Bundeslidze coś podobnego, ale zdecydowanie jest to warte odnotowania.
Ci nieszczęśni Polacy...
- Robert Lewandowski zagrał nieźle, ale bez szału. Nie miał za bardzo dogodnej sytuacji do zdobycia gola, ale groźnie uderzył z wolnego. Poza tym dał się we znaki obrońcom Fortuny, którzy próbowali go pilnować tak dobrze, jak tylko się dało;
- Marcin Kamiński nie okazał się Beckenbauerem z Konina i popełnił sporo drobnych błędów, monachijczycy uciekali mu, a on sam był zbyt pasywny;
- Dawid Kownacki nie miał za bardzo okazji do pokazania się w ofensywie, bo ta w Fortunie po prostu nie funkcjonowała. W pierwszej połowie oddał jeden niezły strzał, a tak poza tym to głównie bronił;
- Adam Bodzek wystąpiłby zapewne z opaską kapitana przeciwko Bayernowi, ale doznał urazu i dołączył do długiej listy nieobecnych w ekipie Fortuny;
- Łukasz Piszczek jest kontuzjowany.
Czas na jedenastkę kolejki numer DWANAŚCIE! Kolejno: piłkarz, klub, ile razy w jedenastce kolejki:
Bramkarz
Roman Bürki (Dortmund, 2)
Obrońcy
Joshua Kimmich (Bayern, 2)
Ewerton (Norymberga, 2)
Felipe (Hannover, 1)
Nico Schulz (Hoffenheim, 2)
Pomocnicy:
Jadon Sancho (Dortmund, 3)
Kevin Kampl (Lipsk, 1)
Serge Gnabry (Bayern, 2)
Kerem Demirbay (Hoffenheim, 3)
Kingsley Coman (Bayern, 2)
Napastnicy:
Marco Richter (Augsburg, 1)
Bürki - Kimmich, Ewerton, Felipe, Schulz - Kampl, Demirbay - Sancho, Gnabry, Coman - Richter