Rozbieżności między Borussiami
Handel, handel, handel. Handel może być tak samo zły jak hazard, z tą jednak różnicą, że teraz chodzi o Hazarda w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Thorgan jest na autostradzie z Mönchengladbach do Dortmundu, żeby zamienić Borussię na Borussię, ale pewne kwestie budzą jeszcze animozje między klubami.
Belgijski skrzydłowy jest bardzo pozytywną mordeczką, ponieważ nawet mimo przyszłego odejścia, które jest tak prawdopodobne jak rosnące obecnie ceny w sklepach, nie ma zamiaru przechodzić obok sezonu. Gra na sto procent i walczy w każdej kolejce, stara się, nie odpuszcza i robi wszystko, aby ekipa Gladbach osiągnęła jak najlepszy rezultat - a o ten jest akurat ostatnio dość trudno. Wydawało się, że Hazard opuści "Źrebaki" latem za transfer gotówkowy (ostatnia okazja na zarobek), ale teraz wychodzi na to, że może poczekać jeszcze rok i odejść do BVB za darmo, gdy wygaśnie jego kontrakt.
Kłopotem są bowiem pieniądze, co w dzisiejszych czasach nie powinno chyba nikogo dziwić. Od dawien dawna mówi się, że Mönchengladbach chce otrzymać za 26-latka adekwatne 40 mln euro, ale Dortmund nie jest za bardzo skłonny do wyłożenia takiej kwoty. BVB, zdaniem uzupełniających się "Bilda" i "kickera", chce dać 25 mln euro, co z kolei jest nie do zaakceptowania dla drugiej strony i ja ją w pełni rozumiem. Można się Belga czepiać, ale 25 mln euro to trochę obraza, tym bardziej że więcej pieniędzy dortmundczycy wyłożyli na Andre Schürrlego. Oni jednak tego nie rozumieją i z tego powodu wcale nie jest wykluczone, że BVB poczeka jeszcze sezon i zgarnie Hazarda za darmo, gdy wygaśnie umowa z jego obecną Borussią.
Jeśli transfer nie zostanie dopięty, to nasz najlepszy zawodnik będzie z nami jeszcze w przyszłym sezonie. Oczywiście w Borussii Mönchengladbach opieramy się na przychodach z transferów, ale jeśli uda nam się utrzymać czołowego gracza, nie będzie tak źle. Dlatego jestem spokojny.
Mówił dyrektor sportowy BMG, Max Eberl. Trzeba przyznać, że w sumie coś w tym racji jest, bo jednak zawsze lepiej mieć Hazarda niż go nie mieć, a przynajmniej jeszcze przez jeden sezon będziemy mogli zastanawiać się, czy 26-latek jest wystarczająco dobry na BVB. Co ciekawe belgijskie gazety "Het Nieuwsblad" i "La Dernière Heure" doniosły o tym, że do Mönchengladbach przyszła oferta wynosząca 40 mln euro, a złożył ją Liverpool. Sęk w tym, że skrzydłowy ma gdzieś Anfield Road i podobno tak napalił się już na Dortmund, że nawet padający na kolana Lionel Messi nie przekonałby go do przejścia do innego klubu.