Leverkusen: Liga Mistrzów albo śmierć
Liga Mistrzów to nie tylko całkiem fajne rozgrywki piłki kopanej, ale - dla klubów - jest to przede wszystkim gruba żyła złota. Hajsy płyną falami, a zawodnicy czują prestiż wynikający z prezentowania swoich umiejętności (lub rzadziej ich braku) w Champions League. Dlatego jeśli jakiś zespół walczy o udział w tych elitarnych rozgrywkach, a ostatecznie się do nich nie łapie, może narobić sobie problemów z piłkarzami.
Taki klimat znają w Bayerze Leverkusen, którego większość z Was zapewne kojarzy z Ligą Mistrzów - i słusznie. "Die Werkself" w poprzednich latach często bujali się z różnymi Barcelonami i innymi takimi, ale ostatnio przyszła im lekka zapaść. W 2017 roku w ogóle nie załapali się na europejskie puchary, rok później chwycili Ligę Europy (choć zasługiwali na LM), a teraz... No teraz jeszcze nie wiadomo. Na ten moment Bayer znajduje się pozycję za Champions League, mając tyle samo punktów co czwarta w Bundeslidze Borussia Mönchengladbach i bilans bramkowy gorszy o dwa trafienia. Wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce, gdy Leverkusen pojedzie do Berlina na Herthę, a Gladbach podejmie walczącą o tytuł imienniczkę z Dortmundu.
Niezałapanie się do Ligi Mistrzów w trzecim sezonie z rzędu będzie dla Bayeru nieco kłopotliwe, bo będzie oznaczało kolejny rok ze znacznie mniejszymi dochodami. W dodatku ich najlepsi zawodnicy będą mieli powód do tego, aby pożegnać się z BayAreną, o czym już donosi niemiecki "Sport Bild". A tych piłkarzy mają tam nie byle jakich, bo są to grajkowie naprawdę jakościowi, mogący załapać się spokojnie do najlepszych klubów kontynentu.
Tematem numer jeden jest na ten moment Julian Brandt, który jest poza klubem już właściwie więcej niż jedną nogą. W jego kontrakcie jest wpisana klauzula odstępnego, która jest żałośnie niska i wynosi 25 mln euro - no kto by się nie pokusił wyłożyć tych paru groszy na takiego kogoś?! Najbardziej prawdopodobną opcją jest na ten moment Borussia Dortmund, sam Brandt ma być tam już po słowie, choć w grę wchodzą także Tottenham i Atletico Madryt, które także miały poczynić już działania zmierzające w stronę sprowadzenia Niemca. Jest jeszcze jedna możliwość - pozostanie w Leverkusen, w którą jakoś bardzo nie wierzę. Jedno jest jednak pewne na 100 % - nie będzie Ligi Mistrzów, nie będzie Brandta.
Podobnie może być z największym niemieckim talentem, Kaiem Havertzem, największą gwiazdą "Die Werkself". Wielką chrapkę na niespełna 20-letniego pomocnika ma Bayern Monachium, tyle że jego sprowadzenie bierze pod uwagę dopiero za rok. Teraz oddawać go nie chcą sami włodarze Leverkusen, którzy chcieliby go mieć u siebie jeszcze przez sezon. Jednak jeśli ekipa trenera Petara Bosza nie załapie się na Champions League, Havertz chętniej spojrzy nie tylko na Monachium, ale także na Real Madryt czy Barcelonę, gdzie nie będą mieli tylu skrupułów co w Bawarii. Szczególnie u "Królewskich", którzy nie będą latem oszczędzać i zapewne wyobrażają sobie wyłożenie setki na młodego Kaia - już wkrótce Toni Kroos może być przy nim cienkim bolkiem.
Brandt i Havertz to zęby trzonowe ofensywy drużyny, ale "Sport Bild" pisze też o Jonathanie Tahu, podstawowym środkowym obrońcy drużyny. Transfer 23-latka był już wieszczony w przeszłości - mówiło się choćby o Liverpoolu - tyle że jakoś tak nic z tego nie wynikło. Niemiec rozwijał się bardzo fajnie, ale ostatnimi czasy wpadł w stagnację i na ten moment prawdę powiedziawszy nie wyobrażam go sobie w takim zespole jak "The Reds". Tah ma jednak tupecik i wg doniesień mediów też nie jest chętny do zaakceptowania braku Champions League.
Jest jeszcze jeden zawodnik mogący opuścić Leverkusen tego lata, a jest nim podstawowy środkowy pomocnik, Charles Aranguiz, który ma jednak wywalone na Ligę Mistrzów. O co więc chodzi? O sprawy rodzinne 30-letniego Chilijczyka, z powodu których chciałby wrócić do Ameryki Południowej. Bayer co prawda nie ma go zamiaru sprzedawać, ale jeśli ten będzie nalegał, trudno sobie wyobrazić, aby działacze go ostatecznie nie puścili. O jego usługi ma pytać Internacional Porto Alegre, brazylijski klub, z którego Aranguiz przybył w 2015 roku do Niemiec za 13 mln euro.