A jednak! Nie dwie, lecz trzy drużyny spadają z Bundesligi!
Hannover i Norymberga pożegnały się z niemiecką elitą, a teraz do tej parki dołączył także trzeci spadkowicz! Po raz pierwszy od 2012 roku ktoś z Bundesligi przegrał barażową walkę o utrzymanie z drugoligowcem, a tę niechlubną kartę w swojej historii zapisał VfB Stuttgart. Czy żałujemy? Niespecjalnie, bo w następnym sezonie zobaczymy dzięki temu derby stolicy z Polakiem w bramce!
Ale po kolei... trzeci od końca Stuttgart mierzył się z trzecim od góry Unionem Berlin, który już od jakiegoś czasu miał bundesligowe ambicje, a sezon zakończył mając tyle samo punktów, co drugi - awansujący bezpośrednio - Paderborn. Bilans bramkowy okazał się jednak za słaby, przez co ekipa ze stolicy musiała grać w barażach. Tam czekały już na nich "Szwaby", które do Bundesligi awansowały w 2017 roku, po rocznej banicji na zapleczu. Faworytem co roku jest ten, kto gra w wyższej lidze, a za VfB w dodatku przemawiała bardzo mocna kadra, z którym ten mógł spokojnie walczyć w górnej połowie tabeli. Cóż, rozgrywki potoczyły się jednak inaczej i trzeba było - jak Wolfsburg w ostatnich dwóch sezonach - dodać kibicom bonusowych emocji.
Tych w pierwszym meczu było sporo, bo choć Stuttgart na własnym stadionie dwukrotnie wychodził na prowadzenie, ostatecznie jedynie zremisował z wyraźnie słabszym piłkarsko Unionem. W jego bramce dobrze spisywał się Rafał Gikiewicz, przez wielu uznawany za najlepszego piłkarza drużyny w tym sezonie, najlepszego golkipera drugiej ligi, a niewykluczone, że i w ogóle najlepszego zawodnika bez podziału na pozycje. Skończyło się 2:2, po czwartku w elicie był drugoligowiec, ale wszystko miało rozstrzygnąć się dzisiaj.
"Szwaby" były wyraźnie lepsze i w pierwszej połowie pokazywały swoje umiejętności pośród dymów licznej pirotechniki. Brakowało im jednak szlifów, dokładności i innych takich elementów, których nie pokazywali przez cały sezon. W końcu - nawet mimo takiej paki - zajęli trzecie od końca miejsce w tabeli. Union bronił się momentami rozpaczliwie, ale skutecznie i choć bramka dla gości wisiała w powietrzu, to - żeby było zabawniej - gospodarze ustrzelili dwa słupki i... ostatecznie dociągnęli do końca bezbramkowy remis. Gole zdobyte w Stuttgarcie zadziałały i drużyna, która na zapleczu zremisowała w 15 z 34 kolejek, remisami wywalczyła swój historyczny awans!
Union po raz pierwszy awansował do Bundesligi. Musicie wiedzieć, że choć z Berlina, to mówimy tutaj o klubie grającym w ligach po stronie komunistycznej, klubie z byłego NRD. To oznacza, że razem z RB Lipsk będą teraz tworzyć duet ze wschodniej części Niemiec, która nadal w kraju byłych mistrzów świata ma tak naprawdę marginalne znaczenie w kwestii futbolu. Union walczył twardo, pracował solidnie w defensywie, stawiał głównie na taktykę i jak widać to wszystko popłaciło. Fajnie będzie zobaczyć ich w Bundeslidze, zaś co do Stuttgartu... Po prostu wstyd.
PS Z tym Gikiewiczem się trochę rozpędziłem, bo wcale nie jest powiedziane, że w następnym sezonie Polak nadal będzie występował w Unionie!