Bayern nadal nie zrezygnował z celu transferowego nr 1
Pamiętacie tę scenę z „Powrotu Jedi”, gdy wielce czcigodny kolega Vader mówi, że Imperator nie jest zadowolony z „obecnego braku postępów”? Cóż, można tak powiedzieć teraz o Bayernie. Bardziej jednak te słowa przypisać można kibicom. Tu bardziej chodzi o to, że monachijscy imperatorzy – panowie Hoeness, Rummenigge, Salihamadzić – nie robią ostatnio nic na rynku transferowym. Tylko sprzedają Hummelsa i oddają z powrotem Jamesa. A Kovac chce czterech transferów DO KLUBU…
Jak donosi Sky Sports, wciąż jednak celem jest dla Bayernu potencjalna gwiazda ligi – Leroy Sane. Wiele razy już podkreślaliśmy, jak świetne statystyki wykręcał w roli gracza numer 12-14 Niemiec w Manchesterze City. Owszem, zawsze minuty się zgadzały, ale wiecie… on naprawdę uważa, że może więcej. I chce więcej. Te przepychanki między City a Bayernem pewnie się nie skończą, natomiast ostatnia cisza świadczy o tym, że Bayern na coś czeka. Złośliwi powiedzą, że na Chiński Nowy Rok… a tu bardziej chodzi o to, czy uda się przeprowadzić transfer Sane. Jest to na tyle droga transakcja, że zależą od niej pozostałe transfery.
Tymczasem nie można ignorować jednak tego, że angielska telewizja coś wie. Zwykle wie dużo, jest jedną z pierwszych dobrze poinformowanych. Dlatego dzisiaj mamy następującą sytuację: oferty za Sane nie było, Niemiec jest raczej niepewny, czy po grze w Schalke chciałby przejść akurat do Bayernu, ale monachijczycy mają opcje rezerwowe.
Timo Werner z Lipska jest akurat do wyjęcia w każdej chwili, tyle że teraz trzeba by było za niego zapłacić, za rok to byłoby przejście za darmo. Jest też Callum Hudson-Odoi, za którego ofertę złożono, ale według „Daily Express” została ona odrzucona.
Jest 28 czerwca, a Bayern musi w końcu zacząć działać… na Pavardzie, Lucasie to nie może się skończyć…