Co z tym Weiglem?

Dawno chyba nie byłoby w Niemczech aż tak dużego szumu przy okazji transferu jakiegoś zawodnika. Sprawa z Julianem Weiglem to jeden wielki znak zapytania, bo konkretów w jego sprawie nie ma żadnych, a źródła same sobie przeczą. Jedno jest pewne - nic nie jest pewne.

Weigl to specyficzny typ piłkarza. Jest takim trochę Serio Busquetsem, ale w takiej - przynajmniej wg mnie -  mniej efektywnej wersji. Goli i asyst to on w ogóle nie notuje, ale to można mu wybaczyć, w końcu różne są zadania na boisku, nie tylko strzeleckie. Sęk w tym, że Weigl najlepiej odnajduje się, gdy jego zespół całkowicie dominuje przeciwnika, a on - jako jedyna szóstka - może biegać sobie z tyłu i rozrzucać na spokojnie piłki gdzie tylko się da. Ustawić się wtedy potrafi, gdzieś tam połata te dziury, przeczyta - choć z racji swojej chudości nigdy żadnym bykiem nie był. Gorzej, jeśli gra opiera się na większym tempie, szybszych kontrach, pressingu i innych takich rzeczach - wtedy Niemiec aż taki fajny już nie jest.

W Borussii Dortmund najlepiej miał się za czasów Thomasa Tuchela, który kochał go prawie jak Gollum kochał pierścień. U niego Weigl czuł się jak ryba w wodzie i można mu było tylko bić brawo, bo odnajdywał się w stylu Tuchela idealnie. Zresztą właśnie za jego kadencji pomocnik pobił rekord w liczbie kontaktów z piłką w trakcie jednego spotkania Bundesligi - przeciwko Kolonii macał ją stopą 214 razy. Całkiem sporo. Później jednak jego ulubiony szkoleniowiec odszedł do PSG, przyszedł Peter Bosz, potem Peter Stöger, teraz Lucien Favre - i u żadnego z nich pozycja Weigla nigdy nie była już tak mocna, jak u Tuchela. Trzeba powiedzieć wprost, że 23-latek był stopniowo odsuwany w cień. 

Dlatego już od miesięcy mówi się o jego transferze. Najbardziej zainteresowane jest PSG, gdzie trenerem jest... Thomas Tuchel. Oni przewijają się cały czas, non stop. Mowa też o Arsenalu, ale... ile w tym prawdy? Niemieckie media mocno się ze sobą kłócą. Magazyn "kicker" podaje, że Weigl nie ma zgody na odejście, niezależnie od oferty, które... zresztą na razie do Dortmundu nie dotarły. Nieco inaczej mówią z kolei "Sport Bild" oraz "Ruhr Nachrichten", którym w tej sytuacji osobiście wierzę nieco bardziej. One z kolei są bardziej stonowane twierdząc, że Borussia nie wyraziła kategorycznej odmowy w związku z transferem i wszystko jest możliwe. Niemiecki pomocnik miałby wtedy kosztować koło 30 mln euro.

Jak to się wszystko rozwiąże? Trudno stwierdzić, ale raczej nie ma co obstawiać, że 23-latek nagle u Favre'a zacznie odgrywać jaką istotną rolę. Nie to tempo, nie ta drużyna. W poprzednim sezonie Weigl był piątym graczem środka pola pod względem liczby rozegranych minut - po Axelu Witselu i Thomasie Delaneyu (przede wszystkim o nich chodzi), Marco Reusie i Mario Götze (on grywał często w ataku, ale jako "dziesiątka" też był używany). Teraz do tego grona dołączył Julian Brandt, który w Bayerze Leverkusen został przemianowany na środkowego pomocnika i wątpliwe, aby miał słabszą pozycję od Weigla. Tym bardziej że wiele wskazuje na to, że BVB w następnym sezonie będzie grała nie z dwoma, ale z jednym klasycznym defensywnym pomocnikiem - a do wyboru będzie Witsel, Delaney oraz Weigl (i ewentualnie Mahmoud Dahoud). Julian łatwo mieć nie będzie.

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub