O co chodzi Atletico i Tottenhamowi?
Są czasem takie dni, że wstaje się rano, odpala Twittera i ma na twarzy mindfuck tak wielki, jak stąd do Białegostoku. A musicie wiedzieć, że mieszkam bardzo daleko od Białegostoku. Nie mam zielonego pojęcia, co mają na myśli Atletico Madryt i Tottenham, interesując się Matthiasem Ginterem.
Informacje o zainteresowaniu niemieckim stoperem podał "Bild", więc można stwierdzić, że faktycznie coś jest na rzeczy, bo tabloid rzadko kiedy myli się w swoich transferowych doniesieniach. Poza tym tego typu uwaga jest całkiem zrozumiała, dlatego że zarówno w Atletico, jak i Tottenhamie jest ewentualne miejsce dla Gintera. Ekipę Spurs wkrótce ma opuścić Toby Alderweireld, który ma w kontrakcie bardzo korzystną dla potencjalnego nabywcy klauzulę odstępnego, z kolei w Madrycie obrona jest całkowicie przebudowywana - w końcu zespół trenera Diego Simeone opuścili Lucas Hernandez, Diego Godin, Filipe Luis, Juanfran i defensywny pomocnik Rodri.
Dlaczego obie strony stwierdziły, że wezmą do siebie drewnianego Gintera? Nie mam zielonego pojęcia. 25-latek faktycznie jest liderem ocierającej się o europejskie puchary Borussii Mönchengladbach, co zresztą potwierdził ostatnio szkoleniowiec "Źrebaków" Marco Rose, ale nie wygląda on na kandydata do występowania w mocniejszym klubie - i to nawet pomimo faktu gry w reprezentacji Niemiec. Ginter jest wychowankiem Freiburga, który słynie ze szkolenia zawodników, ale najczęściej nie dostarcza ich bezpośrednio do zespołów ścisłej elity, ale raczej do drużyn z tej drugiej niemieckiej półki - w stylu Gladbach właśnie. 25-latek był akurat jednym z tych zawodników, który od razu przeskoczył do wielkiej Borussii Dortmund, ale odbił się od niej jak od ściany.
Fatalnym stoperem bym Gintera nie nazwał, ale jest to gość, który w każdej chwili może odwalić coś niespodziewanego. Ni z tego, ni z owego jest w stanie popełnić tak karygodny i kuriozalny błąd, że aż szkoda strzępić buzi. W ekipach pokroju Borussii M Niemiec jest liderem, nadaje się idealnie, ale nie wyobrażam sobie, aby mógł grać w Tottenhamie czy Atletico. Aha, jeszcze jedna, dość istotna kwestia. Ginter jest wyceniany na 35 mln euro, ale "Źrebaki" mają potencjalnie żądać za niego... 60 mln euro. Nie wiem, czy ktoś byłby na tyle wielkim idiotą, żeby płacić tyle za tego piłkarza, ale w końcu nie takie rzeczy już w futbolu widzieliśmy. No i nie zapominajmy, że Tottenham spogląda na niego już od dobrego pół roku.