Chorwackich zakupów Bayernu ciąg dalszy
W niektórych klubach możemy zauważyć spore kolonie zawodników czy nawet ogólnie rzecz biorąc, pracowników z danego kraju, z którego oczywiście rzeczony zespół nie jest. Idąc tym tropem możemy w Barcelonie wypatrzeć wielu Francuzów. Swego czasu w Chelsea roiło się od Hiszpanów, a w Borussi Dortmund od Polaków. Podobną strategię przyjmuje teraz Bayern, który swoją kadrę chce wypełnić wicemistrzami świata.
Zaczął w końcu od chorwackiego menedżera, a wczoraj oficjalnie zaprezentował Ivana Perisicia. Skrzydłowy już był dosyć szokującym zakupem, ale nie musi być ostatnim. Jak podaje "Calciomercato", bliski przenosin do Bawarii, a w zasadzie to powrotu do niej, jest Mario Mandzukić. Rzekomo Bayern ma spróbować go wypożyczyć i w umowie zawrzeć opcję wykupu. Co ciekawe, sam napastnik również jest chętny, ponieważ miał odrzucić inne oferty, by "Die Roten" mogli spokojnie negocjować ze "Starą Damą".
Jak w przypadku Perisicia należało stwierdzić, że transfer nie był dobry, bo potrzeba było kogoś lepszego na tę pozycję, tak w kwestii Mandzukicia należy Bayern pochwalić. W końcu Bawarczycy szukają jedynie zmiennika dla Roberta Lewandowskiego, a nie nowej gwiazdy ataku. Mandzukic jest idealnym piłkarzem do tej roli, a co najważniejsze, jest jej świadomy. Wydawać by się mogło, że z takiej transakcji kibice powinni się cieszyć. W końcu klub nie wydaje niepotrzebnych pieniędzy a zyskuje kompetentnego zmiennika z doświadczeniem. Niektórzy fani chyba jednak tego nie rozumieją, ale w takim razie nie rozumieją też piłki nożnej.
— Markus Luber (@FlowCash86) August 14, 2019