''Jest pan klaunem!'' - czyli spina między Borussią i Aubameyangiem
Stary już jestem i nie wiem, czy słowo "drama" jest jeszcze w modzie i czy młodzież nadal rozwija europejskie społeczeństwo używając go. Jeśli jeszcze ktoś tak mówi, to może tak określić to, co dzieje się teraz między Pierrem-Emerickiem Aubameyangiem i Hansem-Joachimem Watzkem, dyrektorem generalnym Borussii Dortmund. Obaj panowie zaczęli okładać się po gębach na medialnych łamach!
Już w Saint-Etienne Auba prezentował się fajnie, ale to po przejściu do Dortmundu stał się gwiazdą klasy kontynentalnej. Było raczej wiadome, że Gabończyk prędzej czy później opuści Zagłębie Ruhry na rzecz jakiegoś mocniejszego klubu i odszedł... do Arsenalu. Czy wybrał lepiej? Nie wiem, ale na pewno wybrał drożej, bo londyńczycy mają zdecydowanie grubszy portfel od Niemców. No i Premier League jest jednak trochę ciekawsza od Bundesligi. Auba powędrował na Wyspy w styczniu ubiegłego roku za ponad 60 mln euro i spisuje się tam bardzo dobrze. Nie można jednak zapominać, że 30-letni już piłkarz twardo walczył o ten transfer, obrażał się, spóźniał na treningi, obijał się... Nie tak bardzo jak Ousmane Dembele, ale też przyniosło to skutek.
Aubameyang świetnie radzi sobie w Arsenalu i na pewno robi mu się ciepło na sercu, kiedy patrzy na stan swojego konta bankowego. Jednak w środy Ligę Mistrzów może obejrzeć sobie co najwyżej w telewizji i wtedy pewnie robi mu się smutno.
Takie słowa wypowiedział dyrektor generalny BVB, Hans-Joachim Watzke. Po co? Dlaczego? Komu to potrzebne? Nie mam zielonego pojęcia, ale taki właśnie tekst ukazał się na łamach "Süddeutsche Zeitung". Aubameyang nie miał zamiaru próżnować i nie kazał długo czekać na swoją odpowiedź:
Dla niego będzie lepiej, jeśli nigdy nie powiem, dlaczego tak naprawdę opuściłem Borussię Dortmund. Panie Watzke, jest pan klaunem. Pamiętam moment, kiedy powiedział pan, że nigdy nie sprzeda Ousmane'a Dembelego. Gdy pojawiło się 100 mln euro, pan pierwszy się na nie rzucił. Proszę więc nie mówić o pieniądzach i zostawić mnie w spokoju!
Zaorane. Czekamy na kolejne oświadczenia z prawie taką samą niecierpliwością, jak na słynne oświadczenia Wisły Kraków.