Nowy weekend, nowe Köln? Zapowiedź 15. kolejki Bundesligi
Pada śnieg, pada śnieg, <tutaj wstaw nazwę znienawidzonego klubu> k*rwą jeeeeeest! Nie wiem, jak u Was, ale u mnie odwilż zrobiła swoje i znowu mam za oknem wczesną wiosnę, ale wierzę w to, że synonim kokainy prędzej czy później znów poleci z nieba i zawali wszystkie drogi, chodnik i schody. A to będzie oznaczało, że nadejdą Święta (albo po Świętach), a wraz z nimi zimowa przerwa w Bundeslidze. Na razie jednak jeszcze gramy, dziś startuje 15. kolejka, w której największą zagwozdką wydaje się FC Köln.
Tak naprawdę to nie, ale dla fanów ligi niemieckiej i dla ludzi po prostu interesujących się futbolem, sytuacja w Kolonii na pewno jest interesująca. W końcu po ostatniej kolejce został zwolniony Peter Stöger (najdłużej pracujący z tym klubem trener) i do meczu o sześć punktów z Freiburgiem Kozły przystąpią z zastępczym trenerem tymczasowym na ławce rezerwowych. A imię jego Stefan Ruthenbeck, niestety nie czterdzieści i cztery, bo Niemiec ma na karku rok więcej. Stoi przed specyficznym zadaniem, bo właściwie trudno tutaj o poniesienie porażki. Nikt od niego cudów nie oczekuje, bo logiczne jest to, że w ciągu trzech meczów trudno jest cokolwiek zdziałać. Tym bardziej jeśli dwa ostatnie to Bayern w Monachium i Wolfsburg u siebie - do niedzielnego Freiburga jeszcze dojdziemy. W każdym razie sytuacja w FC Köln jest tak zła, że teraz może być tylko i wyłącznie lepiej. Historia jasno mówi, że żadna drużyna, która po 14 kolejkach miała na koncie 3 punkty, nie utrzymała się w Bundeslidze, więc obecna sytuacja to prawdziwy węzeł gordyjski, ale niestety nie do przecięcia. Co można zrobić w trzech ostatnich meczach, gdy obejmuje się drużynę przesianą kontuzjami, bez formy, bez pewności siebie, mającą problemy kondycyjne i Pawła Olkowskiego? Chyba tylko się modlić, bo porażka wydaje się bardzo prawdopodobna.
Zwolnienie Petera Stögera nie zaskoczyło nikogo, bo nawet w tak spokojnych, ufnych i przede wszystkim rozsądnych Niemczech, trener robiący 3 remisy na 14 spotkań prędzej czy później wyleci. W drużynę trzeba wlać nową energię, wprowadzić jakiś bodziec, odświeżyć coś, dlatego wylanie nieradzącego sobie Austriaka było do przewidzenia tak, jak dwugłos w wykonaniu TVP i TVN-u. Najczęstszą przyczyną zatrważająco niskiej formy Köln, która pojawiała się na prawo i lewo, była oczywiście sprzedaż Anthony'ego Modeste'a do Chin. No i faktycznie trudno nie zgodzić się z tym, że utrata gościa ładującego w poprzednim sezonie połowę goli Kolonii była niezwykle bolesna, ale nie można tego stawiać jako jedyną przyczynę. Francuz nie należał do typu rozgrywających, był typową dziewiątką, królem pola karnego, potrafiącym grać tyłem do bramki i ryzykującym na granicy spalonego. Zawsze gdzieś te swoje grabie wsadził i tego gola wpakował, a nawet z dystansu zdarzyło mu się przystrzelić. Dobrze jest mieć takiego napadziora, bo wtedy aż chce się dośrodkować, aż chce się grać, ale to nie zmienia faktu, że brak Modeste'a nie ma nic wspólnego z chociażby fatalną grą w obronie. Nie zdziwi chyba nikogo, że Kozły mają teraz najgorszą defensywę w lidze, podczas gdy w poprzednim sezonie była to szósta najlepiej broniąca ekipa (zajęli piąte miejsce w tabeli). Mdła linia pomocy to również nie jest wina odejścia francuskiego snajpera, ale okej, nieskuteczność to faktycznie kwestia jego sprzedania. Bo FC Köln w tym sezonie nieraz stwarzało sobie sytuacje podbramkowe, ale najzwyczajniej w świecie ich nie wykorzystywało. Jhon Cordoba, który wydawał mi się niezłym zastępcą Modeste'a, robił na początku sezonu w polu karnym wszystko, dochodził do sytuacji strzeleckich, odgrywał, walczył, prasował, robił kanapki córce sąsiada, pisał magisterkę, ale gola w lidze jeszcze nie wpakował.
Modeste to ważny czynnik, ale nie jedyny. Mówiło się również chociażby o złym przygotowaniu kondycyjnym Kozłów, co było aż nadto widoczne w niektórych spotkaniach. Mówiło się o podejściu Stögera do drużyny, który zbyt długo pozostawał dla zawodników dobrym kolegą. No i przede wszystkim mówiło się o błędach byłego już dyrektora sportowego Jörga Schmadtke, które w równie dużym stopniu co Modeste zaważyły o obecnej sytuacji Kolonii. 53-latek przyszedł do klubu mniej więcej w tym samym momencie co Stöger i razem z nim odbudował zespół, który spadł w 2013 roku do drugiej ligi. Panowie zrekonstruowali drużynę, od razu wywalczyli awans i stopniowo zajmowali coraz to wyższe miejsca w tabeli, aż w końcu załapali się na Ligę Europy. Wtedy po fantastycznego i fochającego się Modeste'a przyszli Chińczycy, sypnęli ok. 35 mln euro i wzięli go do siebie, sprawiając równocześnie, że Köln zaczęło pławić się w luksusach. Nie dość, że dostali tyle hajsu za sprzedaż 29-latka, to w dodatku zajęli piąte miejsce w tabeli i powrócili do pucharów po ćwierć wieku!
Ale jeśli w piłce nożnej ma się kasę, to trzeba ją mądrze zainwestować i tutaj pojawiły się problemy. Kadrę Kolonii trzeba było poszerzyć i wzmocnić, a przede wszystkim trzeba było znaleźć następcę Francuza. Schmadtke zdecydował się na wspomnianego Cordobę, co pod względem stylu gry dało się zrozumieć, ale płacenie 17 mln euro za gościa, który w dwóch swoich sezonach w Bundeslidze strzelał po 5 goli (dokładając łącznie 7 asyst)? Kolumbijczyk na pewno tyle warty nie był, a teraz w dodatku leczy kontuzję, co tylko pogłębia obraz nieudanego transferu. Oprócz Cordoby Schmadtke ściągnął dwóch 20-latków za 7 mln euro, Jorge Mere z Gijon i Jannesa Horna z Wolfsburga, którzy również kosztowali za dużo i nie wyglądali na realne wzmocnienia drużyny. Wystarczy powiedzieć, że Horn, bez dwóch zdań utalentowany, ledwo co liznął profesjonalnej piłki w ekipie Wilków, a i w Köln nie oglądamy go za często na boisku. Fatalną sytuację klubu potwierdziło tylko zakontraktowanie 39-letniego Claudio Pizarro, który dołączył do zespołu z wolnego transferu w samej końcówce września. Nikogo więcej już nie ściągnęli.
Nie można też zapominać o pladze kontuzji, nawiedzającej Kolonię. Wystarczy zobaczyć kadry na ostatnie mecze, żeby zrozumieć, jak wielkie problemy mają Kozły. Do składu muszą być powoływani juniorzy, a na boisko wychodzi ktokolwiek, kto akurat jest zdrowy, czego najlepszym przykładem jest Paweł Olkowski, będący obecnie jednym, wielkim nieporozumieniem. We wczorajszym, rzecz jasna przegranym, starciu z Crveną zvezda w Lidze Europy na ławce rezerwowych FC Köln zasiadło tylko pięciu piłkarzy, w tym bramkarz, a jedynym seniorem był 21-letni Lukas Klünter. Taki obraz rzeczy również ma ogromny wpływ na dyspozycję drużyny, która mimo tego próbuje coś zdziałać. W niedzielę zmierzą się z Freiburgiem i będą mieli duże szanse na zgarnięcie wymarzonego kompletu punktów. Drużyna Christiana Streicha jest obecnie na miejscu barażowym, wygrała tylko dwa razy, a na wyjeździe (grają w Kolonii) ani razu nie zwyciężyła, notując tylko jeden remis z mizernym Werderem. Nie jest tajemnicą, że poza własnym stadionem Freiburg grać nie potrafi, dlatego drużyna kierowana na razie przez Stefana Ruthenbecka będzie miała realne szanse na wygraną, nawet jeśli wystawi w obronie 17-letniego Bissecka.
Zobaczmy pozostałe mecze 15. kolejki Bundesligi:
Stuttgart vs Bayer Leverkusen, piątek, 20:30
To jest dobry mecz, bo Stuttgart wszystko, z wyjątkiem jednego punktu, kompletuje właśnie u siebie. Potrafią grać fajną piłkę, zresztą tak samo jak Bayer Leverkusen, który dobija się do czołówki tabeli. U Aptekarzy fantastyczną dyspozycję prezentuje Kevin Volland, który przy odpowiednim ustawieniu drużyny okazuje się całkiem przyzwoitym następcą Chicharito, dzięki czemu jest najskuteczniejszym Niemcem i trzecim najskuteczniejszym piłkarzem Bundesligi. W ostatnich 12 meczach Stuttgart nie pokonał Leverkusen, więc dzisiaj ich forma u siebie zostanie przetestowana. Na Mercedes-Benz Arena tylko raz nie wygrali, gdy przyjechał tam defensywny Augsburg.
Borussia Dortmund vs Werder Brema, sobota, 15:30
Kolejny decydujący mecz Petera Bosza? Gdy w mediach wypisuje się takie rzeczy, to znaczy, że trener jest już skreślony. Nie pamiętam, kiedy ostatnio była sytuacja, gdy wszyscy gadali o tym, że ktoś tam musi wygrać albo nara, po czym wygrywał i nagle okazywało się: "nie no, jak tak to spoko, możesz pracować". Werder nie należy do ligowej elity, dlatego nie można skreślać szans BVB, ale ostatnio, mimo przedostatniego miejsca w tabeli, zaczyna radzić sobie coraz lepiej. Pod nowym trenerem bremeńczycy bardzo dużo biegają, a już od samego początku mogą poszczycić się... dobrą defensywą. Nawet bardzo dobrą, bo tylko Bayern i Eintracht straciły mniej goli od nich! W ofensywie natomiast odrodziła się zabójcza para Bartels-Kruse, co nie jest dobrą wiadomością dla Borussii, której gra obrona pozostawia wieeeeeeele do życzenia.
HSV vs Wolfsburg, sobota, 15:30
Wolfsburg w końcu się budzi i wypadałoby, żeby pokonał te miernoty z Hamburga, z którymi w ostatnich latach nie mieli problemów. No, oprócz ostatniego spotkania, które akurat przegrali. Ale teraz się budzą, w kapitalnej formie jest Yunnus Malli, do tego dochodzą Didavi, Origi i Gomez, co sprawia, że HSV może mieć spore problemy w obronie. U siebie grają akurat całkiem nieźle (mam na myśli wyniki), ale nie wydaje mi się, żeby w sobotę zgarnęli komplet punktów. Za dużo by ich mieli.
Eintracht Frankfurt vs Bayern Monachium, sobota, 15:30
Prawdziwy test dla trenera Kovaca. Srał pies to, że w odległej perspektywie wymienia się go, jako przyszłego trenera Bayernu Monachium, ale ten mecz będzie starciem dwóch najlepszych defensyw Bundesligi. Eintracht cały czas nieśmiało dobija się do europejskich pucharów, nie szarżuje, czasem przegrywa, ale utrzymuje równą formę porównywalną z jakością ich piłkarzy, którzy dotarli się jak mechanizmy w wieży zegarowej. Oczywiście, gdyby wszyscy w lidze grali na miarę swoich możliwości, to frankfurtczycy byliby pewnie nieco niżej, ale na razie nie ma jeszcze wyraźnego grania ponad stan, jak było w poprzednim sezonie, gdy przez chwilę byli nawet na podium. Ale to wszystko można by wyrzucić do kosza rzucając tekstem, że przecież grają z Bayernem, który ich zmiażdży. Cóż, nie do końca. Jupp Heynckes faktycznie przywrócił monachijczykom mentalność zwycięzców, ale w Eintrachcie nie pracują debile. Dwa ostatnie mecze we Frankfurcie kończyły się remisami (za Veha i za Kovaca), więc drużyna będzie zmotywowana, aby utrzymać tą pozytywną passę. Poza tym Bawarczycy mają trochę problemów z kontuzjami, a we wtorek grali przecież w Lidze Mistrzów. Powodzenia, SGE!
RB Lipsk vs Mainz, sobota, 15:30
Co do Lipska to wypadałoby im wygrać to spotkanie. Za dużo grają w kratkę na przestrzeni całego sezonu, z czym też na pewno wiąże się zakończony ostatnio udział w Lidze Mistrzów. Teraz mają kilka tygodni spokoju, ale na wiosnę znów zacznie się granie co trzy dni, zacznie się Liga Europy i większa intensywność. Dlatego teraz powinni dokręcić śruby i zapunktować na pełnej z Mainz, Wolfsburgiem i Herthą, bo jest to terminarz o średnim poziomie trudności. Mainz nie wygrało jeszcze na wyjeździe, ma niewielką przewagę nad strefą spadkową, wiec na pewno w tym meczu faworytem nie będzie. W dodatku zagrają bez Stefana Bella w obronie (kartki), a wciąż kontuzji nie wyleczył bramkarz Adler.
Borussia Mönchengladbach vs Schalke, sobota, 18:30
Najciekawszy mecz ten kolejki. Dużo może się pozmieniać w czołówce przez jego wynik, włącznie z tym, że Dortmund może wrócić do czwórki. Po Borussii nie wiadomo, czego się można spodziewać, bo po wygranej z Herthą na wyjeździe i z Bayernem u siebie, dostali sromotny wpierdziel na Wolfsburgu. Krata, krata i jeszcze raz krata. Schalke wydaje się regularniejsze, chociaż... mają tylko punkt przewagi nad Źrebakami, a w Mönchengladbach gra się im trudno. Na pewno będą chcieli w końcu coś wygrać, bo nie możemy zapominać, że ich dwa ostatnie mecze to dwa zupełnie różne remisy: zwycięski w Revierderby i frajerski z FC Köln. Inna sprawa, że są niepokonani od ośmiu spotkań. Co wykombinuje na jutro Tedesco? Oto jest pytanie!
FC Köln vs Freiburg, niedziela, 13:30
Hannover vs Hoffenheim, niedziela, 15:30
Wyłączyli mi się właśnie prąd, ciągnę z pakietu z fona, więc za bardzo nie pogrzebię w necie i statystyk Wam nie nawrzucam... ale powiem Wam, że Hoffenheim będzie, przynajmniej dla mnie, wyraźnym faworytem. W końcu mają święty spokój z Ligą Europy i mogą skupić się na Bundeslidze, gdzie ostatnio nie wiodło im się najlepiej, czego dowodem jest niedawna porażka z HSV... Każdy kto przegrywa z HSV ma jakiś problem... Trzeba jednak powiedzieć, że ostatnio zgwałcili Lipsk aż 4:0, co zaskoczyło mnie mega mocno, a w dodatku w czwartek, w LE na Ludogorets, Nagelsmann wystawił chyba trzeci garnitur, a to w tłumaczeniu na Polski oznacza, że Hannover ma przerąbane.
Augsburg vs Hertha Berlin, niedziela, 18:00
Augsburg ma najmniejsze średnie posiadanie w lidze, Hertha natomiast strzela najmniej (ale najefektywniej). W dodatku Augsburg nie lubi grać pozycyjnego, a Hertha tego nie potrafi. Dlatego zapowiada się pasjonujące starcie pełne emocji, wybuchów, pościgów, nagich kobiet i czego jeszcze chcecie! Rzecz jasna nie w w tym meczu, ale gdzieś na pewno...