''Wygralibyśmy Ligę Mistrzów na sto procent!''
Kolejny niemiecki finał Ligi Mistrzów raczej prędko się nam nie przytrafi. W 2013 roku na angielskiej ziemi fantastyczna drużyna Jürgena Kloppa mierzyła się z potężnym Bayernem Juppa Heynckesa. Monachijczycy, jak pewnie pamiętacie, wygrali, ale w Dortmundzie nie czują się przegranymi - wierzą, że gdyby okoliczności były nieco inne, Champions League padłaby łupem Borussii!
A wpływ na takie stanowisko ma ówczesna sytuacja z Mario Götzem. Na krótko przed finałem świat obiegła wiadomość, że utalentowane dziecko BVB od nowego sezonu będzie reprezentowało barwy Bayernu. Bardzo to zabolało żółtą-czarną część Zagłębia Ruhry, a sam piłkarz - oficjalnie z powodu kontuzji - nie wystąpił w meczu na Wembley. W tamtym czasie sporo też mówiło się o przyszłości Roberta Lewandowskiego, którego kontrakt wygasał rok później. Polakowi bardzo mocno paliło się do odejścia, lecz ostatnie udało zatrzymać się go na jeszcze jeden sezon, przez co w 2014 roku odszedł za free do Bayernu. Dwa lata później ten sam kierunek obrał Mats Hummels.
Hans-Joachim Watzke, dyrektor zarządzający BVB, ma sporo żalu o tamten okres.
Mieliśmy zespół klasy światowej. Gdyby struktury drużyny nie zostały zniszczone, na sto procent wygralibyśmy Ligę Mistrzów!
Kłopotem dortmundczyków miało być to, że zupełnie nie wiedzieli o tym, że Götze odchodzi do Bayernu. Karl-Heinz Rummenigge, prezes Bawarczyków, widział to tak:
Rozumiem, że podczas transferu Götzego wszyscy byli na nas zdenerwowani. Nie kontaktowaliśmy się wtedy z Borussią, ponieważ takie było życzenie agenta Mario. Wszystko powinno zostać za kulisami. Cały transfer miał pozostać tajny do końca sezonu, ale Mario musiał wziąć pod uwagę datę wygaśnięcia swojej klauzuli i poinformować klub, że zamierza z niej skorzystać.
Potem wymierzył ostatni policzek Jürgenowi Kloppowi, kiedy powiedział, że chce pracować z Pepem Guardiolą (szkoda, że Pep niekoniecznie chciał pracować z nim - przyp. red.). Kiedy transfer stał się faktem, byliśmy praktycznie mistrzem Niemiec, Dortmund grał w półfinale Ligi Mistrzów z Realem Madryt, a my z Barceloną. Później zmierzyliśmy się ze sobą w finale i z perspektywy czasu widać, że było to dość niefortunne.
Fortunne czy nie, Bayern opykał Borussię także na polu pozaboiskowym. A czy faktycznie BVB ugrałaby coś w finale, gdyby nieprzechodzący do Monachium Götze mógł zagrać? Możemy przekonać się o tym jeszcze raz, w końcu poczciwy Mario znowu ubiera żółtą koszulkę... Wystarczy tylko wygrać parę meczów, wyjść z grupy, takie tam.