Robert Lewandowski znowu krytykuje działania Bayernu!
Już nie pierwszy raz Robert Lewandowski uderza w działania grubych ryb własnego klubu. Polityka transferowa Bayernu od dawna jest obiektem burzliwych dyskusji, a Polak wcale nie zamierza głaskać swoich przełożonych po główkach. Pamiętacie pewnie jego wywiad dla "Der Spiegel" sprzed dwóch lat. Albo przypomnijcie sobie, jak podczas ostatniego okienka transferowego również narzekał na krótką ławkę drużyny. Teraz dorzucił kolejną kroplę benzyny do ekologicznego pieca.
Kadra Bawarczyków i tak została latem poszerzona i wzmocniona, choć jakość działań dwójki Hoeneß-Rummenigge, pod którą funkcjonuje Hasan Salihamidzić, była dość wątpliwej jakości. Również piłkarze ściągnięci do Monachium nie usatysfakcjonowali w pełni kibiców, bo przecież taki Philippe Coutinho to był dopiero plan B, jeśli nie nawet C. Teraz jeszcze doszło do tego zamieszanie z Niko Kovacem, stosunkowo słaba pozycji w tabeli i ciąg dalszy zamieszania, który jest aż nie do pomyślenia w bawarskich szeregach. Robert Lewandowski nie ma zamiaru kryć swojego niezadowolenia.
Oś zespołu, na którą składają się tylko Lewandowski i Neuer to za mało.
W każdej formacji drużyna powinna mieć lidera. Bramkarz, obrońca, jeden pomocnik, jeden gracz ofensywny - wtedy byłoby idealnie. Nie można być piłkarzem, który w pojedynkę dowodzi całością, to za duże zadanie, coś niemożliwego.
Jak wiadomo, w Bayernie wiele oczekuje się po wspomnianym Coutinho i Lucasie Hernandezie, piłkarzach nieniemieckojęzycznych, którzy jednak tego języka powinni się nauczyć. Lewandowski najwyraźniej dostrzega u nich... no cóż... braki.
Wiem, że dwa czy trzy miesiące w danym kraju wystarczą, żeby wydawać polecenia w konkretnym języku. Należy oczekiwać, że tak właśnie będzie.
Wypadałoby też ponarzekać na szkolenie.
Zawodnicy otrzymują od trenerów wytyczne już od najmłodszych lat, przez co tracą swoją indywidualność. Ponadto młodzi trochę boją się mówić. To pokolenie, które pisze dużo SMS i komunikuje się przez internet, a nie rozmawia przez telefon. To po prostu inna kultura.
Kolejny pocisk w monachijskie szefostwo został wystrzelony i kolejny raz jesień z Lewandowskim nie może się nudzić. Co na to "góra"?