Sancho coraz bardziej jak Dembele
Źle się dzieje w państwie dortmundzkim. Kryzys pochłania drużynę niczym mały głód z reklamy Danio, a w dodatku palma zaczyna odwalać niektórym piłkarzom. Przez niektórych rozumiem oczywiście Jadona Sancho, który coraz bardziej zaczyna zgrywać Ousmane'a Dembelego (i Pierre'a Emericka Aubayemanga też).
W przypadku Anglika ostatnio głośniej mówi się o jego wybrykach niż o tym, co pokazuje na boisku. A 19-latek ma sobie coraz więcej do zarzucenia, ponieważ już od jakiegoś czasu w niemieckich mediach krążą historie o tym, jak to utalentowany skrzydłowy zaczyna być coraz bardziej krnąbrnym i wyżej defekować niż posiada własną dwunastnicę. Raz już go pominięto w ustalaniu meczowej kadry, gdy znacznie później wrócił sobie z reprezentacyjnego zgrupowania, bo akurat tak mu się podobało. Wczoraj z Barceloną zagrał dopiero w drugiej połowie.
Sancho rozpoczął strajk spóźnialski. Anglik tak bardzo chce pokazać wszystkim, że chce odejść przy najbliższej okazji, że spóźnił się na drużynowe śniadanie, trening oraz przedmeczowe zebranie. Trener Lucien Favre - któremu nieźle kopci się pod tyłkiem - postanowił więc, że mały cwaniak na Camp Nou usiądzie na ławce rezerwowych. W sumie piłkarzyk nie ma czego żałować, bo jego koledzy zaprezentowali się bardzo, bardzo słabo... No i teraz pytanie - co z tym gościem zrobić dalej?
To oczywiste, że BVB nie miała zamiaru trzymać u siebie Sancho w nieskończoność, ale liczyła na gruby hajs po zakończeniu obecnego sezonu. Czy zawodnik, który strzelał już fochy w Manchesterze City, gdy chciał przejść do Dortmundu (zupełnie jak Dembele we Francji), kosztowałby bliżej stu, czy może bliżej dwustu milionów euro? Nie wiadomo, ale Borussia raczej by po nim nie płakała. Ten jednak koniecznie chce odejść w złym stylu i zaczyna robić to, co swoi niezdyscyplinowani poprzednicy. Rasowa, ewidentna niesubordynacja najczystszej krwi! Tak się po prostu nie robi, bo w końcu Sancho jest pracownikiem firmy, z którą ma ważny kontrakt. Świadczy to o nim bardzo źle i sprawia, że chce mi się rzygać, gdy widzę jego nazwisko. Sancho. Zero profesjonalizmu.
Pytanie tylko, co klub w takiej sytuacji powinien zrobić? Oczywistym jest, że szybkie pozbycie się go byłoby pozornie natychmiastowym usunięciem problemu, ale po raz kolejny podkreśliłoby, że Borussia jest jak ściera, z którą można robić, co się podoba. Chcesz odejść, a BVB tego nie chce? Lol, jakie to ma znaczenie? Odchodzisz! Zimowa sprzedaż Sancho byłaby wygraną piłkarza i pokazałaby innym, że z dortmundczykami można sobie pogrywać. Co z kolei da zostawienie 19-latka? Sianie fermentu i obniżanie potencjalnej kwoty odstępnego, która przez jego debilne zachowanie i tak już mocno spadła. Trudna sprawa, zobaczymy, jak sobie z tym poradzą, ale jak dla mnie teraz opcja jest jedna - zawieszenie typa do końca roku i... dalsze myślenie. Może jeszcze będzie się dało go uratować.
PS Zauważyłem teraz, że Sancho wszedł w pewien dialog na Twitterze. Jeden użytkownik napisał mu: To dość oczywiste, że chcesz odejść, ale teraz grasz w Dortmundzie, który płaci ci pensję. Może powinieneś przestać zachowywać się jak skończony idiota i zacząć robić to, co masz zapisane w kontrakcie? Przed przyjściem do Borussii byłeś nikim, trochę szacunku.
A Jadon na to: Wydaje mi się, że poprzedniego wieczoru pokazałem serce i chęć do gry. Tak czy siak w sobotę zrobimy wszystko, żeby zdobyć trzy punkty!