OFICJALNIE: Weigl żegna się z Dortmundem!
Dość szybko pojawiły się plotki sugerujące odejście Juliana Weigla z Borussii Dortmund. Dość szybko zyskały pogłos i dość szybko zaczęły być potwierdzane przez kolejne źródła. W końcu zostały potwierdzone przez sam klub, który poszedł piłkarzowi na rękę i puścił go w dość egzotyczną, bo portugalską stronę.
Wiem, że egzotyką możemy z reguły nazywać Katar, Azerbejdżan czy Meksyk, ale w tym kontekście transfer Niemca do Portugalii również jest czymś stosunkowo rzadko spotykanym. Ogólnie Niemcy na półwyspie Iberyjskim to specyficzna sprawa. Weigl jednak wydaje się być takim typem piłkarza, który idealnie odnajdzie się w futbolu lubującym się w pieszczeniu piłki niczym młodej niewiasty podczas Nocy Kupały. Oj, to 24-latkowi odpowiada. Granie z jednej na drugą stronę, regulowanie tempa gry, podawanie, klepanie. Często nie ma to zupełnie żadnego przełożenia na grę, na jakieś budowanie akcji czy coś, no ale w końcu można też mówić o jakiejś wykwintnej elegancji czy innych badziewiach niedających (niejednokrotnie) wyniku.
Gdyby nie taki tłok w pomocy PSG to Tuchel by go zgarnął pewnie. Uwielbia go, a sam Weigl najlepiej grał dla Tuchela.
— Michał (@Wietnamczyk93) December 31, 2019
Na Weigla zdecydowała się Benfica. Zapłaciła Borussii 20 mln euro, a ta oddała go bez najmniejszego zająknięcia. Klubowe szefostwo oficjalnie przyznało, że sam pomocnik przyszedł do nich i poprosił o transfer, a ci szanując to, co dał z siebie w żółtej koszulce, postanowili nie stwarzać przeszkód. Ładnie to wszystko brzmi, ale można to nazwać po imieniu - Niemiec nie grał za dużo, bo nie dawał odpowiedniej jakości, a w klubie stwierdzili, że jest im on właściwie niepotrzebny. Pod nieobecność Axela Witsela pozycja 24-latka nieco się umocniła, ale gdy Belg wróci do gry po kontuzji, wtedy i tak miejsca dla Weigla byłoby dużo mniej. Więc Lizbona!
Zaskakujące, że żaden klub z TOP5 lig europejskich nie skusił się na Juliana Weigla. Zachowując proporcje, niewielu jest piłkarzy tak podobnych do Busquetsa na rynku. Gdyby nie pojawił się Rodri, nie zdziwiłbym się, gdyby po Weigla na jakimś etapie zgłosił się Guardiola.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) December 31, 2019
Nie do końca zgadzam się z tą opinią, choć twierdzę, że Guardiola faktycznie mógłby z Weigla wycisnąć to, co w nim najlepsze. Jak zresztą z każdego piłkarza lubiącego niebrutalną grę.
4 gole i 1 asysta w 171 meczach to wynik godny bramkarza, choć w tym przypadku osiągnięty przez defensywnego pomocnika. Weigl robił furorę, gdy przybył do Dortmundu w 2015 roku i pod wodzą Thomasa Tuchela zaczął wyglądać jak młody Xabi Alonso. Sęk w tym, że później nie rozwijał się tak, jakby sobie tego życzono i okazało się, że na dłuższą metę nie będzie gościem, który będzie decydował o obliczu BVB. Chudy jak patyk, ani nie przystrzeli z dystansu, ani nie przyspieszy gry, ani nie wyrżnie przeciwnika równo z trawą. Sztuka dla sztuki. Może w Benfice odkryją na nowo jego potencjał, bo takowy na pewno posiada.
Zanim pójdziesz na sylwestra, sprawdź kursy przygotowane przez sponsora kanału!