Niemcy idą w stronę... legalnej pirotechniki na stadionach!
Jednym z bardziej kontrowersyjnych tematów w świecie futbolu jest pirotechnika. Fajna czy niefajna? Efektowna czy głupia? Powinna być legalna czy nielegalna? W Niemczech postanowili podejść do tematu "po niemiecku" i zaczęli dyskusję, szukając optymalnego wyjścia. Ostatnio doszli do... próbnej zgody na użycie piro podczas meczu ligowego! Nie wszystkim się jednak ten pomysł podoba.
Już w niedzielę mecz Bayern Monachium vs RB Lipsk! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Piro tak w Polsce, jak i w Niemczech jest na stadionach zakazane, co jest uzasadniane względami bezpieczeństwa. Jak to jednak jest w praktyce, wszyscy wiemy, przez co kluby Bundesligi w poprzednim sezonie musiały zapłacić łącznie ponad milion euro kar za odpalanie różnego rodzaju rac i im podobnych. Już od jakiegoś czasu toczy się za naszą zachodnią granicą dyskusja, co z tym fantem zrobić, bo - jak stwierdził swego czasu jeden z klubowych działaczy - pirotechnika jest już stałym elementem kultury kibicowskiej i tak po prostu zwalczyć się jej nie da. A jakby kto próbował, to musiałby to robić bardziej zdecydowanie, co zapewne wiązałoby się z wzmożonymi protestami kibiców. I koło by się zamknęło, bo nikomu nie jest na rękę prowadzić wojny z fanami.
Dlatego lepiej jest w jakiś rozsądny sposób piro zaadaptować i sprawić, żeby można było na legalu sobie świecę dymną podczas meczyku odpalić. Wprowadzanie rozsądnych rozwiązań jest na razie na wczesnym etapie, ale już w sobotę po raz pierwszy w historii będziemy świadkami pierwszego spotkania, w którym zostanie stworzona oprawa z legalnie użytą pirotechniką. Zajmie się tym mocna europejska marka HSV i jego bardzo liczni kibice. Dokładnie to... dziesięciu.
Zdrowe podejście 👌
— Michał Wojtan (@michalwojtan) February 4, 2020
Przecież to nie ma zadnego sensu... Tutaj zatraca się wszystko,czy za jakiś czas będą prosić milicję aby pilnowała czy ludzie siedzą na swoich nr krzesełek?
— Paweł Szwed (@szwedu001) February 4, 2020
Klub, a następnie Niemiecki ZPN wyraził zgodę na to, aby podczas wchodzenia piłkarzy na boisko (HSV gra w 2. Bundeslidze z Karlsruhe) dziesięciu hamburskich fanów odpaliło race w wyznaczonym miejscu. Przy każdym ultrasie będzie stał zawodowy pirotechnik, a na całość oko będzie miała straż pożarna, z przygotowanym do gaszenia piaskiem i całą resztą niezbędnego w tej sytuacji osprzętu. Oczywiście to wszystko nie oznacza, że zobaczymy piro na sto procent, ponieważ w ostatniej chwili strażacy mogą nie zezwolić na pokaz, jeśli nie będzie do tego odpowiednich warunków pogodowych. Oby nie lało i nie było wiatru! W każdym razie taka zgoda jest wydana na próbę, jednorazowo. Taki test.
Raz dwa trzy jebac psy
— kuno (@kuno1948) February 4, 2020
Środki podjęte w ostatnich latach, surowsze sankcje, takie jak grzywny, kary zbiorowe, zwiększona kontrola nie sprawiły, że na stadionach było mniej pirotechniki. Należy przełamać granice.
HSV postrzega pirotechnikę jako element kultury kibicowskiej. Naszym celem jest zminimalizowanie niebezpieczeństwa, kontynuowanie dialogu i zwiększanie świadomości co do prawidłowych sposobów korzystania z pirotechniki.
Jest ona wykorzystywana podczas innych wydarzeń na Volksparkstadion, więc dlaczego nie na meczach piłki nożnej?
Mówił Cornelius Göbel, szef obszaru związanego z kulturą kibicowską HSV - czy jak tam przetłumaczycie der Leiter des Bereichs Fankultur beim HSV. Oczywiście nie wszyscy fani Hamburga są zadowoleni z tego rozwiązania. Sig Zelt, rzecznik grupy ProFans zrzeszającej przedstawicieli świata kibicowskiego z całych Niemiec, wyraził uzasadnione wątpliwości:
Byłbym zaskoczony, gdyby to okazało się kluczem do zawarcia sojuszu z aktywnymi fanami, który sprawi, że wszyscy byliby zadowoleni. Jest to rzecz za bardzo kontrolowana i brakuje jej spontaniczności.
Oczywiście nie mogę nikogo winić za taką próbę. Trochę się jednak boję, że zostanie to wykorzystane jako alibi, a potem ktoś powie: wychyliliśmy się, stworzyliśmy coś takiego, a wy nadal nie jesteście zadowoleni.
Jak to określił ktoś związany ze środowiskiem polskich kibiców, legalna pirotechnika to jak pójście z mamą do burdelu - i taka własnie opinia panuje wśród wielu fanów. W Niemczech jednak mentalność jest trochę inna niż w Polsce i tam takie rozwiązanie może natrafić na mniejszy opór niż u nas - może, ale nie musi. Zobaczymy, co będzie po sobocie.
W każdym razie dużym plusem jest na pewno to, że za Odrą postanowili podejść do tematu rozsądnie, z głową, a nie na zasadzie chęci prostego, bezrefleksyjnego wytępienia czegoś, co jest już stałym elementem stadionów - w dodatku często nieszkodliwym i takim, który zawsze będzie istniał. Dialog to ważna rzecz i może w Polsce działacze też kiedyś dorosną do tego momentu, żeby chociaż spróbować dojść do jakiegoś kompromisu. No i pytanie też czy kibice będą na to gotowi?
Slightly more fireworks in the away end ... #fcunion #dfbpokal pic.twitter.com/QdH0tduJ5L
— Matt Ford (@matt_4d) February 5, 2020
Takie tam z dzisiejszego Pucharu Niemiec.