Real starał się o Piszczka? ''Może Borussia blokowała je, żebym nie odszedł''
W przeciągu niespełna dekady Łukasz Piszczek stał się ostoją dwóch klasowych jedenastek. Po pierwsze - reprezentacja Polski (bez względu na to, kto był za jej sterami). Po drugie - Borussia Dortmund. A może tylko Borussia Dortmund? Zdaniem zagranicznych źródeł, o usługi Polaka pytał sam Florentino Perez. Dlaczego więc Piszczek na Santiago Bernabeu nie trafił?
Już w sobotę mecz Bayern Monachium vs Freiburg! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Kończący się sezon Bundesligi będzie dla Łukasza Piszczka już przedostatnim na niemieckich boiskach. Były reprezentant Polski przed kilkoma tygodniami przedłużył wygasający w czerwcu kontrakt, który pozwoli mu zakończyć czternasty sezon za zachodnią granicą. Dziesięć z nich to siedem trofeów i status jednego z najlepszych defensorów w całej lidze. Bowiem odkąd Piszczek trafił do Borussii - konkurentów do miana najlepszego prawego obrońcy było dwóch. Philipp Lahm oraz Joshua Kimmich. Pierwszy niemal całą karierę spędził w Monachium. Drugim zaś już teraz interesują się zagraniczne potęgi. Te miały również oko na Łukasza Piszczka, bowiem temat jego przenosin do Realu Madryt pojawiał się niejednokrotnie.
Jak twierdzą zagraniczne media - były reprezentant Polski na Santiago Bernabeu miał trafić jeszcze za kadencji Jose Mourinho. Wówczas prawa strona defensywy była obsadzana Alvaro Arbeloą (obsada niegodna "Królewskich), a jego wygryzienie wydawało się błahostką. Dlaczego więc Piszczek na Santiago Bernabeu nigdy nie trafił? Zapytany został o to wywiadzie dla "kickera":
Pojawiały się od dawna, ale to nigdy nie były bezpośrednie oferty. Może Borussia blokowała je, żebym nie odszedł - domyśla się piłkarz.
Brak porozumienia (o ile zainteresowanie faktycznie było) ostatecznie doprowadziło do pozostania na Signal Iduna Park, co w szerszym kontekście trzeba uznać za właściwy splot zdarzeń. Piszczek w Dortmundzie spędził bowiem dekadę. W przyszłym sezonie dołoży do niej kolejne dwanaście miesięcy, lecz kibice miejscowej Borussii już teraz uznają go za klubową legendę. Jak mówi jednak sam zawodnik - hucznego pożegnania nie oczekuje. Aczkolwiek na takie z pewnością zasługuje.
Miałem tak już w reprezentacji i było dużo emocji. Takie mecze są miłe, ale po prostu nie lubię być w centrum uwagi - twierdzi piłkarz.
Decydując się jednak na podsumowanie kariery Łukasza Piszczka przede wszystkim trzeba pamiętać o dwóch mistrzostwach Niemiec wywalczonych jeszcze pod wodzą Jürgena Kloppa, które były jednocześnie ostatnimi przed dominacją Bayernu (obecnie zmierzającego po ósme mistrzostwo z rzędu). Odnotował 360 spotkań w klubowych barwach i osiągnął status ikony dortmundzkiego klubu. Ikony, która już za lekko ponad rok powróci do Polski, wzmacniając szeregi LKS-u Goczałkowice Zdrój (a takie są przynajmniej plany).