Transfer, który zaskoczył Bundesligę
Doniesienia pojawiły się jakiś czas temu, ale niespecjalnie trzymały się kupy. Max Kruse nie jest zawodnikiem, który swoją charakterystyką odpowiadałby temu, co prezentował w minionych (i nie tylko) rozgrywkach Union Berlin. Jednak transfer stał się faktem i choć większość z Was pewnie nie czuje bluesa, to 75 tysięcy euro zapomniane z taksówki powinno przemówić do Waszej wyobraźni.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Kruse należy do grona piłkarzy fajnych. Nie jest sztampowy, wyróżnia się nie tylko na boisku, ale i poza nim. Różne miał momenty w swojej karierze, które niekoniecznie potoczyła się tak, jak wszyscy by sobie tego życzyli, choć sam Niemiec zapewne jest świadomy - przynajmniej gdzieś głęboko koło serduszka - że w pewnym stopniu jest to też jego wina. Pamiętam, jakby to było dziś, gdy czytało się o narzekaniach Wolfsburga, który irytował się, że grający tam wówczas Kruse... je za dużo Nutelli. Oprócz tego ciągnęła się za nim łatka zapalonego pokerzysty, który co prawda grał w turniejach w pełni legalnych (przynajmniej z tego co pisano), ale lubił zrobić też jakiś przypał. Napaść na laskę, która robiła mu foty w lokalu, a która okazała się dziennikarką "Bilda"? Było. Rehabilitacja w formie wyjazdu na pokerowy turniej o kulach? Była. "Zapomnienie" 75 tysięcy euro z tylnego siedzenia berlińskiej taksówki? Tak, to też Max Kruse. Gość zagrał 14 spotkań w reprezentacji Niemiec, aż Joachim Löw stwierdził, że nie będzie powoływał do kadry piłkarza prowadzącego się w taki sposób.
Sympatyczny Max Kruse w Unionie Berlin. Co może pójść nie tak? Wszystko.
— Michał Serafin (@serafin_michael) August 6, 2020
4 lata temu w stołecznej taksówce zapomniał 75.000 Euro. Ciekawe co teraz odstawi.
W Borussii Mönchengladbach Kruse z Raffaelem stworzyli zajebisty duet. Później pojawiły się pewne tarcia między nim a trenerem Lucienem Favrem, dlatego napastnik powędrował do Wolfsburga. Jako "Wilk" szło mu różnie, ale ogólnie tamten zespół miał wiele niedociągnięć, dlatego Kruse dość niespodziewanie trafił do Werderu Brema, gdzie decydował o obliczu ofensywy drużyny i prawie wprowadził ją z powrotem do europejskich pucharów. Gdy nie udało się ich osiągnąć, w zeszłym roku trafił do Fenerbahce, żeby sobie nieco dorobić. W Turcji pograł rok, bo... pojawiły się opóźnienia w płatnościach, przez co Kruse postanowił wrócić do ojczyzny. W wieku 32 lat zakotwiczył w Unionie Berlin, czyli w mieście, które lubi pograć w pokera.
Nie przychodzę tutaj po to, żeby zajmować się życiem nocnym. Było wiele czynników, które zadecydowały o tym transferze, a dla mnie chodzi przede wszystkim o dobre przeczucie i udane rozmowy. Myślę, że Union był pierwszym klubem, z którym rozmawiałem. Czuję się tutaj mile widziany, zostałem dobrze przyjęty i chcę odegrać dużą rolę na boisku. To jest dla mnie priorytet.
Przyznał nowy nabytek berlińczyków. Kruse jednocześnie wyraził lekki żal dotyczący wypowiedzi dyrektora sportowego Werderu Brema Franka Baumanna, który wyraźnie zasugerował, że 32-latek nie przychodzi do stolicy ze względów sportowych. - Szkoda, że po trzech latach ktoś mówi coś takiego. Każdy, kto mnie zna, wie, że jeśli w coś wchodzę to na 100%! - obiecał piłkarz. Poker i nutella to jednak jedna sprawa, a drugą jest charakterystyka samego gracza, który jest zawodnikiem wybitnie technicznym. Nie za szybki, trochę zbyt okrąglutki, ale z kapitalnym przeglądem pola i świetnie ułożoną lewą nogą. Kruse to napastnik, ale taki bardziej cofnięty, który zarówno asystuje, jak i strzela gole, wchodzi z drugiej linii, uderza z dystansu. Union natomiast to zespół wybitnie toporny, nastawiony na długą piłę i stały fragment gry.
Chyba że Kruse będzie miał obok siebie silnego napastnika pokroju Anderssona, który będzie zbierał te wszystkie górne piłki, będzie potrafił je opanować, przyjąć i odegrać z rywalem na plecach. No ale Andersson chce odejść a znalezienie takiego napastnika łatwe (i tanie) nie jest
— Tomasz Urban (@tom_ur) August 6, 2020
Trener Urs Fischer zapowiedział co prawda, że chce nieco zmienić styl gry drużyny, więc nie ma wątpliwości, że transfer Kruse ma mu w tym pomóc. Sęk w tym, że wypadałoby dać mu do pomocy kogoś jeszcze, bo jeden Kruse - choć jest to zawodnik zdecydowanie nietuzinkowy - wiosny nie uczyni.