Zapowiedź sezonu 2020/21 w Bundeslidze - wirus wirusem - ale kto pokona Bayern?
No to lecimy! Dzisiaj wieczorem startuje 58. sezon Bundesligi, który z wiadomych wszystkim przyczyn wystartuje ze sporym opóźnieniem. Niemcy postanowili narzucić sobie wysokie tempo i skończyć rozgrywki 22 maja, ale znając ich doskonałą organizację - którą pokazali, powracając jako pierwsi po lockdownie - nie będzie to stanowiło dla nich żadnego kłopotu. Więc co tam słychać na niemieckich rewirach?
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Najbardziej palącą kwestią w całej tej zabawie, przynajmniej jeśli chodzi o Bundesligę, był powrót kibiców na stadiony. W Polsce fani mogą oglądać spotkania swoich ulubionych drużyn już od wielu tygodni - oczywiście z zachowaniem odpowiednich ograniczeń - ale w Niemczech, gdzie sytuacja z covidem była nieco bardziej skomplikowana, trochę to wszystko zajęło, zanim udało się wypracować wspólne porozumienie. Trzeba też pamiętać, że nasi zachodni sąsiedzi są krajem federalnym, to znaczy, że każdy z landów może stanowić własne prawo w naprawdę wielu dziedzinach, także jeśli chodzi o zarządzanie pandemią. Ostatnio jednak władze federalne, jak i związkowe (landowe) usiadły razem i dogadały się co do tego, że przez najbliższe 6 tygodni kluby zostaną poddane próbie.
W jej czasie będą mogły wpuszczać na swoje obiekty fanów, ale w liczbie nie większej niż 20% pojemności ich stadionu. To i tak dużo, zważając na to, że w zeszłotygodniowych spotkaniach Pucharu Niemiec na takiej Borussii Mönchengladbach pojawiło się... 300 osób, gdzie normalnie wbija tam 54 tysiące typa. Ale DFB-Pokal jest organizowany przez Niemiecki ZPN, Bundesliga przez Niemiecką Ligę Piłkarską, w związku z czym każdy z tych podmiotów bawi się poniekąd na swoim poletku. Ale jeszcze dwie sprawy co do tych kibiców - po pierwsze, w ten weekend na Wolfsburgu i tak wejdzie ich tylko 500, bo - jak to dobrze znamy! - papierkowe formalności złapały jakieś opóźnienia. Pusto będzie natomiast dzisiaj, na meczu otwarcia Bayernu z Schalke, ponieważ wskaźnik zachorowań w Monachium jest zdecydowanie za wysoki - wynosi 30-50 zachorowań na 100 tys. ludzi, gdzie dopuszczalna liczba wynosi 20.
Mecz Bayernu z Schalke jednak bez widzów, bo liczba zakażeń w Monachium wzrosła z 34/100 000 do 47.
— Tomasz Urban (@tom_ur) September 17, 2020
No i dotarliśmy właśnie do tego Bayernu... Pytanie w ich kontekście zawsze nasuwa się takie samo, a mianowicie - czy ktoś zdoła ich zdetronizować? Bawarczycy mają na koncie 29 tytułów mistrzowskich, więcej niż wszyscy pozostali razem wzięci (28), a tronu nie opuszcza od 8 sezonów. Po zdobyciu potrójnej korony na pewno nie będzie łatwo odebrać im "meistra", bo tak jak co roku są oni gigantycznym faworytem do zwycięstwa, ale... kto wie? W końcu Bayern przechodził już czwarty okres przygotowawczy w tym roku (zimowa przerwa, wirusowa przerwa, przerwa przed Ligą Mistrzów, teraz) i trenuje od ledwie tygodnia - Schalke od 7, ale Schalke to także wielcy nieudacznicy i przeciętniacy, po których za wiele oczekiwać nie można. Rękawicę mistrzom spróbuje rzucić zapewne Borussia Dortmund, która nie nabawiła się wielkich strat podczas tego lata i - przede wszystkim wręcz - utrzymała w kadrze Jadona Sancho! Monachijska kadra jest jednak węższa niż dortmundzka.
Czołówka wiele zmienić się nie powinna. Oczywiście sezon przyniesie różne rozstrzygnięcia i na pewno ktoś zaskoczy, a ktoś zawiedzie, w końcu to futbol, ale patrząc na papierze, to właśnie BVB jest wyraźną drugą siłą Bundesligi. Co z RB Lipsk i Bayerem Leverkusen? Są to ekipy, które straciły swoje gwiazdy - ci pierwsi Timo Wernera, ci drudzy Kaia Havertza (no, i jeszcze Kevina Vollanda), więc nie wiadomo, czy i jak uda się ich zastąpić. W Borussii Mönchengladbach sprawy mają się lepiej, bo tam właściwie żadnych ubytków nie doświadczyli i było... aż dziwnie spokojnie. To jest właśnie ta ligowa czołówka, która zapewne będzie młócić się między sobą, jak w poprzednim sezonie, ale są także kluby, które będą miały ochotę ją podgonić.
Na pierwszy rzut biorę oczywiście Herthę Berlin, gdzie wartość rynkowa kadry po kolejnych wzmocnieniach ponownie wzrosła. Krzysztof Piątek zyskał chociażby solidnego konkurenta do gry w ataku w postaci Jhona Cordoby, z którym pojedynek o wyjściową jedenastkę naprawdę nie będzie łatwy. "Stara Dama" przywitała też przyklepanego zimą Lucasa Tousara, porządnego bramkarza Alexandra Schwolowa i prawego obrońcę Deyovaisio Zeefuika. Trener Bruno Labbadia wykonuje tam niezłą pracę, w związku z czym Hertha powinna być (przynajmniej w teorii) kandydatem do walki o Ligę Europy - tym bardziej że okienko transferowe jeszcze trwa! A oprócz niej? Jest Hoffenheim, które za trenera wzięło sobie bratanka Uliego Hoeneßa - Sebastiana. Jest Wolfsburg, może się skusi Eintracht Frankfurt... No i pytanie brzmi też - kto z tych niby słabszych zaskoczy ligę?
Gęsta atmosfera na siłowni. Czuć, że idzie Bundesliga. pic.twitter.com/NLTmYD6BZw
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) September 16, 2020
Wiem też, że zapewne będziecie śledzić losy Polaków - a trochę się w ich kontekście pozmieniało. O Robercie Lewandowskim nie ma co pisać- serio, bo po co? Brakuje mu 32 goli do drugiego najlepszego strzelca w historii Bundesligi, Klausa Fischera, i wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, że "Lewy" jest w stanie go przeskoczyć. Łukasz Piszczek z kolei zagra swój ostatni sezon w barwach Borussii Dortmund, gdzie zasłużył sobie na całkiem sporych rozmiarów pomnik. Potem? LKS Goczałkowice-Zdrój! O Piątku już wspomniałem, będzie musiał udowodnić swoją wartość - tak samo zresztą jak Bartosz Białek w Wolfsburgu, który po niemiecku czy angielsku nicht verstehen, ale debiut w Pucharze Niemiec już zaliczył.
Mamy też polski duet w Augsburgu. Rafał Gikiewicz po świetnym okresie w Unionie Berlin nie dogadał się z klubowymi władzami i zdecydował się na Bawarię, gdzie poszukiwano solidnego bramkarza - i znaleźli, bo "Giki" to pewna jedyneczka. Trafił tam także Robert Gumny z Lecha Poznań, wybierając całkiem rozsądny kierunek, jak na pierwszy przystanek w swojej europejskiej karierze. W Pucharze Niemiec 22-letni obrońca wszedł co prawda tylko z ławki, ale konkurencję na boku obrony w postaci Raphaela Frambergera powinien w najbliższym czasie bez większych kłopotów rozpracować. Ostatnim "biało-czerwonym" jest Marcin Kamiński, który ponownie spróbuje podboju Bundesligi w barwach Stuttgartu.
Za pierwszym razem szło mu nieźle, z tym że po zmianie trenera stracił miejsce w składzie i wyleciał na wypożyczenie do Fortuny Düsseldorf. Tam grał regularnie, ale potem wrócił do "Szwabów", którzy zdążyli spaść do 2. ligi. Kamiński miał sporego pecha, ponieważ minione rozgrywki prawie w całości stracił z powodu zerwanych więzadeł krzyżowych, ale pod koniec sezonu wrócił i niemalże z miejsca trafił do wyjściowej jedenastki! Polski stoper ma pewne ograniczenia, to w Niemczech wiedzą wszyscy, ale na ekipę takiego Stuttgartu powinien wystarczyć i prezentować w miarę solidny poziom.
Jóźwiak, Gumny, Płacheta, Listkowski, Helik, Bochniewicz, Białek i prawie 17 mln euro w kasie polskich klubów (wg Transfermarkt).
— Piotrek Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) September 16, 2020
A jeszcze jedno takie pytanko... JAKIE SĄ 4 RZECZY, KTÓRE WARTO ŚLEDZIĆ W TYM SEZONIE BUNDESLIGI?
- Co z tym Schalke? Klub z Gelsenkirchen znajduje się w ogromnych tarapatach, nie ma kasy, trudno mu robić transfery, kadra jest ledwie niezła, a trener David Wagner nie prezentuje niczego specjalnego. "Königsblauen" popadli w wielki marazm i naprawdę ciekawe będzie obserwowanie tego, czy w tym sezonie S04 pójdzie trochę w górę, czy nadal będzie prezentować beznadziejny poziom godny spadku. Przypomnijmy, że chłopaki z Gelsenkirchen nie wygrali żadnego z ostatnich 16 ligowych spotkań.
- Kiedy nowy stadion? Jeśli wszystko dobrze pójdzie, w ciągu następnych kolejek będziemy mogli zobaczyć nowy stadion Freiburga. Stary Schwarzwald pójdzie w zapomnienie, choć... nie wiadomo, jak szybko. Okoliczni mieszkańcy - dokładnie to 6 osób - złożyło wniosek o to, żeby spotkania nie rozgrywały się... po godzinie 20:00 oraz w niedzielę między 13 a 15. To trochę komplikuje sprawę piątkowych meczów ligowych (choć spadkowy Paderborn ma tak samo) oraz potencjalnych pucharów i co ogólnie sprawiło, że Freiburg musi znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie tego problemu. Sądy, nie sądy, rozkminy...
- Czy udało im się przebudować? Werder Brema miał haczyć o europejskie puchary, a zahaczył o spadek. Taki to mieli sezon na północy i cudem udało im się utrzymać, ratując się w barażu z drugoligowcem - w słabym stylu. Teraz rodzi się pytanie, jak bremeńczycy będą wyglądać w nadchodzących rozgrywkach? Trener Florian Kohfeldt zapowiadał, że chcą odnaleźć w sobie to, co grali wcześniej, ale czy im się to udało? Na swoje szczęście (przynajmniej na razie) Werder utrzymał w składzie skrzydłowego Milota Rashicę, największą gwiazdę, choć w pierwszej kolejce i tak nie zagra z powodu kontuzji.
- Co pokażą beniaminkowie? Do ligi awansowali Arminia Bielefeld oraz Stuttgart. O ile obecność tych drugich nikogo nie dziwi, a dziwić raczej może to, że zrobił się z nich klub jojo, to ci pierwsi wrócili do najwyższej ligi po 11 burzliwych latach. Nie jest to tak wesoły, ofensywny beniaminek jak Paderborn, nie jest to też toporny Union... oni są po prostu zrównoważeni. No, jedynie jakością nie grzeszą, przez co zapowiadają się na porządnego chłopca do bicia, ale szansy im odbierać oczywiście nie wolno. Przynajmniej Artur Wichniarek mógł uronić łzę szczęścia, ponieważ w Bielefeldzie do teraz pamiętają jego świetną grę, gdy otrzymał swego czasu przydomek "Króla Artura"!
Każdy sezon jest swoistą zagadką, każdy klub to duży pytajnik. Kolejna historia zacznie pisać się już dzisiaj, kolejne smaczki będą odkrywane wraz z następnymi tygodniami. Bundesligo, dobrze, że wróciłaś!