O krok od zawieszenia transmisji Bundesligi!
Wbrew pozorom i powszechnie panującemu spokojowi niewiele brakowało do tego, abyśmy w ten weekend nie oglądali w telewizji meczów Bundesligi! Ale to było trochę tak, jak z dobrym kierowcą parkującym w ciasnym miejscu - niby było blisko do draśnięcia, ale było też wiadomo, że nic się nie stanie.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Koronaskurczybyk ciągle powoduje wielkie problemy logistyczne. Nie ominęły one stacji telewizyjnych i radiowych, które odpowiadają za transmitowanie meczów Bundesligi. Koncepcja higieny, którą wprowadziła w życie Niemiecka Liga Piłkarska (DFL), zakłada, że osoby z terenów szczególnie zagrożonych wirusem nie mogą pracować na stadionie w trakcie spotkania - reporterzy, operatorzy, technicy. Obszar ryzyka w Niemczech obejmuje naprawdę ogromną część państwa, co zgodnie z wytycznymi DFL spowodowałoby, że... nie miałby po prostu kto tych meczów robić! Paweł Rybak, Polak pracujący przy transmisjach Bundesligi, pisał na Twitterze, że dotyczyłoby to jakichś 95% pracowników!
Niewykluczone,że w ten weekend Bundesliga nie będzie transmitowana w TV. Olbrzymi obszar Niemiec to strefa ryzyka a osoby z tych stref czyli 95% obsługujących transmisje przyjeżdża z nich.Pomóc może „nagięcie” przepisów albo mobilne,szybkie testy.
— Pawel Rybak (@PawelRybak) October 13, 2020
Siedziba telewizji Sky znajduje się obok Monachium, redakcja Sportschau (od ARD) w Kolonii, a w obu tych miastach współczynnik zachorowań był wyższy niż dopuszczalne, nazwijmy to, normy. Jasne stało się, że władze piłkarskie na szybko będą musiały coś zrobić, żeby obejść te przepisy, ponieważ zrozumiałe chyba jest, że dla nich transmisje z meczów oznaczają być albo nie być. To już nie te czasy, że gra się tylko dla tych na stadionie.
Sprawę postanowiono rozwiązać w bardzo nieskomplikowany sposób, niezwiązany bynajmniej z szybkimi testami na Covid ani z testami PCR - o czym spekulowano. Po prostu... skreślono z przepisów punkt mówiący o tym, że osoby pracujące na stadionie w ciągu 14 dni przed meczem nie mogą przebywać w strefie ryzyka. I tyle, po problemie, już mogą! To nie będzie zapewne ostatnia rzecz, jaką władze zrobią w tej kwestii, ponieważ głośno mówi się o tym, aby zwiększyć nacisk na maseczki noszone przez obsługę na obiekcie. Do tej pory jeśli ktoś miał zrobiony test PCR, który nic nie wykrył, mógł on chodzić bez ochrony ust i nosa, ale z uwzględnieniem półtorametrowej bezpiecznej odległości.
Warto też pamiętać o jednej rzeczy, na którą zwraca uwagę "kicker" - za osoby pracujące na stadionie odpowiada DFL, organizator, ale już za wpuszczanie kibiców na stadion odpowiadają polityczne władze lokalne.