Mogli postarać się bardziej
Choć osobiście nie czuję zbyt wielkiej mięty przy rozgrywkach Pucharu Niemiec, to jednak nie omieszkam zerknąć, co się dzieje w trakcie takich zmagań. Zawsze jakiś faworyt wywinie efektownego kozła, zawsze ktoś kogoś zbombarduje, zawsze ktoś napisze jakąś fajną historię. Dzisiaj jednak nasi zachodni sąsiedzi mogli postarać się bardziej - choć rzecz jasna coś tam się podziało...
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Nie ukrywam, że po cichu liczyłem, iż dołujący w drugiej lidze Eintracht Brunszwik, z Martinem Kobylańskim w składzie, napsuje więcej krwi niezbyt przekonującej ostatnio Borussii Dortmund. Ekipa BVB jest mocno apatyczna i lubi popełnić sobie jakiś błąd w obronie, a jakby tego było mało, nie miała dziś w kadrze ani pół napastnika. Wiem oczywiście, że dortmunczycy nie mają jako tako innego napadziora niż kontuzjowany Erling Haaland, no bo jednak Yousouffa Moukoko - mimo ostatniego debiutanckiego gola - to wciąż tylko 16-latek, przez co możliwości rotacji nie są zbyt szerokie. Dzisiaj jednak nawet on nie mógł zagrać (uraz kolana), więc nowy trener Edin Terzić postawił na szpicy na... kapitana rezerw, 22-letniego Steffena Tiggersa, który ładuje sporo goli w czwartej lidze! I gość zagrał pełne 90 minut!
Swoją drogą, Sancho nieźle spieprzył sprawę. Była szansa na klasyczny meczyk BVB z drużyną z niższej ligi, czyli takie 2:1 po golu w 119. minucie.
— Marcin Szlawski (@MarcinSzlawski) December 22, 2020
Borussia zdominowała Eintracht, choć wygrała tylko 2:0 - i to po golu Jadona Sancho w samej końcówce spotkania (Mats Hummels strzelił na 1:0 w 12. minucie). Jeszcze pewniej swojego rywala pokonał RB Lipsk, z tym że on mierzył się z bundesligowym Augsburgiem, z niezłym Rafałem Gikiewiczem i słabym Robertem Gumnym w składzie. Borussia Mönchengladbach zaprezentowała książkowe nękanie słabiaka z Elversbergu (4. liga), rozwalając grającego w dziesięciu przeciwnika 5:0, a Schalke (Schalke!!!) wygrało z czwartoligowym Ulm 4:1. Schalke wygrało!!!
Schalke nie potrafi przedostać się w pole karne 4-ligowca. Jedynym pomysłem długa piłka od obrońców na Benito Ramana (1,72 m). pic.twitter.com/ksPtFbW4cj
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) December 22, 2020
Co za fortel Schalke. Źle wyrzucony aut, jednak rywale wznawiający zza linii, odbiór, kontra, gol. Tak to robimy.
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) December 22, 2020
No dobra, pewne niespodzianki dzisiaj były, bo jednak dwóch bundesligowiczów pożegnało się, przegrywając z zespołami niżej notowanymi. Hoffenheim, mocny reprezentant Niemiec w Lidze Europy, uległo drugoligowemu Greuther Fürth, ale dopiero po karnych, bo w samym meczu było 2:2 - choć skazywani na pożarcie drugoligowcy zmarnowali "jedenastkę" w ostatniej minucie podstawowego czasu gry, przed dogrywką, w której zresztą przeważali. Natomiast Union Berlin uległ 2:3 Paderbornowi, który w zeszłym sezonie zleciał z najwyższej ligi niemieckiej. Stołeczny klub walczył, w końcówce mocno nacisnął, ale nie dał rady i... jakoś nie czuję, aby była to sensacja roku. Wiadomo, berlińczycy w Bundeslidze spisują się świetnie, ale żeby ktoś na nich stawiał w Pucharze? Nie... Zresztą obie te ekipy w 2019 roku wspólnie awansowały na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Union przetrwał, Paderborn nie.
Hoffenheim i Union już mają Puchar z głowy. Dramatyczna końcówka meczu w Berlinie. Union miał w ostatniej sekundzie doliczonego czasu szansę na wyrównanie, ale Awoniyi z 5 metrów trafił w słupek. Zabrakło centymetrów. Wielka wiktoria Baumgarta we własnym domu.
— Tomasz Urban (@tom_ur) December 22, 2020
Komplet wyników tutaj: