PODSUMOWANIE WEEKENDU - pośmiejmy się z Barcelony. Znów przegrała
Bundesliga
18-01-2021

PODSUMOWANIE WEEKENDU - pośmiejmy się z Barcelony. Znów przegrała

-
0
0
+
Udostępnij

Dzień dobry, cześć, witamy. Za nami trzy dni, które ponownie sprawiły, iż z Barcelony śmiać się można. Otóż Duma Katalonii znów przegrała. Przegrała w Superpucharze Hiszpanii, a jej oponentem nie do przejścia okazał się wielki i przepotężny Athletic Bilbao. A co wydarzyło się poza tym?


Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.


Weekendowe granie już standardowo rozpoczęliśmy w piątek.

Na dzień dobry mieliśmy przyjemność śledzić zmagania we Francji oraz Niemczech. Tak w ramach rozgrzewki. W starciu Montpellier i Monaco obyło się bez większej niespodzianki. Ekipa Niko Kovaca utrzymała bezpieczne prowadzenie do końca, odnosząc arcyważne zwycięstwo (3:2). O braku zaskoczenia nie można jednak powiedzieć w przypadku pojedynku w Berlinie. Tego, w którym rolę gospodarza przyjęli piłkarze miejscowego Unionu i sprawili psikusa rywalom z Leverkusen. Dziwne, prawda? No właśnie nie do końca. Piątkowa porażka „Aptekarzy” była już czwartym meczem bez zwycięstwa z rzędu.

Kapryśny początek weekendu dał się we znaki Portugalczykom. W szczególności tym walczącym o mistrzostwo kraju, którzy bez zbędnych podziałów postanowili sprezentować część punktów rywalom. Piłkarze Sportingu zremisowali z Rio Ave. Identycznym rezultatem zakończyło się również spotkanie pomiędzy Porto oraz Benficą.

Na miano największego przegranego zapracowali piłkarze AS Romy. Nie dość, że w derbach Rzymu wyglądali fatalnie i ostatecznie ulegli odwiecznemu rywalowi w postaci Lazio (0:3), to następstwem tegoż to smutnego wyczynu była strata dystansu do czołówki. A mieli się przecież bić o coś poważnego. Mieli powalczyć o Ligę Mistrzów i postraszyć Milan. Tymczasem pozostało zebrać ofiary po derbach, a następnie sklecić defensywę w jedną całość. Ciro Immobile oraz Luis Alberto rozbili ją za łatwo.

Jeśli Wayne Rooney zazdrościł Frankowi Lampardowi i Stevenowi Gerrardowi możliwości pełnoprawnego kierowania zespołem, to już nie musi. W piątek został ogłoszony nowym szkoleniowcem Derby County. W rzeczywistości we wspomnianej funkcji spełniał się od listopada, lecz w końcu może to robić bez przypału.

A co przyniosła sobota?

Sobota w Hiszpanii stała pod znakiem Pucharu Króla. Tego dnia padały naprawdę przedziwne wyniki, które sprawiły pożegnanie z kilkoma drużynami, które na pierwszy rzut oka powinny poradzić sobie z awansem do kolejnej rundy. W tym gronie rzuca się przede wszystkim przypadek Deportivo Alaves, które zostało rozgromione przez Almerię oraz porażka Cadizu, a przecież tegoroczny beniaminek zachwyca wielu obserwatorów futbolu w Hiszpanii.

Kolejne punkty w tym sezonie straciła Borussia Dortmund. W nie najlepszych okolicznościach wywrócił się RB Lipsk, a kwintesencję soboty w Niemczech podsumowała równie żenująca wpadka Borussii Mönchengladbach. Cały tercet potracił punkty w pojedynkach ze stosunkowo słabszymi rywalami. A tak przynajmniej mówi papier i położenie poszczególnych rywali w ligowej tabeli. Otóż przeszkodami nie do przejścia okazali się zespoły z Moguncji, Wolfsburgu oraz Stuttgartu. Jakby to powiedzieć, z takim podejściem Bayernu raczej nie dogonią.

Cud stał się natomiast w Anglii. Po raz drugi w tym sezonie szansę zaprezentowania się dostał Kamil Grosicki (poprzednio pojawił się na murawie w meczu z Newcastle). Reprezentant Polski nie dość, że zagrał od początku, to na murawie spędził ponad godzinę gry. Pokazał się w ataku. Popracował w obronie. Na ogół dał znak, iż ma się dobrze. Jego zespół pokonał w dodatku „Wilki” i ponownie zbliżył się do uciekającej stawki. Głównie za sprawą kolejnych porażek Burnley oraz Fulham. To również jest ważne odnotowania.

Skutecznie, lecz bez większego błysku zagrało Chelsea. Jedyną w tym spotkaniu bramkę zdobył Mason Mount, za co powinien być mu wdzięczny Frank Lampard. Prawdopodobnie tylko z powodu kompletu punktów przeciwko Fulham, szkoleniowiec „The Blues” może zasiadać w swym gabinecie i z nieco większym spokojem spoglądać w przyszłość. A tam? Kolejne ważne starcie. Już jutro ich rywalem będzie Leicester City. Zespół prowadzony przez Brendana Rogersa pokonał w sobotę Southampton i przejął pałeczkę po ekipie „The Reds”. Od teraz to właśnie „Lisy” znajdują się bliżej lidera Premier League.

Kolejnego rozczarowania doznali kibice Olympique Marsylia. I tym oto kibicom współczujemy. Naprawdę trudno wspierać zespół, który miewa wahania formy pięć razy w miesiącu. A z racji tego, że ostatnim razem punktowali (zremisowali z Dijon), tym razem nie mogło być kolorowo. Więcej bramek strzeliło Nimes. Mniej razy odpowiedziała Marsylia i kolejna porażka w tym sezonie stała się faktem. Powody do zadowolenia mieli natomiast w Paryżu. Bo choć zagrali bez trenera – Mauricio Pochettino zaraził się koronawirusem – zasłużenie pokonali Angers. Ale czy mogło być inaczej? Nawet gdy dominują i nic nie wpada, to zjawi się gracz pokroju Layvina Kurzawy, który postawi kropkę nad "i", a przy okazji zapewni zwycięstwo.

I w końcu nadeszła niedziela, która tańczyła, jak hity zagrały.

Robert Lewandowski znów strzelił. Zrobił to po raz 21. w trwających rozgrywkach i ponownie odjechał reszcie stawki. W tym momencie ma już dziewięć trafień przewagi nad Erlingiem Brautem Hålandem. A jeśli Polak trafił, to Bayern oczywiście wygrał. I niczym Lewandowski wykorzystał potknięcie pędzącego peletonu. Ale co w tym dziwnego, gdy Bawarczycy lecą przed siebie, a kandydaci do tytułu gonią ich na wstecznym.

W niedzielę pucharowe mecze w Hiszpanii już tak bardzo nie sprawiały bólu głowy, bo większość meczów skończyła się zgodnie z oczekiwaniami. Największą niespodziankę sprawiło trzecioligowe Navalcarnero, które wyeliminowało Eibar. Ten wynik mógł sprawić wiele przykrości polskim kibicom, gdyby grał Damian Kądzior. Skoro jednak Polaka zabrakło w drużynie, to traktujemy ten wynik z większym dystansem. Trzeba przede wszystkim przyznać, że mecze Pucharu Króla były wyłącznie przystawką przed wieczornym daniem głównym. W Sewilli starły się Barcelona oraz Athletic Club, a stawką był Superpuchar Hiszpanii. Po końcowym gwizdku świętowanie nastąpiło w Kraju Basków, bo to podopieczni Marcelino okazali się silniejsi i wygrali ten prestiżowy mecz.

W niedzielę na angielskich boiskach najbardziej grzało nas spotkanie Liverpoolu z Manchesterem United. Niestety, ta rywalizacja zawiodła oczekiwania i zakończyła się bezbramkowym remisem. Inne zespoły z czołówki uznały, że one sobie postrzelają, a dzięki temu zgarnęły komplety punktów. Tottenham pewnie pokonał Sheffield United (3:1), a Manchester City ograł Crystal Palace (4:0). Ozdobą tych spotkań było trafienie, którym popisał się pomocnik Tottenhamu, Tanguy Ndombele. Piękny lob Francuza przypieczętował wygraną drużyny z Londynu. Odpowiedzią w rywalizacji Manchesteru City z Crystal Palace była piękna bramka Ilkaya Guendogana. Warto zauważyć, że dwa trafienia w tym spotkaniu zanotował stoper „The Citizens”, John Stones. Zwycięstwa przybliżyły te dwa zespoły do prowadzącego w tabeli Manchesteru United.

We Włoszech na największy hit musieliśmy poczekać aż do wieczora. Dopiero o 20:45 rozpoczęło się starcie Interu z Juventusem. Wiadomo było, że w czasie rywalizacji boiskowej może być gorąco, ale atmosfera została podgrzana już przed pierwszym gwizdkiem. Arturo Vidal (były gracz Juventusu, obecnie zawodnik Interu) rozmawiając z Giorgio Chiellinim pocałował herb drużyny z Turynu. Kibice z Mediolanu posyłali już gromy w stronę Chililijczyka, a ten dał mediolańczykom prowadzenie. Co za chichot losu. Drugą bramkę dla Interu dołożył Nicolo Barella i podopieczni Antonio Conte zgarnęli komplet punktów. Nieco wcześniej Atalanta bezbramkowo zremisowała z Genoą, a Napoli urządziło sobie trening strzelecki w starciu z Fiorentiną i wygrali aż 6:0. W tym starciu oglądaliśmy dwóch Polaków – Piotr Zieliński zdobył nawet bramkę na 4:0, a Bartłomiej Drągowski stał w bramce drużyny z Florencji. 23-latek z pewnością nie będzie dobrze wspominał tego dnia

 

Komentarze0
Musisz być zalogowany aby dodawać komentarze.

Najnowsze

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej
-
+9
+9
+
Udostępnij
Główne
10-05-2024

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej

FATALNE STATYSTYKI Viniciusa w el. do MŚ 2026! O.o
-
+36
+36
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

FATALNE STATYSTYKI Viniciusa w el. do MŚ 2026! O.o

HIT! Oto CEL na wzmocnienie dla Realu Madryt!
-
+37
+37
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

HIT! Oto CEL na wzmocnienie dla Realu Madryt!

PAMIĘTNE SKŁADY z półfinału LM 2010! <3
-
+32
+32
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

PAMIĘTNE SKŁADY z półfinału LM 2010! <3

Tak jeden z użytkowników X PODSUMOWAŁ KADENCJĘ PROBIERZA xD
-
+31
+31
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Tak jeden z użytkowników X PODSUMOWAŁ KADENCJĘ PROBIERZA xD

Tak Neymar WSPIERA Viniciusa na swoim stories!
-
+26
+26
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Tak Neymar WSPIERA Viniciusa na swoim stories!

Tak wyglądała klasyfikacja strzelców Premier League 2007/08!
-
+16
+16
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Tak wyglądała klasyfikacja strzelców Premier League 2007/08!

CYTAT Jakuba Rzeźniczaka z grafiki promującej FAME MMA xD
-
+27
+27
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

CYTAT Jakuba Rzeźniczaka z grafiki promującej FAME MMA xD

Oto LICZBY Viniciusa z ostatniego meczu z Urugwajem xD
-
+25
+25
+
Udostępnij
Grafiki
23-11-2024

Oto LICZBY Viniciusa z ostatniego meczu z Urugwajem xD

Lewandowski naśladujący Pepa Guardiole... xD [VIDEO]
-
+22
+22
+
Udostępnij
Video
23-11-2024

Lewandowski naśladujący Pepa Guardiole... xD [VIDEO]