Piątek z wpadką, Białek z golem, Dortmund znów dał...
Niby liga niemiecka, ale tydzień jednak angielski. Dzisiejsza kolejka to półmetek Bundesligi, po którym można już wyciągnąć pewne wnioski - takie jak to, że Bartosz Białek ma naprawdę fajną przyszłość w Wolfsburgu, że Krzysztof Piątek i Hertha Berlin to nie najlepsze połączenie i że Borussia Dortmund... nadal trzęsie się w swojej dyspozycji.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Dzisiejszy dzień w Bundeslidze zaczął się od zwyczajnego spotkania Borussii Mönchengladbach z Werderem Brema, które zakończyło się wygraną tych pierwszych 1:0 - spodziewane, ale bremeńczycy mogli zaskoczyć, szczególnie w końcówce (słupek Milota Rashicy). Ciekawsze historie działy się jednak poza boiskiem, bo z kompletnie bezsensownego powodu ten mecz musiał opuścić napastnik "Źrebaków" Breel Ebolo. Media doniosły, że zawodnik pojechał sobie na imprezę, gdzie było zdecydowanie za dużo osób, a sam zainteresowany twierdził, że... pojechał w okolicę do kolegi, żeby obejrzeć sobie koszykówkę. Policja miała spisać wszystkich, którzy byli w okolicy i tak jakoś trafiła na Embolo, co później funkcjonariusze... faktycznie potwierdzili. "Bild" jednak nie miał zamiaru odpuszczać i stwierdził, że Szwajcar ściemnia, a z imprezy ewakuował się, uciekając do sąsiedniego mieszkania przez... okno. Jaja jak berety.
To niemożliwe. Przecież Embolo nigdy nie trafiłby w okno ;)
— Paneb_Ognik (@Paneb_Ognik) January 19, 2021
Hitem dnia było rzecz jasna starcie Bayeru Leverkusen z Borussią Dortmund i, kurde, był to świetny mecz! "Die Werkself" pokonali BVB 2:1 i było to zwycięstwo zasłużone, choć różnie mogło być. Bayer oddał jednak aż 13 celnych uderzeń, przy ledwie... trzech dortmundczyków. Borussia miała dobre jakieś 20-25 minut, przez resztę czasu wskazywać należałoby Leverkusen, a już na pewno w pierwszej połowie. Podobnie jak w niedawnym spotkaniu z RB Lipsk BVB nie istniała przez pierwsze 45 minut. Trener Edin Terzić już trochę sobie ekipę z Westfalii prowadzi i chyba możemy już stwierdzić, że póki co to on Borussii nie odmienił.
Dużo błędów, niedokładności, Leverkusen świetnie odnajdywało sobie przestrzenie w nie najlepiej zsynchronizowanej formacji "żółto-czarnych" gości. Tak choćby pierwszą bramkę zdobył Moussa Diaby, kiedy otrzymał fantastyczne długie podanie od Leona Baileya. Dużo też było sytuacji, w których dortmundczycy końcem buta przecinali podania niemalże skutkujące "setkami", a swoje także Bayer po prostu zmarnował. Z tym, co grali przez prawie godzinę, BVB nie powinna mieć wiele do gadania, ale taka to już drużyna Leverkusen jest. Potrafią błysnąć, jak mało kto, mają mnóstwo schematów rozegrania, są ofensywni i efektowni, ale jednocześnie bardzo niestabilni i chaotyczni - czego usposobieniem są Diaby i Bailey właśnie. W drugiej połowie Dortmund mógł przez to prowadzić, miał kilka dogodnych okazji, ale koniec końców wszystko załatwił 17-letni Florian Wirtz - drugi Kai Havertz. 17 kolejek i 6. porażka Borussii. Tak się mistrza Bayernowi Monachium nie odbiera.
Wypominano dzisiaj na tt Brandtowi, że minął rok od ostatniej ligowej bramki. No to sobie wziął tweety do serca :)#bundesTAK
— Maciej Iwanow (@Maciej_Iwanow) January 19, 2021
I jak tu pojąć Bayer? Dopiero co z Werderem akcji nie potrafili sklecić. Choć w sumie już ostatnio pisałem, jak bardzo brakuje Wirtza. I z nim dziś ofensywa znacznie groźniejsza.
— Martin Huć (@martinhuc) January 19, 2021
Touch 👌
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) January 19, 2021
Finish 🎯
Diaby 😜 #B04BVB 1-0 pic.twitter.com/EgzqGqlcxv
BVB przycisnęło po wyrównującym trafieniu Brandta, ale kilkanaście minut przyzwoitej gry nie wystarczyło w tym spotkaniu. Zasłużony triumf Leverkusen, niezwykle istotny dla tej drużyny po niezbyt udanym rozpoczęciu nowego roku. #B04BVB #BundesTAK
— Mateusz Kamiński (@mkaminski95) January 19, 2021
W naszej grze jest tyle niedociągnięć i nieudolności, że cudem będzie spokojna kwalifikacja do LM. Arogancja naszych piłkarzy czasem przybiera niewyobrażalne rozmiary.
— Borubar (@Borubar1221) January 19, 2021
W pozostałych dwóch dzisiejszych meczach swój wielki udział mieli Polacy - chociaż były to udziały skrajnie różne. Bartosz Białek wszedł w 60. minucie meczu Wolfsburga i po pięciu minutach napoczął Mainz, świetnie odnajdując się po wizjonerskim podaniu Maximiliana Arnolda. Zresztą... zobaczycie to pod spodem. To był ósmy występ 19-latka i jego drugi gol w Bundeslidze, ale w przeciwieństwie do trafienia z Werderem nie była to bramka kończąca, ale napoczynająca. Ostatecznie "Wilki" wygrały 2:0.
Tak strzela Bartosz Białek. Czekam na pierwsze powołanie i duo z Robertem Lewandowskim. Pięknie się zapowiada.
— Piotr Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) January 19, 2021
pic.twitter.com/rUamQoiiV5
Obracamy teraz sytuację o 180 stopni i przechodzimy do Krzysztofa Piątka. Po raz drugi z rzędu "Piona" wyszedł w podstawowej jedenastce nie zamiast, ale obok Jhona Cordoby i po raz kolejny nie dał nic zespołowi. Hertha Berlin przegrała 0:3 z Hoffenheim, a wszystko zaczęło się od rzutu karnego, którego Polak... zmarnował. Hoffe jest w kryzysie, ale najwyraźniej "Stara Dama" w jeszcze większym i trudno tam patrzyć w najbliższą przyszłość z optymizmem. Prawda jest taka, że trener Bruno Labbadia nie może być pewny swojej posady, a Piątek... no, na razie daleko mu do miana super transferu. Ale pamiętajmy o tym, że nie tylko Polak jest tam beznadziejny, bo tak naprawdę to cała Hertha wygląda źle.
Jak podczas każdego meczu Herthy pomyślę, że Piątek ich kosztował 24 miliony euro, to łeb mnie boli.
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) January 19, 2021
Po ponad 70 minutach Piątek opuścił boisko. Słaby mecz, bez żadnych usprawiedliwień. #BundesTak
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) January 19, 2021