Dymi się u Piątka w klubie
Każdy już chyba słyszał o grubych milionach, które w przeciągu ostatniego 1,5 roku wpompował w Herthę Berlin inwestor Lars Windhorst, chcący uczynić ze "Starej Damy" prawdziwy wielkomiejski klub. Na razie jednak cały ten projekt można wyrzucić do kosza, tak jak wyrzucono w Hercie wiele milionów na bezsensowne transfery. Dzisiaj, po kolejnym beznadziejnym meczu (wczorajsze 1:4 z Werderem Brema), pojawiły się tego konsekwencje.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Niestety, ale trzeba wprost przyznać, że jednym z takich "spalonych" transferów jest jak na razie Piątek, który kosztował 24 mln euro (wg niektórych źródeł nawet więcej), a póki co kompletnie nie pokazuje wymaganej jakości. Santiago Ascacibar kosztował 10 mln euro i w tym sezonie jeszcze nie zagrał. Lucas Tousart kosztował 25 mln euro, a wielkiego pożytku z niego nie ma. Deyovaisio Zeefuik był akurat tańszy, bo dali za niego 4 mln euro, ale obecnie na prawej obronie gra stary Słowak Peter Pekarik. I tak dalej, i tak dalej... Co miało być wzmocnione, nie zostało, drużyna nie stanowi monolitu, żrą się tam jak wściekli, nie wiedzą jak grać, co grać, popełniają mnóstwo błędów. Ktoś musiał polecieć.
Czyli zgodnie z logiką i zapowiedziami trener Bruno Labbadia i dyrektor zarządzający Michael Preetz zostali zwolnieni z Herthy Berlin. Możliwości w klubie mają wielkie, ale powstały chaos jest tam jeszcze większy. #bundesTAK
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) January 24, 2021
Wiadomo, że najprościej - i często najskuteczniej - wywalić trenera. Bruno Labbadia przejął Herthę w trakcie poprzedniego sezonu, zaczął zabawę w Covida i skończył sezon w bardzo dobrym, zadowalającym stylu. Wydawało się, że to może wypalić, bo choć ten były znakomity piłkarz cieszył się metką strażaka (coś a la Leszek Ojrzyński), który głównie ratuje kluby w fatalnej sytuacji, to jednak wyglądał na gwaranta pewnej stabilizacji. Okazało się jednak, że stabilizacji żadnej nie było, a "Stara Dama" ma tylko dwa punkty przewagi nad miejscem barażowym Bundesligi. Nie pykło.
Że taki klub tak długo szukał swojej "osobowości" to jest szok. Niemcy, a szczególnie berlińczycy, nie zasługują na tak słabą drużynę, jaką była Hertha
— Bartek Maczeta Pompa 💯 (@guxumuzgu) January 24, 2021
Inna sprawa, że klub chcący zaliczyć rozwój wynikający z zastrzyku gotówki musi tę gotówkę odpowiednio zainwestować. A za to odpowiadał już dyrektor ds. zarządzania Michael Preetz, będący twarzą działań organizacyjnych Herthy od 2009 roku. Przez sporą część czasu jego praca była względnie pozytywna, dawał radę, nawet pograł w Lidze Europy, ale gdy dostał zdecydowanie grubszy portfel, zaczął się gubić. Nie zbudował porządnego zespołu mimo świetnych możliwości, no i nie trafiał z kolejnymi szkoleniowcami. W 2019 roku nie przedłużył kontraktu z pracującym w klubie od ponad 4 lat Palem Dardaiem, a potem stawiał na kolejne niewypały. Kto teraz ma przyjść tymczasowo zastąpić Labbadię? Dardai właśnie! Do tej pory odsunięty na boczny tor w drużynie do lat 16 (sam tak chciał, bo mógł pewnie trafić do innego klubu).
Zwolnienie Labbadii to jedno, ale jeszcze większym problemem tego zespołu wydaje się być Preetz. Jego odejście powinno zdecydowanie wyjść na dobre temu stołecznemu klubowi. https://t.co/UmsFIHmRBl
— Mateusz Kamiński (@mkaminski95) January 24, 2021
Nie wiadomo, co będzie dalej z berlińskim projektem, ale inwestor raczej tak szybko nie zwinie swoich manatków. Pozostaje czekać na kolejne decyzje i zaakceptować fakt, że ten sezon będzie kolejnym straconym rokiem. Drugim z rzędu. Stolica Niemiec trochę będzie musiała poczekać na bandę z prawdziwego zdarzenia.