Jeden mniej do koryta
Po tym, jak w styczniu z Pucharem Niemiec pożegnał się Bayern Monachium, do walki o tytuł ruszyło pięć ekip. Nie miały łatwo, jedne męczyły się bardziej, inne mniej, jedna zaś... odpadła. Z czwartoligowcem. To będzie dobry Puchar!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
We wtorek na chill ouciku swoją robotę wykonał Werder Brema. Bundesligowy raczej-słabiak bez większych problemów (oprócz nerwowej końcówki) wyeliminował drugoligowe Greuther Fürth i zameldował się w ćwierćfinale. Tak po prostu. Nieco więcej stresu miał pogromca Bayernu Monachium, Holstein Kiel, które po karnych pokonało ligowego pobratymca z Darmstadt - choć ci drudzy dopiero w 86. minucie zdobyli bramkę na wagę do dogrywki.
Największe jaja przysporzyły nam jednak Borussia Dortmund i Bayer Leverkusen - elementy wielkiej piątki faworytów, którzy w czasie absencji Bayernu powalczą o DFB-Pokal. BVB zagrała w swoim stylu. Jej rywalem był Paderborn z 2. Bundesligi, który po pierwszych kilkunastu minutach dostawał w tyłek 0:2. Z planem. Końcówka jednak należała do skazywanego na pożarcie, dzięki czemu w 97. minucie, po rzucie karnym, udało mu się wyrównać i doprowadzić do dogrywki! I wtedy się zaczęło... Erling Haaland strzelił w 95. minucie na 3:2 (tak, tak, gol na 3:2 padł przed tym na 2:2, witamy w świecie piłkarskiego paradoksu), ale okazało się, że był na pozycji spalonej. Sęk w tym, że zdaniem sędziego Tobiasa Stielera jeden z graczy Paderbornu trącił piłkę zagraną w stronę Norwega, przez co ten w praktyce otrzymał ją od rywala, a nie od swojego zawodnika.
Ja nie lubię pojęcia "z duchem gry". Wolałbym, by sędziowie stosowali się do przepisów. I jak widać, nie taki martwy ten przepis.
— Tomasz Urban (@tom_ur) February 2, 2021
Trener drugoligowca, Steffen Baumgart, grzmiał po meczu niczym niedźwiedź. Mówił o arogancji, bezczelności i w ogóle o śmiechu na sali. Wspomniał, że dla jego klubu taki awans to kwestia 2 mln euro i w karygodnych okolicznościach został on jego drużynie odebrany (a przynajmniej odebrano możliwość, no bo był wtedy jeszcze remis). Baumgarta wkurzyło także to, że Stieler nie obejrzał wszystkiego w monitorku, a jedynie zdał się na „ucho”, co jednak w praktyce było... słuszne, gdyż VAR nie był w stanie dostarczyć arbitrowi wyraźnego dowodu odnośnie tej sytuacji, który podkreśliłby jego błąd - tak tłumaczy Niemiecki ZPN. W praktyce sędzia główny oraz liniowy podjęli więc decyzję na podstawie tego, co sami widzieli i słyszeli - bo zauważyli i usłyszeli kontakt z nogą gracza SCP, więc stwierdzili, że spalonego nie było. Ja osobiście gola bym nie uznał, no ale ja tylko o futbolu piszę, a nie gwiżdżę...
Koniec końców Dortmund pozostał w grze, czego nie może powiedzieć Bayer Leverkusen. „Die Werkself” mieli iść na spacerek z czwartoligowym Rot-Weiß Essen, a dostali bęcki i odpadli! Tak kozaczyli przed meczem, takie pewniaki z nich były. W trakcie meczu co prawda mieli sporo sytuacji, cztery razy trafiali w obramowanie bramki, a w dogrywce prowadzili, jednak... w samej końcówce odpuścili i przegrali 1:2. Trener Peter Bosz nie miał zamiaru ukrywać wściekłości, skrytykował swój zespół i podkreślił, że to nie jest żadna kwestia dupiatej murawy - bo serio była słaba. Bayer po prostu musi takie mecze wygrywać, a nie zrobił tego. Co to oznacza? Że 6 z 9 ostatnich spotkań Leverkusen przegrało. Poprzedni finalista Pucharu Niemiec pożegnał się z tą edycją!
Pamiętam, jak Amiri kozaczył po ostatnim meczu pucharowym, że jacy to oni w Leverkusen silni nie są, że kolejny rywal na bank nie cieszy się z wylosowania ich. A teraz odpadają z czwartoligowcem 😂 Neverkusen. Piękny to sport.
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) February 2, 2021
Środa natomiast w aż tak wielkie emocje nie uderzyła. Pozostała trójka faworytów do tytułu swoje mecze wygrała. RB Lipsk nie pozostawił złudzeń silnemu drugoligowemu Bochum (walczy o awans), rozbijając je 4:0. Wolfsburg natomiast pokonał ostatnie w tabeli Bundesligi Schalke 1:0, choć trzeba powiedzieć, że „Königsblauen” zagrali całkiem przyzwoity mecz. Borussia Mönchengladbach zaś mocno namęczyła się ze Stuttgartem, przegrywała, ale koniec końców zwyciężyła 2:1. Ostatnie spotkanie do rozstrzygnięcia dotyczyło Jahn Regensburga i Kolonii, a zakończyło się one po serii "jedenastek" - gdzie wygrał drugoligowiec! W sensie Jahn Regensburg. Kolonia gra w 1. Bundeslidze, gdyby ktoś nie ogarnął, a prowadziła w tym meczu 2:0!
No nie wyglądało Schalke na tle bardzo mocnego Wolfsburga jak zespół z dna tabeli. Raczej jak taki czający się wokół strefy pucharowej. Kilka stworzonych setek, stracony gol po karnym, całkiem przyzwoita dla oka gra i solidna w tyłach.
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) February 3, 2021
Tak więc z piątki faworytów zostało czterech, a ćwierćfinał zapowiada się bardzo zachęcająco. Kto dołoży coś do gabloty? Gladbach po raz pierwszy od 1995? Znowu Dortmund, mający ostatnio jakieś tryumfy? RB Lipsk, który nigdy nic jeszcze nie wygrał? A może Wolfsburg powtórzy sukces sprzed 6 lat?