Schalke powalczy o Meyera. Mówi się o najwyższym kontrakcie w drużynie
Po odejściu za darmo do Bayernu Leona Goretzki, Schalke nie chciałoby utracić w podobny sposób innego ze swoich utalentowanych młodzieniaszków. Mowa rzecz jasna o Maksie Meyerze, którego kontrakt z klubem wygasa z końcem sezonu i na razie nie został przedłużony. Dyskusje dotyczące przyszłości 22-latka trwają już od kilku miesięcy, ale nic nowego na razie nie wiadomo. Jedynie Königsblauen robią wszystko, żeby utrzymać u siebie Niemca i mogą nawet zaoferować mu najwyższy kontrakt w drużynie.
Fakty są takie, że umowa Meyera wygasa 30 czerwca, a jako że okienko transferowe zamknięto w Niemczech paręnaście godzin temu, to obecnie nie ma mowy nawet o najmniejszej szansie zarobku na odejściu urodzonego w Oberhausen zawodnika. Albo odejdzie 1 lipca za darmo, albo przedłuży kontrakt i zostanie na Veltins-Arenie. Jeśli strona fussball-geld.de nie kłamie i podaje w miarę trafione pensje piłkarzy Bundesligi, to wynika z tego, że na razie najwięcej w Gelsenkirchen dostaje Nabil Bentaleb, wykupiony latem za gruby hajs i niegrający prawie w ogóle - 5 mln euro za sezon. Gdzie w tym zestawieniu należy szukać Meyera? Ło panie, daleko, daleko na dole. Max dostaje podobno ok. 1,5 mln euro za sezon grania, czyli w porównaniu z kolegami z zespołu tyle, że ledwo starcza mu na chleb. Schalke jest w stanie szarpnąć się i oferuje coraz to więcej i więcej. Propozycja 4,5 mln euro za rok została odrzucona, więc zdaniem Bilda Christian Heidel (dyrektor sportowy) zaoferował Niemcowi aż 5,5 mln euro, czyli najwięcej w całej drużynie.
Najśmieszniejsze jest, że to i tak nic w porównaniu z tym, ile rzekomo Schalke chciało dać Leonowi Goretzce, byleby tylko ten przedłużył swoją umowę i albo został w zespole na dłużej, albo dał im zarobić na sprzedaży latem. Wtedy w grę wchodziło aż 12 mln euro za sezon, czyli tyle, ile nikt w Gelsenkirchen jeszcze nigdy nie zarabiał. I prędko nie będzie zarabiał. Nie wiadomo czy Meyer przystanie na 5,5 mln euro, a jednym (nie jedynym) z powodów może być podobno (słowo klucz) to, że nie chce być tylko planem B związanym z odejściem największej gwiazdy do Bayernu. Trochę z dupy argument, ale nie wnikam, ja tego nie wymyśliłem.
Co śmieszniejsze latem piłkarz ze swoim agentem dość wyraźnie mówili o tym, że nie mają zamiaru przedłużać żadnego kontraktu. Wówczas wiązało się to przede wszystkim z tym, że nowy trener Domenico Tedesco miał stosować system, w którym nie ma miejsca dla typowej dziesiątki, ofensywnego pomocnika i kreatora, jakim był wówczas Meyer. Poza tym sezon wcześniej piłkarz był cieniem samego siebie pod skrzydłami słabego trenera Weinzierla, mimo że grał na lubianej przez siebie pozycji za napastnikiem. W każdym razie przewidywania okazały się słuszne i początkowo 22-latek u Tedesco nie grał albo grał prawie tyle co nic i nie wyglądało to zbyt optymistycznie. Fani trochę martwili się o ewentualną utratę zawodnika, który jeszcze w sezonie 2015/16 prezentował kapitalną formą, a potem momentalnie zgasł. Lecz wtedy, w szóstej kolejce trwających rozgrywek, nowy trener S04 przesunął małą i zwrotną "dziesiątkę" na pozycję "szóstki", czyli defensywnego pomocnika w systemie z trójką stoperów i nagle okazało się... że była to jedna z najlepszych decyzji Tedesco w Schalke! Meyer odżył, spisuje się kapitalnie, jest podstawowym piłkarzem pierwszego składu i nic dziwnego, że Königsblauen ani myślą oddawać go za darmo.
Oczywiście Schalke może sobie chcieć, ale inni też widzieliby 4-krotnego reprezentanta Niemiec w swoich szeregach. Interesuje się nim wiele klubów, Bild mówi aż o dziewięciu, natomiast SportBILD twierdzi, że na ostatnim meczu obserwowali go skauci RB Lipska oraz Arsenalu. Teraz wszystko pozostaje w rękach piłkarza.