OBJAWIENIE Bundesligi grało... pod fałszywym nazwiskiem
Afryka to nie tylko kontynent, Afryka to styl życia. W poprzednim sezonie Bundesligi szał na niemieckich boiskach wywoływał Silas Wamangituka, który na wahadle Stuttgartu śmigał, aż miło. Przed chwilą okazało się jednak... że nie jest to żaden Wamangituka, bo naprawdę nazywa się inaczej i jest tak na serio... rok starszy.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Ściągając Wamangitukę po spadku, "Szwaby" wyrównały drugoligowy rekord transferowy, płacąc za gracza z Demokratycznej Republiki Konga 8 mln euro. Okazało się, że to był dobry ruch, a piłkarz zapylał na boisku jak prawdziwy kocur. Po awansie okazało się, że jest jeszcze lepszy niż się wydawało, bo gdy przesunięto go na pozycję wahadłowego, zaczął dawać nową jakość, kończąc rozgrywki z 11 golami i 5 asystami - wynik mógł być lepszy, ale liczba jego meczów zamknęła się na 25, ponieważ zawodnik zerwał więzadła krzyżowe.
Objawienie zeszłego sezonu Bundesligi, Silas Wamangituka, jednak okazał się nie być Silasem Wamangituką - ale Silasem Katompą Mvumpą, w dodatku rok starszym. Za machlojki odpowiadał szantażujący go agent, ale piłkarz w końcu się postawił. Niezłe jaja z tymi afrykańskimi grajkami
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) June 8, 2021
Gość został objawieniem sezonu, bez dwóch zdań, ale teraz okazało się, że Wamangituka... tak naprawdę nie istnieje. Stuttgart wydał dzisiaj oświadczenie, że ich zawodnik to tak naprawdę Silas (imię się zgadza) Katompa Mvumpa i nie urodził się w roku 1999, ale w 1998! O tym, że Wamangituka ma przestrzelone papiery pisał już dwa lata temu "L'Equipe", podał nawet prawdziwe dane Kongijczyka, ale wówczas nic z tym nie zrobiono. Paradoksalnie skorzystał na tym Stuttgart, ponieważ z racji kontrowersji inne kluby wstrzymały swoje transferowe zapędy wobec tego zawodnika.
A o co chodzi z całą tą sprawą? Stuttgart podkreśla, że całkowicie wstawia się za piłkarzem, który ma być ofiarą swojego - byłego - agenta. Ten w celu zerwania jakichkolwiek więzi z byłym klubem Mvumpy z DR Kongo załatwił mu perfekcyjnie podrobione nowe papiery i posłał do Europy, by ten w spokoju mógł grać w futbol i nie przejmować się tym, co zostało w Afryce. Potem agent szantażował zawodnika, grożąc jemu i jego rodzinie, że jeśli prawda wyjdzie na jaw, ten będzie miał przerąbane. Dodatkowo menago pobierał znaczą część z wypłat swojego "klienta", a ten w obawie przed działaniem agenta siedział cicho - w końcu jednak pękł, przyszedł do władz klubu i przyznał się.
Szybko wydali. Boją się, żeby ten nieznany piłkarz, którego nie mają na kontrakcie, nie odszedł za darmo:-)
— Mateusz Borek (@BorekMati) June 8, 2021
Co będzie teraz? Stuttgart oczywiście poinformował o wszystkim władze i teraz czeka na to, co będzie dalej. Waman... Mvumpa najpewniej dostanie nowe papiery i będzie grał w Bundeslidze pod nowym nazwiskiem, choć niewykluczone, że VfB będzie musiał zapłacić jakąś tam karę. Co ciekawe, jaja były już w sytuacji, gdy Demokratyczna Republika Konga chciała powołać Mvumpę na mecz reprezentacji, ale okazało się... że w ich bazie nie ma żadnego Wamangituki. A Katompa Mvumpa po prostu gdzieś zniknął!
Najważniejsze, że 22-latek przyznał się do wszystkiego i teraz będzie grał na czysto, choć jak sam przyznał, papiery miał podrobione tak dobrze, że bez kłopotów mógłby na nich jechać przez całą karierę. Jeśli będziecie chcieli sprawdzić info o Wamangituce na Transfermarkcie, to... nic nie znajdziecie. Jest tam już tylko Silas Katompa Mvumpa.