''Do MONACHIUM? Dziękuję. Wolę LEVERKUSEN''
Oglądając starania transferowe Bayernu nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Z pewnego rodzaju współczuciem można reagować na kolejne próby wybitnego-inaczej dyrektora sportowego, jakim jest Hasan Salihamidzić. A gdy wydawało się, że już uda się ściągnąć do klubu młodego, pożądanego skrzydłowego, to... okazało się, że on sam nie chce przyjść do Monachium.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Stali czytelnicy Footrolla wiedzą doskonale, jak się mają sprawy w Bayernie. W ostatnim czasie najgłośniej mówiło się tam o transferze Marcela Sabitzera z RB Lipsk oraz Amine'a Adliego z drugoligowej francuskiej Tuluzy. No, było jeszcze parę innych nazwisk, ale były one średnio rajcujące i bardzo mało prawdopodobne. O ile Sabitzer znany jest z tego, że jest kozakiem, o tyle Adli jest raczej w świecie Neymarów i Messich dość anonimowy. A to najlepszy piłkarz Ligue 2, gwiazda Tuluzy i gość z ogromnym potencjałem. Rocznik 2000, drodzy państwo.
Adli jeszcze 2 tygodnie temu mówił, że woli zostać we Francji i się spokojnie rozwijać. Szybko zmienia zdanie .
— Michał Siekierski (@msiekierski33) August 25, 2021
Dlatego też Bayern chciał go u siebie. Francuz marokańskiego pochodzenia to ofensywny pomocnik, ewentualnie skrzydłowy. Jego kontrakt z klubem wygasał w przyszłym roku, a ten nie chciał go przedłużył. Wiedział, że zakisił się już nieco w Ligue 2 i że trzeba zrobić kolejny krok w przód. Duże kluby się nim interesowały. Mocne marki z Niemiec, a także nieco słabsze z innych czołowych lig, choć akurat bundesligowicze starali się najbardziej. Ile chciała Tuluza? Jakieś 10 czy 12 mln by ją zadowoliło, bo miała dość ograniczone pole manewru. Mówiło się jednak, że Bayern może wyjąć Adliego nawet za... 5 mln euro, ale wiecie, jak to z monachijczykami bywa. Trucie dupy o każdy grosz i mówienie, że najpierw trzeba kogoś sprzedać, żeby kogoś innego kupić.
Jako że okienko transferowe dobiega końca, to zdaniem mediów bawarskie władze miały nieco poluzować pasa. Miały zaakceptować fakt, że nawet bez pozbycia się Corentina Tolisso czy Bouny Sarra mogą wyskubać skądś te parę baniek i zapłacić za niezbędne wzmocnienia. Podobno też były po wstępnym porozumieniu ze stroną samego piłkarza, ale wtedy przyszedł... Bayer Leverkusen.
"Die Werkself" wkurzyli się nieco, że znowu nie udało im się załapać do Ligi Mistrzów, więc tego lata postanowili zbudować solidne fundamenty pod przyszły sukces. Co prawda z klubu odszedł Leon Bailey, ale jako człowiek oglądający regularnie Bundesligę nie sądzę, aby była to strata, po której Bayer się nie pozbiera. Tym bardziej że Jamajczyk przyniósł byłemu już klubowi 32 mln euro, które mogły zostać odpowiednio zainwestowane. I zostały, w Adliego właśnie.
L'Équipe d'Estelle: Amine Adli miał już zawartą wstępną umowę z Bawarczykami, ale jego agenci i doradcy stwierdzili, iż to zbyt wielki krok dla niego, dlatego też zachęcali go nieustannie do zmiany decyzji, aby wybrał klub, gdzie może dalej się rozwijać. Zdecydowano się na Bayer.
— Gabriel Stach #4everGerd (@GabrielStachPL) August 27, 2021
Leverkusen wyłożył 15 mln euro i przekonał 21-latka do tego, że lepiej usunąć z nazwy jedną literkę i zamiast do Bayernu pójść do Bayeru. W Monachium nieźle się zdziwili, kiedy usłyszeli, że piłkarz woli iść do słabszej nieco drużyny, ponieważ... będzie tam miał większe szanse na grę. Po prostu. Tyle. Kwestia rozwoju. Efekt tego jest taki, że mamy 27 sierpnia, okienko transferowe zamyka się już za chwilę, a wielki Bayern Monachium nadal pozostaje tam, gdzie stoi od kilku tygodni. Głęboko w lesie. Chociaż zamiast lasu możecie użyć innego słowa.